Ta rzecz, którą zawsze chciałaś dać rodzicom w podziękowaniu za te wszystkie lata…
Człowiek ma zdumiewające zdolności regeneracyjne. Potrafi wyjść z największego dramatu i opresji. Cudownie też działa w nas syndrom wyparcia – jak magiczne zaklęcie potrafi zmieść traumatyczne doświadczenia wgłąb naszej przeszłości. Czasami jednak półeczki się otwierają i wspomnienia wracają…
Na przykład do mnie czasami wraca takie wspomnienie. Siedzimy z tatą ramię przy ramieniu. Cisza jest wręcz bolesna, ale żadne z nas nie ma pomysłu co powiedzieć. Jesteśmy we dwoje i ten stan także w niczym nie pomaga. Bo może jeśli byłoby stadko rodzeństwa to ktoś by powiedział coś głupiego i rozładował atmosferę, albo się poryczał i wtedy można by beczeć chórem.
Mama powinna wyjechać z sali operacyjnej ponad godzinę temu. Za każdym razem kiedy otwierają się drzwi bloku, podskakujemy jak oparzeni. Czy jedzie ona? Dlaczego to trwa tak długo? Dlaczego nikt nas nie informuje?
I w końcu wyjeżdża ona. ŻYJE! Nikt z nas nie płacze, nikt się nie uśmiecha. Wiozą ją na salę. Ustawiają kilka maszyn. Siadamy z tatą na krzesłach i nadal milczymy.
I gdzieś tu, kiedy odzyskujemy mowę, zaczynamy z tatą sypać obietnicami. Że jak tylko wyzdrowieje to spełnimy jej wszystkie marzenia. Pojedzie w końcu do Egiptu i zobaczy piramidy o których marzyła lub do słonecznej Chorwacji. Będzie bawiła się z wnukiem i uczyła go o ziołach i grzybach. Tata w geście bohaterstwa obiecuje jej wymarzony remont i nową kuchnię. Gdyby poprosiła w lot w kosmos, bylibyśmy skłonni to obiecać… byle żyła.
9 lat później bilans spełnionych obietnic nie wygląda najlepiej ;). Wiecie jak jest – obiecanki cacanki, a potem wyzdrowiejesz i pstro. Jest to obecnie oczywiście tematem żartów bardziej niż wypominania. Niemały wpływ na niespełnione obietnice miał fakt, że proces zdrowienia był długi i kosztowny, poprzeplatany dodatkowymi operacjami, okresami regeneracji i wzmacniania organizmu. Jednak ten rok okazał się przełomowy i wyjątkowy, bo oprócz tego, że zabieram mamę do wymarzonej Chorwacji, to spełniło się jedno z jej większych marzeń – nowa kuchnia. I to nie byle jaka bo z własnym, inteligentnym 6-tym zmysłem. Ze sprzętami, które uczą się właściciela i dopasowują programy konkretnie pod niego!
Miałam w tym swój mały udział. Pamiętacie jak siedziałam i knułam? Włączyłam 6. Zmysł i postanowiłam urządzić rodzicom kuchnię na nowo. Taki extreme kitchen makeover. O nowej kuchni mama marzyła już kiedy wychodziłam z domu, a choroba kazała jej na nią czekać kolejne 9 lat! Stara kuchnia była już udręką i utrapieniem. Wszystko pamiętało dobre czasy mojej podstawówki i co poniektóre sprzęty odmawiały już posługi. Czasami złościłam się na mamę, że smaży moim dzieciom coś co można upiec bez oleju, a ona przypominała mi, że jej piekarnik to może tylko danie ewentualnie spalić. Okap pełnił funkcję (nawet nie) ozdobną, a zmywarka miała na imię Ryszard.
Nie ma co ukrywać, że jako jedynaczka czuję odpowiedzialność za – mam nadzieję, że mi to słowo wybaczą – starzejących się rodziców. Dlatego korzystając z tego 6.Zmysłu postanowiłam im ułatwić życie… przynajmniej te kuchenne. Wybrałam im więc inteligentny sprzęt, idealnie rozpoznający ich potrzeby. W tym miejscu przyznam, że takie urządzenia, to również spełnienie moich marzeń, dlatego wiedziałam, że mama będzie zadowolona. Zależało mi na tym aby wybrać sprzęt dla mamy, który nie tylko będzie łatwy w obsłudze, ale pomoże też w codziennych wyzwaniach. Sprzęt, który będzie też oszczędny, bo do tego przywiązuje uwagę mój tata. Kombinowałam też w tę stronę, że jeśli sprzęt będzie intuicyjny, to może tata włączy się w domowe pichcenie. Dlatego wybrałam sprzęty firmy Whirlpool z technologią 6. Zmysł, które posiadają doskonałe rozwiązania uruchamiane przy pomocy jednego tylko przycisku. Taka zmywarka z 6.Zmysłem wykrywa stopień zabrudzenia naczyń i dostosowuje czas i temperaturę, żeby wykonać zadanie jak najlepiej. A piekarnik ma zaprogramowane przepisy, gdzie wystarczy tylko wsunąć naczynie z potrawą, dalej urządzenie samo zaproponuje odpowiedni czas i temperaturę pieczenia.
