Vanish Gold – test 30 sekund – KONKURS!
Pisałam nie raz – nie boję się plam i brudu. Moje dzieci mają dowolność w zabawach na błocie, trawie i żużlu (>klik<). Nie nosiły śliniaków i nie były szczelnie owijane ścierkami. Jakimś cudem poziom zniszczonych i strat w ubraniach bliski jest zeru.
Jakim cudem?
A co gdybym powiedziała Wam, że znam preparat który każdą plamę, nawet tą z dziecięcego soku, deserku oraz ukochanego sosu (spaghetti) pomidorowego usuwa w 30 sekund?!
Dziś, po raz kolejny zdradzam Wam tajemnicę. Filmowo! Oskarowo! :)
Tło- sobotni obiad. Ukochane spagetti z małymi klopsikami. Sos nałożony obficie i następnie dokładnie wymieszany, aby utworzył z makaronem jednolitą strukturę. Następnie sztućce ‘jak dla dużych dziewczynek/chłopców’ z łyżką w roli głównej.
Zajadanie czas, start!
Obfita ilość makaronu wędrująca do małych buziek. Nawijanie, wyciąganie i zjadanie.
A sos na ubranka kap, kap, kap…
!!!KONKURS!!!
A Was zachęcam do osobistych eksperymentów! Ułatwię to Wam rozdając 15 zestawów Vanish Gold + fartuszek z filmiku.
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
Gdybyście to Wy miały nagrać taki filmik, prosto z Waszego domu, jak wyglądałoby tło/sytuacja i czym najczęściej plami się Wasze dziecko?
Na Wasze zgłoszenia w komentarzach czekam do 06.03.2015. Wyniki pojawią się (w tym poście) 07/08.03.2015. Powodzenia!
***Materiał i konkurs przygotowane we współpracy z marką Vanish.***
WYNIKI KONKURSU:
NAGRODY OTRZYMUJĄ:
1. Aga Sz
2. Monika Jacyk
3. Agf
4. Honia
5. Natalia
6. Aneta
7. Basia
8. Nauzyka
9. Madziara
10. Karolinawoźn(..? nie wyświetla się do końca ;))
11. Weronika
12. Martyna ;)
13. Aka
14. Magdalena
15. Justyna Tzska
Na wasz kontakt (blog@makoweczki.pl) czekam do 12.03.2015
jako PPD (perfekcyjna pani domu i pedantka w jednym
moim tłem byłby ogródek i trawka na białych shortach albo jedzenie jabłuszka tarkowanego i piękne nieschodzące plamy na białym bodziaku ;)
Marchewka ze słoiczków Gerbera/Bobovity/innej firmy. Przy dwójce starszych NIC tego nie spralo. Za miesiąc wprowadzam ową marchewkę do diety trzeciego dziecka. Ciekawa jestem czy to cudo sobie poradzi bo też nie owijam dzieci szczelnie folią, sliniakami, ceratami ;) Tło? Siedzący w lezaczku niemowlak plujacy cudownie pomarańczowa marchewką w koło :) :) :)
świetne video! A konkurs – trzeba przyznać, że wart uwagi :) zwłaszcza dla nas… Pań domu/kur domowych (jak zwał tak zwał) :)
Pozdrawiam, MG
Oczywiście sosem pomidorowym. Dzieciaki kochają spaghetti, sos pomidorowy, bolonese itp. mamy co najmniej razy w tygodniu i co najmniej raz w tygodniu klnę na czym świat stoi, bo nie mogę doprać uprań po obiedzie, więc o nas tło byłoby takie- dzieciaki wciągające kluchy, a za moment matką nad miską namaczająca bluzeczki, spodenki i skarpetki, bo syn je z takim zapałem, ze nawet skarpetki ma brudne ;)
Już od rana boli mnie głowa, na czym pojawi się plama nowa.
Zoja w najładniejszą sukienkę się ubiera, hyc i już mazaki z pudełka wybiera…chwila nieuwagi, dziecię z oka spuszczone i już ślady mazaka na rajtopkach zostawione. Jeszcze chwila w pokoju picassowskich rozrywek i już plamkami oznaczony sukienki urywek. Bilans cętek mazakowych o zawał babcię przyprawia, ja niby z boku zapuszczam żurawia i AKCJA! Galopem do Zojki, migiem przebieranko, kłusem do łazienki na z Vanishem spotkanko. Plama żadna mi z powiek nie spędzi snu, jest ze mną Vanish, każdą plamę wywabię teraz i tu!
No to idę na pierwszy ogień :)
Zbliża się wiosna i już wiem, że moja pralka będzie eksploatowana niemal codziennie. Wszystko za sprawą cudnego błotka, kup piachu, żwiru, gliny i jeszcze raz błotka. Lada moment zaczniemy spędzać popołudnia po pracy na działce, gdzie trwa budowa naszego domku, a tam mój synek ma istny raj! Po kilku pierwszych razach, gdy z przerażeniem patrzyłam na piach wsypujący się za kalosze, gdy obserwowałam jak z impetem wjeżdża na rowerku w kałużę albo prowadząc swój traktor po błocie zaczyna go czyścić rękawem (bo się biedak zachlapał…), no więc po tych kilku pierwszych razach… przestałam zwracać na to uwagę. Inaczej odebrałabym mu całą zabawę, musiałabym za nim chodzić krok w krok, a jakiejkolwiek mojej pracy na budowie nie mogłoby być mowy ;)
O, a jednak nie na pierwszy ogień ;) Jakoś mi się poprzednie komentarze dopiero teraz pokazały.
