To co dobre, zrobione jest ręką mamy
Jako jedynaczka, zawsze chciałam mieć liczną rodzinę. Gwar przy stole, talerzy mnóstwo, hałas zabaw, masa butów przy drzwiach. W kolejności ubierane kurtki i plecaki. Jedno jeszcze nieuczesane, a inne bez skarpety. To chce pić, a tamto zęby myje. I najlepiej psa co radośnie rozchlapuje błoto po ścianie, jak w reklamie. Mogłabym wtedy napawać się tym dostatkiem ludzi, osobowości i ich emocji. Czuć, że posiadam tak wiele!
Tyle, że tak sielsko wygląda to głównie na filmach. Potem przychodzi życie i okazuje się, że po tym śniadaniu sprzątać trzeba z godzinę. Te buty czyścić, impregnować i w rządki ustawiać. Ubieranie to wojenka lub gonitwa i bieg przełajowy. Włosy posklejane cukierkiem, a skarpetki zawsze nie do pary. A ten gwar i hałas… I marzenie wieczorne jedno, żeby już ustał. Siąść z herbatą i słuchać ciszy…
Wysoka poprzeczka
Z drugiej strony coś ciągnie do przodu i ciągle każe działać. Poprzeczka przecież ustawiona jest wysoko. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia na instagramie – ta obiad z pięciu dań, druga w parku z dziećmi dzielnie pcha wózek, zaś inna z dzieckiem trzyletnim encyklopedię czyta. Więc ja też.. muszę!
Ale czy na pewno?
Wiem, często to ja jestem tą co się ją na przykład daje. Doniosły mi koleżanki, że ich mężowie potrafią powiedzieć “a Makowa to zobacz i pracuje i gotuje i za rowerem za dziećmi lata”. To chwile. Są dni w których na obiad mamy zapiekanki z resztek chleba i tego co w lodówce znajdziemy. Są wieczory kiedy zalegamy przed telewizorem i oglądamy Elzę po raz setny. Dni ‘nicmisięniechce’ gdzie leniwie snujemy się po domu w piżamach. Może to właśnie wtedy powinniśmy robić zdjęcia?
I właśnie te chwile bez presji, w całej swej idealności są najpiękniejsze. Kiedy pieczecie ciasto i wychodzi popękane lub nieidealne, ale wciąż pyszne bo własnoręcznie dwiema parami małych łapek zrobione. Kiedy macie czas na kilkugodzinne przytulanie przed telewizorem, czesanie włosów kucykom czy budowanie z klocków. Na wysłuchanie wielkich i małych problemów, buziaka w czółko czy kilkugodzinne harce na podwórku. Malowanie wielkich dzieł , kredą na chodniku. I wieczorne czytanie jeszcze jednej książeczki, a potem następnej i kolejnej, żeby zasnąć oddech w oddech czując zapach bliskości i miłości.
Nic co dobre…
Ostatnio obejrzałam filmik, który w swym prostym, niewymuszony przesłaniu mówi więcej niż tysiące słów. My, matki, żony jesteśmy tak różne, a jednocześnie tak do siebie podobne. Naszym priorytetem jest dbanie o członów rodziny, choćby to niewidoczne, codzienne, w tle. To co dobre bez nas się nie zrobi, choć peanów na swą cześć wcale nie oczekujemy.
Jak myślicie co o Was powiedziałaby Wasza rodzinka? Pewnie popłynęłyby łzy jak grochy…
Jest kilka prawd uniwersalnych jeśli chodzi o wychowanie. Kochaj swe potomstwo, szanuj, nie wyżywaj się fizycznie ani psychicznie. Zapewnij bliskość i bezpieczeństwo. Dbaj. Rozmawiaj… Jeszcze kilka można by do te listy dopisać.