Obiady u mamy zawsze smakują najlepiej. Zazdroszczę moim dzieciom, że mają tak kochających i troskliwych dziadków, a ich dom zawsze wita zapachem ich ulubionych przysmaków…
Lodówka mojej mamy, w przeciwieństwie do mojej, jest zawsze pełna po brzegi, dlatego wybrałam dla Niej idealny model w nowoczesnym kolorze inox. Posiada wysoką klasę energetyczną A++, z której cieszy się mój tata i dużą pojemność w chłodziarce i zamrażarce, z której z kolei cieszy się moja mama. Ale co najważniejsze model ten został wyposażony w technologię 6.Zmysł, która dostosowuje poziom wilgotności i temperatury w zamrażarce, dzięki czemu produkty zachowują świeżość na dłużej. Ważne opcja biorąc pod uwagę fakt, że moi rodzice nie zawsze zdążą wszystko szybko wykorzystać, więc mam pewność, że zapasy żywności są dobrze przechowane. A to nie wszystko, nie wiem jak to jest zrobione, ale komora zamrażarki z technologią Supreme Nofrost gwarantuje idealne warunki do przechowywania i to bez grama lodu czy szronu.
To co widzicie na zdjęciach poniżej to moja minimalistyczna aranżacja. Po zdjęciach lodówka znowu stała się pełniutka, a mojego męża pierwsze kroki od drzwi poprowadziły właśnie do niej.
Porządny piekarnik to największy szok i nowość w życiu mamy.Wybrałam model, który ma wygodne, płynnie wysuwane półki. Co więcej jego 6.Zmysł ma zapisanych gotowych 30 przepisów, wystarczy wybrać jeden z nich, a piekarnik automatycznie dobierze czas i temperaturę. W dodatku wszystko jest kontrolowane w trakcie pieczenia, a moja mama cieszy się, że już niczego nie przypali. Kolejna
niesamowita rzecz, to możliwość pieczenia, kilku potraw na raz. Można piec ciasto, rybę i ziemniaki układając potrawy na różnych poziomach, a zapachy nie mieszają się! Czy wiedzieliście, że takie urządzenia posiadają takie możliwości? Ta funkcja jest super ważna jak szykuje się duże obiady dla całej rodziny, więc przyda się gdy po raz kolejny razem zrobimy najazd mojej mamie. A słyszeliście o tym, że piekarnika nie trzeba wcześniej rozgrzewać? Ten model właśnie to ma, specjalny system pozwala szybko osiągnąć właściwą temperaturę, przez co wcześniejsze rozgrzewanie piekarnika w ogóle nie jest potrzebne.
Przyznacie, że projekt i ogólny makeover tej niewielkiej, blokowej kuchni wyszedł bardzo przyjemnie. Dzięki wszechpanującej bieli pomieszczenie stało się większe i jaśniejsze. Drewno ociepliło pomieszczenie. Płytki bardzo w stylu moich, ale w wersji ekonomicznej idealnie komponują się ze ścianą ala betonową. Jedyna pozostałość z czasów mej młodości, to płytki ścienne, które pozostały niezmienione. Kilka modnych dodatków na półkach i ścianach ociepliło wnętrze. Nawet magnesy przywołujące miłe wspomnienia znalazły swoje nowe miejsce.
Teraz każda potrawa się udaje i smakuje wybornie. Kuchnia urządzona na nowo wręcz inspiruje do działania. Robienie tych zdjęć było prawdziwym wyzwaniem ;) Przyznaję, że taki piekarnik byłby też dla mnie idealny, w moim zabieganym życiu….
Kuchnia została przeprojektowana na potrzeby dwojga osób. I kiedy widzę brak swojego miejsca przy stole jakoś mi tak smutno i dziwnie…
Ale potem mi się przypomina, że moje miejsce… zajęły moje dzieci! I od razu robi się radośniej.
Ostatecznie było nas za dużo i obiad zjedliśmy jak zwykle w salonie. Talerzy do zmywania było co nie miara. Szczęśliwie babcia ma nowych pomocników – Makowiastych oraz zmywarkę. Zmywarka zużywa bardzo mało wody, bo tylko 6 litrów i ma wysoką klasę energetyczną A++, co oczywiście zainteresowało mojego tatę. Ma też ma 6. Zmysł, a jakże by inaczej. Z całym mnóstwem specjalnych funkcji i innowacyjnych technologii przyjaznych, które są przemyślane w taki sposób, aby sprostać wyzwaniom każdego użytkownika w zależności od jego potrzeb. Zmywarka posiada czujniki, które wykrywają poziom zabrudzenia wody w jej wnętrzu i dopasowują odpowiednio ciśnienie wody. Natomiast bardzo silne strumienie wody z tylnej części zmywarki potrafią usunąć najgorsze zabrudzenia, nawet z przypalonej brytfanki.