Witam!!! Najchetniej nagralabym taki spot reklamowy na tarasie, kolory natury itp jednak jeszcze miesiac musze piczekac na zmiane mieszkania a konkurs trwa do 6marca!!! Bylo by bardzo wiosennie, duzo kwiatów, natury, zieleni i bieli oraz….. Mojego psa- mopsa. Mopsa psa o imieniu Cleo. Nie posiadam dzieci (jeszcze nie) ale Makoweczki uwielbiam bo daja mnóstwo cennych rad i porad zyciowych ktore ulatwiaja zycie codzienne, jednak sama plamie na okolo, najczęściej w kuchni- uwielbiam gotować. W następnej kolejności jest obrus. Zupy, sosy… Codzien widac co jedli domownicy. Do tej pory w miare sprawnie radzilam sobie, jednak moja psina jest wszechobecna.. Lapki, jezyk sa wszedzie bo ciekawość to drugie imię dla Cleo. Z ogromna checia podjelabym wyzwanie a raczej pozostawila je dla nowego Vanish Gold :) no ciekawe… :)
Pozdrawiam Honia
Grunt że ściereczka na koniec Twojej reklamy nie była nagle sucha i wyprasowana na blachę. A u nas bez vanisha ani rusz. Synek jest wielbicielem soczków przecierowych a przy okazji jest bardzo samodzielnym 10 miesięcznym smykiem i musi pić je sam z butelki. W efekcie bodziaki po pępek są w kolorze soczku. Dodatkowo na koniec każdej wypitej butelki ma taki rytuał że chwyta za smoczek i wymachuje butelką jak dzwonkiem a resztki picia swobodnie wpływają mu do rękawa tak więc załatwione ubranko jest zawsze na cacy ;-)
U nas na tło nadałaby się pomarańczowa plama na firance po wytarciu w nią buźki :D
jeszcze świeża – dzisiejszy pomysł Oliwki :P chociaż może umycie brzuszka (w jasnej bluzce) sokiem marchwiowo jabłkowym mogłoby konkurować z firanką :P najczęściej plami się sosem z obiadku, który zawsze ląduje w dziwnych miejscach na ubraniach :)
Marketingowcy Vanisha chyba upodobali sobie parentingi :)
Bo dzieci generują najwięcej plam ;)
No to fakt :) Kto wie więcej o plamach niż Mamy :)
Na naszym filmie moja córcia by Wam pokazała,
jak pyszne banany jej mama zaserwowała.
Takiee pycha “mniam, mniam, mniam”.
Ooo…i już część na bluzce mam.
Kawałek na spodniach, trochę na podłodze…
a co tam troszeczkę tylko nabrudzę ;)
Mama patrzy się uśmiecha,
“Tak rozkoszna ma pociecha”.
Mówi sobie: Vanish mam,
zaraz się pozbędę plam!
Idealne miejsce na nakręcenie reklamy vanisha to przedszkole . Stołówka i lepkie rączki oraz ślady po długopisie i flamastry :-) Moj synek zazwyczaj wraca z przedszkola z kolorowymi rękawami oraz tłustymi plamami na koszulkach uwaga z tyłu :-)
A nasze tło wygląda tak. Siedzi Amelcia w pięknym fioletowym pokoiku przy białych nowiutkim biurku. Zadowolona z pokoiku.
Mamo bedę pisiała
dobrze Amelciu napisz list do babci. Amelka zachwycona.
A po chwili Amelka jak biedroneczka. Mało tego. Biurko również w kropki
Odpowiedź była prosta: nie chciało Twoje pióro pisiać to musiałam zobacyć co tam w ślodku.mu się stało. Zepsiute jest. I jak tu poradzić z takimi plamami?
Ja- czyt. mój odplamiacz, z usuwaniem jedzenia jakoś radzę ale usunąć plamy z tuszu od stempelków kolorowych???????? na które dziewczynki mają ostatnio fazę?????- generują tony kolorowych pięknych pocztówek urodzinowych, kolorowych i pomysłowych i całą lodówka obklejona nimi a plamy jak były tak są…To by było nasze tło!!!
Dziękuję
:*
PS. Najmłodsza dziś wyszła z pokoiku najstarszych ze stempelkiem na bodziakach- bo czemu nie????
wybrałabym twórczy szał. miks farb plakatowych. bo o ile dobrze schodzą z krzeseł, ścian i stołu, tak z ubrań jakoś niechętnie.
inną wersją tego samego szału byłyby zabawy suchościeralnym pisakiem z Czu Czu.
ale po wprawkach z marchewkami i innymi pomidorami już się nie przejmuję plamami. Lubię kupować ubrania dla dzieci. a tak to przynajmniej mam pretekst;)
Proste. Tlem byłaby matka, piekna, wyczesana, w makijazu i pieknym stroju bo na co dzien przeciez dres. Juz gotowa do wyjscia… i wtem na jej drodze staja dzieci;) no, 30 sekund to brzm jak zbawienie, jeszcze tylko lekkie podsuszenie suszarka i mozna podbijac swiat :)
Taa u nas to byłaby, granatowa kanapa tfuu chyba wyblakła z prania, wycierania oczywiście L. z jej ulubionym kiślem z czerwonych owoców a na końcu plamy na ulubionej bluzce, odciśnięty buziak na stole i łapki na drzwiach do łazienki.
dopiero teraz obejrzałam film. i chciałam nadmienić, że sam przecier pomidorowy to pikuś. sos do pomidorowy (taki z mięsem),to jest wyzwanie.
Zlinczujcie mnie, ale u nas beda to plamy z lodow waniliowych w czekoladowej polewie z orzeszkami (omniommniom). Moj wlasny Pan Maz dawkuje sobie codziennie cukier w takiej postaci, nim zdazy zjesc calego podlatuje Tosiek i hyc :) Reszta Jego :) Ubabrany On, kanapa i narzuta. Buzia, rece w czekoladzie. Nawet skarpety – ja sie pytam jak?! :)
Nie wierze ze usunie czarny pisak permanentny
U nas było by na kanapie w salonie przy wieczorynce z ciepłym kakałkiem w rączkach.
