Parenting

Telewizja kłamie! Moje dzieci miały być grzeczne jak na szklanym ekranie

Dominikana - wszystkie najciekawsze informacje (odpowiedzi na Wasze pytania) 02

Za każdym razem, kiedy oglądam film lub serial z choćby epizodyczną rolą dziecięcą, mam podejrzenie, że to spisek. Dzieci w filmach są takie… idealne. Kiedy mama mówi “synku, idź na górę, rodzice rozmawiają”, dziecię mówi “ok, mamo” i leciutko skula głowę, aby widz mógł zauważyć, że jest mu przykro. Jak jadą na wakacje, to dziecko podekscytowane rozmawia o wycieczce, a kiedy rodzinę nawiedza apokalipsa zombie, dziecięta ciche i uległe, biegają po planie energicznie wspierając rodziców i bliźnich. Z pełną empatią dla zombi. No i oczywiście wszystkie dzieciaki od wieku 2+ śpią i zasypiają same w pokojach odległych od kuchni i dołu o lata świetlne.

Wiecie jaki serial przelał czarę goryczy, która rosła we mnie od 10 lat. Przypadkowy. “The Crossing”- dziewczynka z przyszłości, przybywa do teraźniejszości, gubi mamę i… grzeczny blond aniołek… czeka. Bawi się patykiem, grzecznie współpracuje. Możemy zobaczyć także sceny z przeszłości, gdzie była zamknięta w domu przez 6-7 lat i tam prowadziła – cichutkim głosem – rozmowy z mamusią. Już w teraźniejszości mama na stacji benzynowej kupuje jej jakąś zabawkę – bliżej mi nieznaną figurkę – i pyta czy jej dziecko będzie zachwycone.

Nosz kurde jaja sobie robicie?! Mam 6-letnią córkę i ani jedna scena z naszego życia nie wygląda podobnie. I zastanawiam się PO CO TAK OSZUKIWAĆ RODZICÓW? Wróć, oszukuje to się nie rodziców, zaś już aktywnych rodzicieli wbija się w coś pomiędzy poczuciem winy, a odrealnieniem. Chwilami zastanawiasz się czy Ty lub Twoje dzieci nie jesteście przybyszami z obcej planety!
Bo Twoje dziecko lat 6 do tej pory lubi zasypiać z kimś i w nocy potrafi zawołać. W emocjach mogłoby strzelać z bazooki, ale jako, że jej nie ma to urządza sceny, że słuchać ją w stolicy. Jak kupiłabym jej bezkształtną  zabawkę z Orlenu, to by mnie wyśmiała, a gadać nie chce ze mną już w wieku 6 lat.

[dla przypomnienia, ostatnia rozmowa (skopiowane z FB):

Lenka miała bardzo aktywny i emocjonujący dzień. Najpierw mieli w przedszkolu zdjęcia w togach i biretach, a potem odebrała ją mama ukochanej koleżanki z poprzedniego przedszkola na play date. Więc kiedy wróciła po 19, zaczęłam ją wypytywać:

MM- Lenko jak było opowiadaj!
Lenka- No spoko.. Tata M. mnie nie poznał. Ale nie chce mi się gadać, idę się umyć, jestem zmęczona.
MM- Ok, super ale opowiedz więcej.. zacznij od zdjęć.
Lenka- Mamo, ja rozumiem, że jesteś podekscytowana, ale nie mam ochoty na pogaduszki. Było super, teraz idę do siebie. ]

I kiedy już myślę, że to mi coś konkretnie nie poszło, spotykam moje koleżanki a tam… ta sama zabawa. Obrażanie się, mówienie podniesionym głosem, chęć zakupu każdej zabawki, malkontenctwo, masa emocji i nie zawsze sensownie skierowanej energii, nie zawsze idealne zachowanie przy stole, orbitowanie w okolicy nogi rodzica, rozmowy sprowadzone do “ok, dobrze”.

Więc gdzie są te serialowe dzieci?! Bo chciałabym serio takie spotkać. Grzeczne, wyjałowione z emocji własnych, zadowolone z każdego ochłapu – czy to przedmiotu czy atencji. Jakby ostatnie 99% życia spędziło na wojnie i teraz już cieszy się ze wszystkiego… szanuje i docenia.

Jeśli Wasze dzieci nie pasują do opisu powyżej i tego co widzicie w filmach czy serialach.. spokojnie! Jest szansa na to, że wszystko z nimi ok. Może ciężej dla Was, i nie ocalicie żadnych zombie, ale być może w tych wszystkich doświadczeniach, zalewach i wybuchach emocji i naruszanych granicach rodzi się mądry, empatyczny człowiek. Wiem… czasami byłoby fajniej, gdyby było choć ciut spokojniej… ale spoko. Jeszcze tylko 10-15 lat. Damy radę! Chyba… ;)