Ale czy masz obiad z pięciu dań czy odgrzewany makaron z mikrofali, czy ciasto wyrosło równiutko czy znowu wyszedł zakalec, to nie definiuje Twojego macierzyństwa. Twoje dziecko widzi tylko swoje otoczenie, to w którym dorastało. Widzi twój uśmiech i ulubione śniadanie na stole. Widzi zabawki i pachnącą pidżamę na skraju łóżka. Harmider swego domostwa, które dla niego jest bezpieczną przystanią. Nawet ze stertą nieogarniętego prania, piramidą z naczyń czy (znowu) pizzą na obiad. To jego świat, najpiękniejsze miejsce na ziemi. I najcudowniejsza osoba – mama. Czy mocno namalowana, z aparatem na zębach czy zupełnie zwyczajna, będzie najlepsza, najpiękniejsza, bo własna, należąca do tych konkretnie dzieci.
To bicia jej serca słuchali w brzuchu… jej głos, a nawet upodobania smakowe poznali zanim wyszli na świat. To jej dotyk tulił ich do snu i głos dawał ukojenie. To ona nosiła ich całymi nocami, dmuchała ‘kukę’ i czesała włosy kiedy zrobił się kołtun. To z nią rączka w rączkę przemierzyli pół świata. Ona wyczarowywała najpyszniejsze dania i pakowała przysmaki do szkoły. Pozwalała im tyle razy być sobą, dokonywać wyborów, uczyć się, dorastać i poznawać ten świat…
To ich oczy wpatrzone w mamę mówią: nic co dobre bez Ciebie się nie zrobi.
Kobieto! Popłakałam się…potrzebowałam takich słów po dzisiejszej ciężkiej nocy i jeszcze cięższym poranku. Dziękuję :*
<3
Leżę z drugorodną dwumiesięczną panną i łzy jak grochy. Dziękuję. Miłego dnia.
Piękny wpis. Był mi potrzebny dzisiaj, bo rano miałam chwilę zwątpienia. Nie zawsze jest cudownie i pięknie, czasami zalega sterta prania i włącza się nicnierobienie, ale jestem dobrą mamą i moje dzieci tego potrzebują. Dziękuję.
Poryczałam się …
Z jednej strony – czuję bardzo tak samo i przede wszystkim , najmocniej na świecie w macierzyństwie staram się BYĆ. Z drugiej – jak to zazwyczaj pod koniec maja, choć oczywiście nie tylko – po raz kolejny dobitnie dociera do mnie jak bardzo boli, gdy wiesz, że nie masz już od kogo zjeść tego zakalca, albo komu się wypłakać w rękaw, jak Cię chwilowo dorosłość i rzeczywistość przerasta…
Poryczałam się! Od razu pomyślałam o mojej prawie trzylatce, z którą naprawdę da się już pokłócić.. O “walce” która między nami od rana i o tym jak już później z potrzeby serca przyszła i sama się wtuliła w mamine (najlepsze i najukochańsze przecież) ramiona i przeprosiła, że tak mocno mamusię zdenerwowała,a mamusia przeprosiła ją za swoje złe zachowanie… Pomyślałam o tym jak słodko teraz wygląda kiedy drzemie w naszym łóżku z ulubionym pluszakiem, lubi swój pokoik ale najlepsze drzemki są w dużym bezpiecznym łóżku rodziców i jak uwielbia kiedy to ja ją usypiam… Dziękuję i pozdrawiam :)
CUDOWNY POST! Lzy leca ciurkiem!! Dziekuje ♡♡♡
Dziękuję :)
I ja się popłakałam. Nieraz gubimy to co ważne w codziennej gonitwie. To nagranie i Twój wpis uzmysłowiły mi, że nie wyobrażam siebie życia bez mojej rodziny, moich najbliższych i mam nadzieję, że oni czują podobnie.
Muszę dodać coś nie na temat :) Jestem zachwycona Twoimi zdjęciami z córeczką. Są tak piękne i klimatyczne, że nie można się napatrzeć.
Na koniec pytanie, skąd bluzeczka czy sukienka Lenki?
DZIĘKUJĘ!!! Popłakałam się. W tych kilkunastu zdaniach jest cała esencja pięknego macierzyństwa, pięknego dzieciństwa i bliskości.
❤️❤️❤️