Używamy tylko Vanish-a, ale niestety już po 3 albo nawet piątym moczeniu te czekoladowe plany nie schodzą. Może Gold pomoże :)
zupa pomidorowa i szminka matki! To jest to co corka lubi najbardziej! Usunęłabym plamy w ….. Łazience! Pozdrawiam Makowa Rodzinkę
Dla mnie koszmarem są niemowlęce czapeczki i plamy po oliwce. Biały? Dajmy wyższy poziom! Kolorowy. Na bialy wyleje wybielacz i będzie po problemie, a kolor?? A no właśnie… Tło? Dziecięcy pokoik i łóżeczko ;) a później? Poziom 2. Pokój starazego dziecka i mazaki. Nie te zmywalne, tylko takie konkretne, od męża z pracy. No i rajstopy całe popisane, których doprać nie mogę. :)
Filmik nagrałabym w pokoju dziewczynek a konkretnie w ich łóżkach, gdyż tam każdego ranka następuje ten sam rytuał- dziewczynki domagają się wypić z kubeczka kakao ! Niestety plamy po nim nie schodzą ani z ich cudownych piżamek ani z pościeli.
plamy po badziewnym plynie do robienia baniek – plamy sa magiczne bo wychodza dopiero po upraniu ubran. Gwarantuje, ze vanish nie da rady!
I jeszcze wiem na czym vanish polegnie – bialy korektor wylany na ciemne ubranie. Nie ma szans!
Ujęcie pierwsze: zwijanie rogalików z marmoladą lup powidłami.
Scena: kuchenny blat.
W rolach głównych: Ja-jako top szef własnej kuchni + czteroletni Adaś-jako kuchcik.
Rekwizyty: marmolada, łyżeczka, ciasto na rogaliki (już zagniecione), wałek oraz stolnica.
Charakteryzacja: opruszone mąką moje ręce oraz “lepkie łapki” (od marmolady) Adasia
Kostiumy: fartuszek (wersja dziecięca i dorosła),
Scenariusz: owe w/w “łapki” wycierane DOKŁADNIE w spodnie (!) żeby NIE UBRUDZIĆ FARTUSZKA.
Ujęcie drugie: nauka samodzielności.
Scena: kuchenny blat.
W rolach głównych: mały “bohater” z ujęcia pierwszego
Rola drugoplanowa – przyglądająca się scenie (ze względnym spokojem) mama-czyli ja.
Rekwizyty: szklanka i soczek przecierowy (koniecznie z marchewka i/lub burakiem) oraz jasnej barwy tkanina-ścierka kuchenna.
Charakteryzacja: uśmiech na twarzy Adasia, na mojej natomiast…. ale o tym potem ;)
Kostiumy: wizualizacja codzienności – Adaś bluza (koniecznie jasna) i spodnie (koniecznie sztruksy), ja… w zasadzie widać tylko moją twarz i oczy więc kostium nie ma tu znaczenia.
Scenariusz: Adaś powoli wlewa soczek do szklanki. Jja się uśmiecham, ale już po chwili moje oczy przybierają kształt spodków UFO. Soczek przelewa się ze szklanki na blat. Po czym Adaś wyciera go pieczołowicie ścierką a nim zdążę zareagować chwyci szklanicę i wydudni połowę, ale nim to nastąpi poleje bluzę i spodnie.
Po czym spojrzy na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem i powie… “PYCHA”
KONIEC
I nie pytajcie mnie czym najczęściej brudzi się moje dziecko.
Spytajcie raczej: Czym się nie brudzi?
Odpowiem: wodą i powietrzem ;)
(Zbyt wiele czasu zajęłoby mi wymienianie: herbatą… sokiem… kanapką… ziemniakami… mięsem… błotem…. błotnistym śniegiem (czyt. chlapą)… jabłkiem… mazakami… farbami… tynkiem…. …. …. itd. itp.).
Adaś po prostu kocha być brudny i poplamiony.
Wtedy wie, że żyje.
I uśmiecha się :)
Na myśl o harcach w wannie ;)
U nas w domu najczęściej pojawiają się plamy z błota i soku z marchwi i truskawek. Mój synek pijąc soczek potrafi pozalewać nie tylko siebie i swoje ubranie ale też pościel,dywan a często nawet i ściany. Błoto oczywiście to standard kiedy idziemy na spacer- nowe spodenki,bluza i buzia obowiązkowo muszą być całe ubrudzone! Często mam problem z wyczyszczeniem tych plam i namaczam przez wiele godzin zanim włoże brudne ubranka do prania
Hmmmmmmmm. U nas to takiej bajkowej scenerii by nie było, cóż film byłby mało apetyczny :-)…. bo my sobie nie radzimy po prostu z kupkami – nie wiem jakim cudem ale zawsze gdzieś wypływa z boku pampersa i wszystkie bodziaki brudne. Tak, że film wyglądał by mnie więcej tak :
Hania na przewijaku z kupką i w brudnym bodziaku a w tle słychać starszego syna jak zajada ulubioną zupkę pomidorową i krzyczy “Mamoooooooo niechcący się rozlało” – Niechcący zawsze je z nami obiadki :-). pozdrawiamy serdecznie :-) Elżbieta & Co.
W przypadku malutkiej (5 miesięcy) to widok w sam raz do reklamy jest jeden – cała buzia i wszystko w koło we wszelkiego rodzaju papkach na bazie marchewki :) Pranie tego spędza mi sen z powiek, bo niektóre rzeczy mam po dzieciach koleżanek.
Gdybym starszego zapytała (4lata) gdzie chciałby się pobrudzić to pewnie usłyszałabym: “robiąc orzełka w błotnej kałuży (pozostałość po niedosycie z zimy)” :) Ale w jego przypadku nie ma konkretnej rzeczy, która plami. On bardzo dba o czystość i porządek swojego domu i miejsca, w którym je. Jak coś skapnie to szybciutko wytrze rękawami :)
Obiad czyli kuchnia u mnie stwarza najwięcej plam. Najmłodszemu rozszerzam dietę marchewką po której plamy są moim utrapieniem i zdecydowałam się że stałe pokarmy będę wprowadzać metodą BLW więc plam będzie co niemiara. Starszy uwielbia buraczki i spaghetti. Buraczki musi mieć do każdego obiadu co widać zawsze po jego bluzce i spodniach bo gdy znudzi się widelcem to paluszkami nabiera a które potem wyciera w spodnie…
W tle byłby dzieciaki w różnym wieku, bo każdy wiek ma inne plamy :)
-u maluszków byłaby to marchewka ze słoiczka, bo zwykła gotowana schodzi bez trudu oraz jabłko i nieszczęsny banan, który zostawia potworne czarne plamy, które tak naprawdę rusza tylko Vanish (sama prawda-bez koloryzowania marki :) )
-plamy po witaminach, szczególnie tych zawieszonych w olejach, np. wit.D;
-plamy po żółto-zielonych kupkach noworodkowych, które często brudzą body, a zwykły proszek, a już na pewno nie dziecinny, nie dają rady.