Wnętrze zmywarki można dowolnie modyfikować, dzięki modułowym koszykom i składanym uchwytom. Ponadto górny kosz można tak ustawić, że zmywarka pomieści nawet duże gary. A wszystko po to, żeby mojej mamie ułatwić obsługę i zapewnić najlepsze efekty zmywania. I żeby już więcej nie musiała spędzać zbyt dużo czasu przy zlewie, niech lepiej pobawi się z wnukami . Zresztą przy tak wielu specjalnych funkcjach i małym zużyciu wody mama już nie będzie miała wymówki, żeby przy nim stać.
Jeden punkt z listy obietnicowej do przodu. Teraz pora na kolejne rzeczy z listy!
jaki cudny słoik na ogórki! Zdradziś zródło, plz?
Piekna kuchnia. Twoi rodzice maja ogromne szczescie, ze maja taka cudowna corke.
zapowiadał się artykuł, który naprawdę powinien dać dzisiaj ludziom do myślenia; szkoda, ze okazał się …po prostu reklamą:-(
Dzięki tej reklamie rodzice dostali kuchnie. Jeśli spodobała Ci się treść to powinna spodobać także cześć produktowa bo dzięki niej codzienność moich rodziców bardzo się odmieniła.
Kochana, ja generalnie nie mam nic przeciwko reklamom na blogu, nigdy ich nie krytykuję, ale tutaj wyjątkowo zgodzę się z Iwoną. Wstęp o chorobie, obietnicach, spełnianiu marzeń jakoś mi dalej nie pasuje do reklamy kuchennych sprzętów. O ile w innych postach reklamy kompletnie mi nie przeszkadzają, to tu jednak lekki niesmak mam.. nie wiem, może dlatego, że sama wiem czym pachnie oczekiwanie na wieści lekarzy, choroba mamy itp. U mojej nie skończyło się dobrze, dlatego z pewną refleksją, przyjemnością czytałam o Waszych emocjach, strachu, niepewności, które skończyły się happy endem a tu booom – reklama piekarnika :) No nie pasuje mi to :)
mi wyjątkowo reklama nie przeszkadza.fajnie,ze rodzice dzięki niej mają super sprzęt i nową kuchnię!
Lenka jak patrzy na babcie gdy ona podaje jej jedzenie.
TO jest miłość :*
Piękna kuchnia! tylko Lenka wkłada Iwonkę 008 z Chodzieży do zmywarki, nie szkoda jej? :)
Ja przyznaję, że całkiem nie rozumiem o co chodzi niektórym czytelniczkom… Jak dla mnie cały post jest bardzo spójny: są trudne chwile, nadzieja, obietnice, a później ich spełnianie. Co dziwnego jest w fakcie, że chodzi o nową kuchnię czy inny sprzęt? Nie jest ważniejsze, że ktoś tę obietnicę spełnia, daje ukochanej osobie coś dla niej ważnego (uważam, że każda babcia, która ma wnuki uznaje kuchnię za swoją świątynie)? Dziewczyny, więcej luzu…
Marlena, nie wiem czy u Ciebie w ogóle kiedyś komentowałam, ale dziś mam taką refleksję… Dokładnie 3 lata temu byłam tuż przed porodem z moją córeczką, leżałam na sali oczekując na ostateczny termin cc i przekopywałam Internet w każdej “dziecięcej sprawie”. Trafiłam na Twój blog i oczu nie mogłam oderwać… To było tyle temu, a tutaj nic się nie zmieniło. Twój poziom jako blogerki wciąż rośnie, posty sponsorowane mają naprawdę wysoki standard i nie są nachalne – prezentujesz coś, ale bez wazeliny i dlatego pięknie się to ogląda.
Dzięki, że jesteś i trzymasz to miejsce w sieci – dzięki Tobie poznałam alternatywy dla tradycyjnego, polskiego wychowania, które porwały moje serce, możliwości podejścia do małego człowieka, jego potrzeb, zabawek itd. Moja wygadana, pewna siebie i chętna do rozmów o uczuciach córka to trochę Twoja zasługa ;) Więc dziękuję Ci jeszcze jeszcze raz, pozdrawiaj malkontentów ciepłym słowem i rób dalej swoje. Pozdrawiam i wirtualnie ściskam – masz naprawdę ogromne serducho wobec swoich bliskich i wykonywanej pracy.
Fakt, że momentami czyta się to jak reklamę, ale… taki prezent dla rodziców to coś wspaniałego, a to że mogłaś go sprawić dzięki swojemu blogowaniu to nie jest nic złego. Ba, myślę że wiele osób chciałoby być na Twoim miejscu i mieć możliwość urządzenia rodzicom kuchni w dobry sprzęt.