-u nieco większych dramatem są farby do malowania rękoma (tańszych marek) i mazaki- koszmar matek polek (pomagał tylko Vanish, ale też po intensywnym szorowaniu, a ostatecznie do zdrapania paznokciem umoczonym w roztworze Vanish’u). Paznokcie do regeneracji,ale co się nie robi dla czystości dzieciaczków.
-u starszaków to plamy z zabaw na świeżym powietrzu i bytowania w przedszkolu,np. plamy z trawy i krwi jak się zrani, kompociki wiśniowe, desery jagodowe, pomidorówka, co dużo mówić -cały jadłospis przedszkola.
Tło to oczywiście królestwo mojej córci a najczęściej to plami się ona farbami plakatowymi trudnymi do usunięcia.
w kuchni przygotowując razem posiłek z dzieckiem,potem ciasteczka najlepiej brudzi się nie tylko mąką ale i innymi produktami…a na koniec.. zawsze można pobawić się z dzieckiem w małego ogrodnika i sadzić nasionka i kwiatki by potem podlewać i wyrosły z nich jeszcze piękniejsze cuda,ziemia na ubraniach to tez nie lada wyzwanie.. Z tatą dziecko może uczyć się od małego o autach,poznawać klucze,pobawić kierownicą,cóż plamy od smaru i nie tylko …a na plamy ? Wanisha mamy :)
U nas byłaby to kuchnia, bo tam najczęściej moje dzieciaczki brudzą się jedzeniem. Ewentualnie altanka z grillem bądź stajnia, w której moje dwa brzdące uwielbiają przebywać. A jak wiadomo w stajni wśród wielu zwierząt jest bardzo łatwo się ubrudzić, także i ubrania przechodzą specyficznym jej zapachem. Mając taki zestaw mogłabym wiele poeksperymentować i sprawdzić jego działanie :)
od niedawna w domu mym…nowy członek zjawił się…choć ma zaledwie kilka dni….dom do góry nogami wywalił…matka świeża szuka równowagi…tłem mieć sterty bałaganu…i sufit podłogą by był…chociaż siła przyciągania silna jest….dom zwariował…ponoć tak to jes…z pieluchami tu i tam…kupka ląduje nie tam gdzie powinna…ściany też pokryte mozajkami są….żółtość słoneczna zawładnęła dom…śpioszki białe już takowe nie są i plamami owładnięte są…trudne do usunięcia….aż matka włoski z głowy drze…piękne śpioszki…i bluzeczki…kocuk w misie i łódeczki….:)
Sytuacja z ostatniego tygodnia. Miejsce: mieszkanie. Powiedziałam córce, że idę do łazienki przygotować się do wyjścia i zaraz jedziemy do cioci. Kalinka pobawi się z koleżanką, a ciocia zrobi mamie paznokcie :) Nie było mnie chwilę..po powrocie z łazienki przeżyłam załamanie… Córka z pędzelkiem w ręku..miała manicure, pedicure i body painting z farb plakatowych… Ubrania prane już 2 razy, a plamy nie chcą zniknąć. Plamy z marchewki i pomidorów nie są straszne.. wystarczy wystawić je na słońce i same znikną, gorzej z plamami z soku jabłkowego.. widoczne dopiero po praniu brązowe plamy, których nie można niczym sprać, ciekawe czy z nimi poradziłby sobie Vanish Gold…chętnie sprawdzę.
Witam znam moc vanisha od wielu lat . Moje córcie wymarzyły sobie obóz w lesie 3 tygodnie latem . Zgodziłam sie oczywiście. Porobiłam zakupy nowe dresy bielizna skarpety koszulki dzinsy itp. Pojechały . A ja patrzyłam z niepokojem w niebo gdzie przez całe 3 tyg lał deszcz . Nadszedł dzień przyjazdu dziewczynek . Autokar podjechał wypatrywałam moich słodkich córek . To co wyskoczyło z autokaru to był szok aż usiadłam na środku ulicy …. ciuchy były czarne od błota trawy żywicy pełno było w plecakach igliwia . To co wysypałam z plecaków to naprawdę nie da sie opisać. Usiadłam i płakałam . Nie wiedziałam czy mam to ratować czy uda coś sie z tych rzeczy uratować czy mam po prostu wszystko wrzucić do kosza. Wtedy poszłam na targowisko i kupiłam od ludzi przywożących z za zachodniej granicy Vanish . Nie wierzyłam w cuda alee. Namoczyłam wszystko w miskach w ciepłej wodzie zasypałam vanishem , na wieczór zlałam czarna wodę wypłukałam na nowo zalałam i zasypałam , rano wypłukałam wsadziłam pranie do pralki jeszcze z vanishem ale to co wyciągnęłam z pralki to był dla mnie szok wszystkie plamy zniknęły a pranie było śnieżno białe nawet te skarpety unurzane w błocie i trawie :) było to ponad 10 lat temu a ja od tego czasu nie rozstaje sie z vanishem . :) pozdrawiam
Z racji ze bardzo lubimy jesc makatony z sosami to moje dziecko najczesciej brudzi sie sosami a plamy sa ciezkie do usuniecia, ylem byla by kuchnia
Moja Ola dopiero uczy się samodzielności
powoli swój widelczyk trzyma w dłoni
najczęściej jemy potrawy z kurczakiem
na ubraniach pozostają tłuste plamy zatem
bo śliniaczka nie chce używać
jak założę zawsze będzie go rozrywać
jak byśmy miały film kręcić to właśnie taki
przydałby się nam konkursowy Vanish.
Codziennie moja córka zajadając to i owo wyciera swoje małe rączki w bluzkę. Ha! Żeby mi utrudnic zadanie to rękaw służy jej za serwetkę. Ale to nie sa najgorsze plamy z jakimi walczę. Jak każda mała dama córcia uwielbia się j(jak ona to mówi) Szminkować. O matko jak te plamy cięzko schodzą. Chociaz zaschnięty lakier do paznokci jeszcze trudniej. Ale ostatnio się poddałam…wyrzuciłam sukienkę i leginsy całe ufarbolone eyelinerem. W sumie nawet zyskały fajne wzorko-plamy,takie biało-czarne…może niepotrzebnie wyrzucałam.Może to bym jej akt twórczy,najnowszy szyk mody.Mamuśka podpowiedz Ty się znasz?
Moja mała łobuziara uwielbia tradycyjną pomidorówkę, ale jak już brzuszek okaże się pełny, to zaczynają się figle. Bzyczenie, buczenie językiem , ciężko to zjawisko nazwać. Po prostu plucie zupką w koło. Jest bardzo zabawnie hehe :P. Vanish Gold ratujjjjj !!!
Film – to zdecydowanie byłaby kamera ukryta w piżamce mojej córy.
Godzina 5:55. Sobota.
Wszyscy domownicy smacznie śpią po całym tygodniu pracy.
Wszyscy – tak myśli Ojciec i Matka.
Jakże my się mylimy.
Od kiedy posiadam Ewkę (ma już 3 lata) nauczyłam się reagować na każde hałasy. Jak kotu biegają mi uszy od lewej do prawej. Leżę w łóżku i słyszę jakieś szemranie w kuchni – myślę sobie “Nie … znowu koty łażą po półkach … nigdy ich tego nie oduczę”.
Jakież moje zdziwienie, gdy do pokoju doczłapuje się córka. Mąż śpi – a ja sennie mówię choć mała pomiędzy Nas pośpimy jeszcze. Słyszę grzeczne “Dobrze Mamusiu”.
Wdrapała się na łóżko i wpasowała pomiędzy Nas. Nie otwierałam oczy, ale słyszę “memlanie”.
Otwieram oczy i mało mi nie wyskoczyły z orbit – jednak do małej tylko się uśmiech i budzę Męża. Widzę przerażenie w Jego oczach.
Ewka przyniosła do łóżka, do białej pościeli słoiczek dżemu jagodowego i zajadała się nim. Ba! Zaproponowała nawet Nam skosztowanie.
Cóż … pościel do tej pory nie jest doprana … nie mogę niczym tego doprać.
Córa najczęściej brudzi się jedzeniem – ma manię jedzenia wszystkiego dłońmi – tak jak gdybym nie uczyła jej jedzenia sztućcami. Dłonie sprawiają jej ogrom radości. Do tego plamy z farb … i nie tylko na ciuchach córy, ale na ścianach ;)
Moja córeczka,mimo,że ma 5 lat uwielbia soki marchwiowe.Często bluzeczki poplamione są marchewką którą nie jest łatwo usunąć.Sytuacja która pozostanie mi w pamięci,to z zeszłego roku na plaży.Córcia oczywiście piła swój ulubiony napój i nagle zobaczyła samolot i bardzo chciała mi o tym powiedzieć,wylewając cały sok na siebie i swój piękny biało-granatowy strój kąpielowy.Gdybym miała wtedy pod ręką Vanish na pewno uratował by strój,a tak wylądował w koszu na śmieci.Bardzo bym chętnie przetestowała Vanish Gold u nas zapewne bardo by się przydał.
Córcia jest również typem”chłopczycy” chodzi po krzakach,wspina się po drzewach,biega po kałużach,błoto też jej nie straszne,zjeżdża na trawie na pupci,często zupką się poplami.Taki z niej żywy rozrabiaka kochany,wszędzie jej pełno a mama ma pełne ręce roboty gdyż plamy nie chcą się dopierać.
Jako tło wybrałabym kącik dziecka ale nagrywałabym bez jej obecności bo zapewne nie dałaby mi dokończyć nagrania.
Najczęstsze plamy u nas są od jedzenia. Te najgorsze, których nie umiem doprać (kilka ubranek z niedopranymi plamami zostały już przeznaczone na “dotarcie” czyli ubierane na czas karmienia) to z dyni i chyba jagód albo malin. A od kilku dni powróciły do nas znów luźne, wypływające z każdej strony pieluszki kupki – za to zobaczyliśmy w końcu pierwszy ząbek Córci. :)
Moje dziecko to brudasek
Taki mały ananasek
Brudzi wszystko co popadnie
Nawet kota dziś dopadnie
Pomaluje go kredkami
Taka przyjaźń między nami
Teraz mamy na tapecie
To co pewnie wszyscy wiecie
Malowanie kredeczkami
Dziś po ścianie pisakami
Na koszulce kilka kresek
To dwu latek – nie osesek
Do wygląda jak po wojnie
Trochę ciężko to zapomnieć
narozrabiał mój smyk mały
Malarz prawie doskonały
Teraz czas na mamy pracę
Zmyć to muszę , tak jak patrzę
I ubranko doprać trzeba
No bo jutro spadną z nieba
Nowe kredki i pisaki
Prezent to nie byle jaki
Oryginalna nie będę. Plac boju : pokój Natalii . Broń : FARBY i PISAKI . Efekt : rozpacz w oczach mamy ( z powodu plam na ubraniach ) i satysfakcja w oczach dziecka z dzieła, które powstało :))
Koniec sierpnia.Słoneczne i cieple popołudnie.Dzieci bawią sie w ogrodzie.Mamy tam tez parę drzewek owocowych.Jest i brzoskwinia.Owoce umyte i zerwane leżą na półmisku. Siadamy na huśtawce.Jemy brzoskwinie.Sok cieknie między palcami….I leci na śliczną ,lnianą sukienkę córeczki!Czy wiecie jak trudno jest usunąć sok ze świeżej brzoskwini???Ja juz o tym sie przekonałam!Stosowałam bardzo silne preparaty, włącznie z wybielaczami na bazie chloru….oj ciężko!Nie wiem jaki skład ma świeży sok z brzoskwini,ale naprawde bardzo cieżko go usunąc,ciekawe czy Vanish Gold poradziłby sobie z tym?
Mam tą sytuację przed oczami … niedziela rano, budzi mnie tupot małych stóp :) mamo, wstawaj ! Już nie ma nocy, trzeba zjeść śniadanie. Ledwo otwieram oko, a Ona krzyczy, że chce serduszkowe naleśniki ! Takie jak jej poduszka ( swoją drogą sama jej kupiłam to serce na Walentynki , o ja głupia ! :D ) i koniecznie z czerwonym sosikiem ( truskawkowym ofkors ) … no więc jestem w tej kuchni, smażę te naleśniki, męczę się , kroje żeby te serduszka wyszły, a Ona obok w jadalni już siedzi przy swoim stoliczku, trzyma w ręce czerwony sosik i czeka aż jej podobam tego naleśnika. Podaję i mówię : daj, mamusia Ci poleje… NIE ! słyszę. JA SAMA ! Po czym widzę jak na jej piżamowej bluzeczce ląduję wielka dopiero co wyciśnięta kupa sosu truskawkowego…a Ona mówi : nie martw się mamo, wypierzesz. Kurtyna :D
Nasze realne tlo to bylby refluks, niestety, choc na szczescie w formie ustepujacej to jednak jest meczace i dla dziecka i dla nas i dla ubranek tez bardzo nieestetyczne.
Piękne sobotnie popołudnie, w pokojach czyściutko, korytarz lśni, kamera na kuchnię i … o ja pierdykam. Na środku kuchni siedzi dwóch umorusanych smyków od stób do głów utytłanych w pomidorowym sosie. Buzia jak u Indianina. A po środku – zdesperowany tatuś z makaronem na głowie. Zrezygnowany, załamany. W myślach przewija się bezludna wyspa. Już sięga d niej ręką gdy – jak flash wpada do kuchni mamusia z Vanishem w dłoni. Nie złości się, nie narzeka tylko jednym ruchem ręki ubrania z całej trójki morusów jak zaczarowane wędrują do łazienki. Kapka białego magicznego proszku, to tu, to tam, i po sekundzie jak za dotknięciem różdżki – wszystko pięknie czyste bez żadnej plamki. Na ustach biednego tatusia pojawia się uśmiech. Co on by beze mnie zrobił…
Czym najczęściej się brudzą się moje dzieci? … hmm…. Odpowiedź jest prosta WSZYSTKIM!!!
Ostatni obraz jaki zaserwowała mi moja 4,5 letnia córka byłby idealnym tłem do reklamy. Stół w jadalni rozłożony, na blacie zestawy kredek – w kilotonach, kartki z bloku do rysowania, malowanki do wyboru do koloru….i…. wyszłam umyć głowę. No cóż można zrobić kredkami. Jak się ma 4,5 lat to się wie, że kredkami kolorujemy i tyle. Ale…. wracam po 5 minutach… a Natalka jest cała wysmarowana – O MATKO! Zapomniałam o flamastrach. A mała przypomniała sobie, że to chyba są takie pisaki do malowania twarzy… Zatem pomalowała twarz, całe rączki, a następnie ponieważ nie schodziło chusteczką postanowiła zetrzeć to wszystko bluzką, a resztę z rączek wytrzeć w fotel i trochę w getry. Kolorów było dużo, może nawet całkiem wesołych, ale co z tego…. pranie… danse macabre. Ot historyjka z ostatnich dni.
Ja z moją córeczka dopiero zaczynamy przygody z plamami bo mała ma dopiero 2 miesiące. Ale akurat co do tła do takiej reklamy to idealnie pasuje sytuacja z naszego dzisiejszego poranka kiedy to moja kruszynka na robiła w pieluszkę tak że dosłownie wszystko pływało a bodziak z białego zrobił się cały żółty. Córka wylądowała w porannej kąpieli bo zawartość pieluchy miała nawet na głowie i pod pachami
Moja córcia jada oczywiscie co jest w sosie pomidorowym po prostu uwielbia to czy śniadanie czy kolacja zawsze keczup gości u niej na talerzyku potem na buźce potem na bluzeczce i na co dzień słysze głos córci mamuś już włączamy praleczkę bo znow ubrudziłam bluzeczkę uśmiech bezcenny mojego dziecka wymyśliła sama rym nie było możliwe zeby nie zapamiętać pięknych słów naszej córci ale cóż radość i szczęście naszego dziecka jest bezcenna.
Akcja mojego filmiku umiejscowiona jest na wsi- u kochanych dziadków.
I tak w pierwszej scenie mały Tolek pomaga dziadkowi-mechanikowi naprawiać samochody: podaje brudne klucze, zbiera umazane w smarach śrubeczki i chowa do kieszonki…
Druga scena ma miejsce w ogrodzie. Z babcią oczywiście. Na kolankach w ogródku albo pyszne malinki wprost z krzaczka do buzi a z buzi na ubranko,
ups…
Uśmiechnięta mama ma Vanish i nie zabrania swojemu synkowi korzystania z uroków wsi.
A dziatkom z uroków posiadania wnuka;D
Niedługo znowu lato.
Cóż, będzie trzeba przetestować nowy Vanish Gold bo Tolek jest już o rok starszy więc i plamy będą większe…
Tak, gdy jest się mamą chłopca to odnosi się wrażenie, że plamy rosną razem z dzieckiem;)
Czym plami się dziecko? Może odpowiedziałabym raczej czym my się plamimy – wszystkim :D Plamy z czekolady, po koktajlach czy po rozpływającym się w ustach i doprowadzającym do rozkoszy chilli con carne. Takie brudaski z nas :D
Moja córeczka najczęściej brudzi swoje ubrania od owoców ( banan, truskawka, pomarańcz, jagody ), marchewki oraz soczków owocowych. Czasami od zupki pomidorowej- swojej ulubionej. To tyle odnośnie jedzenia i picia. Teraz wkraczamy na teren zabaw. Ostatnio kolana czarne od kretowisk oraz od naszej drogi żużlowej – niestety. innym kolorem występującym najczęściej na kolankach jest kolor zielony od trawy :) a że mamy duży ogród to mamy dużo poplamionych kolanek zielonych :):)
Moj filmik miałby tło na dworze w kolo chodzily by kury,kaczki,bylo pelno ich odcodow błoto i trawa a moje dziecko bylo by ubrane na bialo a zarazem umorusane w tych wszystkich kupkach,blocie, trawie w a reku jagody
Hahahaha!
U nas znacznie więcej plam niż szkrab generuje… jego mamusia! Tak, to ja jestem mistrzynią w plamieniu i brudzeniu, jak to mówi mój Mężczyzna, podczas jedzenia cieknie mi z “pyszczka” i to ja (nie dzieć) powinnam używać śliniaczka. No ale o reklamę z młodymi chodzi, więc, jako, że uwielbiamy wspólnie gotować, u nas wyglądała by tak..
Kuchenny stół zasypany mąką a na nim: kółeczka z ciasta + miska z jagodami i cukrem + dziecięce rączki + mnóstwo radości + ciemno fioletowe plamy z soku z GUMIjagód na wszystkim. Następna scena ukazująca jak pałaszujemy wspólnie ulepione pierogi z jagodami i sok z ich środka tryska na około.. plamy na nas, na ubraniach, na obrusie i na ścianach :D. No ale.. dzieci (jak i dorośli) dzielą się na te czyste i te szczęśliwe ;).
Widzę tu dwie sytuacje.
W pierwszej tłem byłoby każde pomieszczenie w którym aktualnie córka coś spożywa, oczywiście jak na ułożoną “dwuipółlatkę” ( jak to się pisze?! ) przystało spożywa za pomocą rączek. I po każdym kęsie masuje się tymi brudnymi rączkami po brzuszku wystękując przy tym głośne mmm mniam mmm mniam. A po cóż to? A no nie po to aby wyprowadzić mamusię z równowagi lecz poinformować o tym jak bardzo smakowało ;)
Kolejna sytuacja która powtarza się regularnie ma miejsce w salonie w którym stoi fotelik do karmienia, w nim siedzi Lila borówki wpyla. Pięknie celuje do buzi ( w końcu to już dwuipółlatka ;p ) rąk przy tym nie brudzi. Zjada całą miseczkę, woła “tata juć” ( czyt. już) tata przychodzi wyciąga Lile z fotelika, bierze na ręce i… dłońmi wyczuwa rozpaćkaną borówkę na pupie delikwentki. I tak jest zawsze! No kurczę zawsze jakaś jedna boróweczka musi jej wypaść z rąk wsunąć się niefortunnie pod pupę i dokładnie rozmazać. Już nawet mamy kilka par spodni przeznaczonych ” doborówki”
Ot co. :)
Mam dwójkę dzieci i każde ma inne preferencje dotyczące brudzenia ubrań. 1,5 roczny synek pomału uczy się rysować – więc jego ubrana często są upaciane farbami, rękawki wymalowane mazakami. Co do kulinariów – uwielbia czekoladę, więc często jest umazany ową słodkością. Natomiast 4,5-letnia córeczka kocha wariacje, zwłaszcza szaleństwa na placu zabaw. Najczęściej więc jej spodnie upaciane są trawą lub ziemią. Często wylewa na siebie soki – ot, przez zwykłą nieuwagę. Tak więc nasza codzienna scena z życia, którą mógłby przedstawić film: dzieci bawią się na placu zabaw. Córeczka przewraca się goniąc brata, wstaje i otrzepuje spodnie, które są już upaciane błotem. Chwilę bawią się, po czym wołam je na obiad. Przy obiedzie kolejne tragedie: córeczka oblewa się sokiem z marchwi, synek przewraca talerz z rosołem. Kiedy przebieram go po raz kolejny tego dnia, dostaje od kochanej babci czekoladowego batonika. Nim zdążam zareagować, wyciera roztopioną czekoladę o koszuleczkę. Standard – i to taki autentyczny.
Miejsce- łazienka, lustro blisko okna
Aktorzy- Ja w roli mamy, Kalinka w roli Kalinki
Rekwizyty- czerwona szminka, tusz do rzęs, puder
SCENA PIERWSZA UJĘCIE PIERWSZE!
cisza na planie! Kameraaa- akcja!
Ja: Kalinko, podaj mamusi tą różową szminkę
Kalinka: mamuniu, nje teraź…
J: Kochanie, ale mamie jest potrzebna, bardzo mi się śpieszy
K: mamuniu ale telaź ja sie majuje juźową ćminką!
>> zbliżenie na Kalinkę<> zbliżenie na sukienkę<<
Charakteryzacja- sukienka mamy to wielka różowo-czarna plama
J: … Ja Ciebie też skarbie… ^^
Miejsce- łazienka, lustro blisko okna
Aktorzy- Ja w roli mamy, Kalinka w roli Kalinki
Rekwizyty- czerwona szmnka, tusz do rzęs, puder
SCENA PIERWSZA UJĘCIE PIERWSZE!
cisza na planie! Kameraaa- akcja!
Ja: Kalinko, podaj mamusi tą różową szminkę
Kalinka: mamuniu, nje teraź…
J: Kochanie, ale mamie jest potrzebna, bardzo mi się śpieszy
K: mamuniu ale telaź ja sie majuje juźową ćminką!
>> zbliżenie na Kalinkę<> zbliżenie na sukienkę<<
Charakteryzacja- sukienka mamy to wielka różowo-czarna plama
J: … Ja Ciebie też skarbie… ^^
Miejsce- łazienka, lustro blisko okna
Aktorzy- Ja w roli mamy, Kalinka w roli Kalinki
Rekwizyty- czerwona szmnka, tusz do rzęs, puder
SCENA PIERWSZA UJĘCIE PIERWSZE:
cisza na planie! Kameraaa- akcja!
Ja: Kalinko, podaj mamusi tą różową szminkę
Kalinka: mamuniu, nje teraź…
J: Kochanie, ale mamie jest potrzebna, bardzo mi się śpieszy
K: mamuniu ale telaź ja sie majuje juźową ćminką!
>> zbliżenie na Kalinkę<> zbliżenie na sukienkę<<
Charakteryzacja- sukienka mamy to wielka różowo-czarna plama
J: … Ja Ciebie też skarbie… ^^
Plamy…. która z nas mam tego nie zna… U mnie w tle były by truskawki , malinki i borówki (owoce które rosną na ogrodzie) , oraz oczywiście błoto wszech panujące na podwórku. Moje dziecko plus wszystkie dzieciaki z rodziny zrobiły by duże show, a plamy gwarantowane;)
Jesli miałabym nagrac taki filmik to cały stół,talerz i kamera i śliczna sukieneczka córci uciapana byłaby w ketchupie. Tak u nas wszystko jest czerwone,w sensie umorusane czerwonym sosem. Jemy z ketchupem wszystko co się da;nawet pierogi. A że te buteleczki w które ładują ketchup są stworzone do chlapania na boki to już nie nasza wina! I tu uwaga do innych tatusiów od tego keczupowo-doświadczonego: zetrzyj póki nie zasechł bo potem ciężko go zdrapać.
Nasz dom byłby idealnym miejscem na nagranie filmiku, dlaczego?
Od roku mieszka z nami wysoko wykwalifikowany aktor o imieniu Szymek, który w brudzeniu się jest mistrzem.
Wybija godzina 13.00, Pan Szymon zasiada w swoim foteliku i z niecierpliwością czeka na obiadek. Tak, tak… tym razem kolejna mięsno jarzynowa papka- ulubione danie Szymona, które znika z miseczki w ciągu kilku minut. Brzmiało by to pięknie gdyby nie fakt, że przy okazji zupką ląduje na śliniaczku i rękawku od bluzeczki z Myszką Mickey. Miseczka już pusta, więc szybko sięgamy po chusteczki którymi wycieramy buźkę, zdejmujemy śliniak i bluzeczkę. Na pozór czysty Szymon “ląduje” na podłodze i chwiejnym krokiem pędzi do pokoju. Szybko zajmuje miejsce na jasnych poduszkach narożnika. Opssss…. Mamusia nie zauważyła, że zupka przypadkiem znalazła się też na spodenkach… Tym oto sposobem piękna, kremowa poduszka ma na sobie “jarzynową tęczę”. No tak, kolejne rzeczy do prania a to dopiero 13.30 :)
No już to widzę … Pola co ranek wybiera swoim małym paluszkiem w co chce się ubrać , pada na piękną białą bluzeczkę w kolorowe zajączki … moja mina mówi wszystko , kurcze maluchu jak ja to upiorę , przecież wiem że za chwilę ta piękna bluzeczka zamieni się w kolorową szmatkę … ehhh ale co zrobić , sama kupiłam a teraz ma leżeć w szafie . no to ciach pach Pola juz gania w swojej bluzeczce w zajączki a ja uważam co jej daję do picia i jedzenia – czysta paranoja !!!
Niespodziewanie wpada babcia z wizytą i obdarowuje nas swojskimi sokami z malinek, aronii itp. Oczywiście żeby babci nie było przykro robię picie no bach , Pola zamiast pic zdrowy soczek robi bańki a wszystko ląduje na kiedyś białej bluzeczce w zajączki … babcia sieje panikę , o “bosze ” to sok z aroni szybko trzeba zaprać bo plama nie zejdzie , Pola ryczy bo nie wie o co chodzi , dlaczego zabierają jej ulubioną bluzeczkę i w dodatku miała takie cudne kropeczki ….
Przecież to istny cyrk , dziecko powinno czuć się swobodnie w tym czym chodzi ubrane a my mamy spokojne o to że wszystkie słodkie plamki zejdą wraz z praniem…
Szukam takiego złotego środka na nasze małe aczkolwiek duże problemy.
Pozdrawiam :)
Idealną scenerię utworzy nasz garaż, bo tam chyba najłatwiej się porządnie pobrudzić, czego by się nie dotknęło i jak na zawołanie powstaje trudna do zwalczenia plama. A że nasz samochód jest bardzo, bardzo stary w garażu przebywamy dość często zachwycając się naszym pojazdem i jego pomysłowością, bo co jeszcze może się zepsuć? Jeśli chodzi o stroje to wystąpilibyśmy we flanelowych koszulach w kratę, dżinsach i w kapeluszach z gazety.
Tłem naszego filmiku byłoby dowolne popołudnie gdy tatinek jest już w domu po pracy, obiad zjedzony a my zasiadamy razem aby podzielić się wrażeniami minionego dnia, czyt. my słuchamy, Natalka opowiada. :) Zazwyczaj pijemy wtedy kawę a Nati sok domowej produkcji. I gdy Nati w pełnym ferworze opowiada co się wydarzyło, żywo gestykulując nie ma opcji, że sok się nie wyleje na nią/nas/podłogę/ścierki/tapicerkę. * I właśnie sokami najczęściej plami się moje dziecko,a tak się składa, że do jej ulubionych należą z czarnego bzu, czarnej porzeczki, ostrężyn, aronii i malin, tak więc plam u nas na pęczki. :)
* niepotrzebne skreślić ;)
Mój syn najczęściej plami się obiadkami i deserkami. Niektóre z nich spierają się bez problemu, na inne mamy swoje sposoby, ale są też takie (z natury złośliwe) które sprawiają wiele problemów.
Mój filmik powstałby przy udziale całej rodzinki. Babcia, dziadek, mama, tata i oczywiście Filip. Wyglądałoby to tak:
Babcia cały dzień biega za Filipkiem z łyżeczką i miseczką (Jako, że jest prawdziwą babcią to ciężko jej wytłumaczyć, że dziecko je 5 posiłków dziennie). Soczyste plamy powstają w mgnieniu oka, a babcia cały czas przebiera wnusia. Sterta ciuchów rośnie. Z boku całej tej sytuacji przygląda się mama (ja). W głowie tworzy mi się wizja prania w rzece na tarze. Bo niby jak poradzić sobie z wszystkimi plamami? Do mieszkania “wpada” dziadek ze swoim najnowszym odkryciem. Trzyma w ręce Vanish Gold. Mama porywa owe cudo i pędzi z miską prania do łazienki. Namacza i stwierdza, że po plamie ani śladu. Robi tak z każdym ciuszkiem (tutaj przyśpieszone tempo filmiku) i nastawia pranie. Na sam koniec tatuś wiesza ciuchy na suszarce i szczęśliwy zauważa, że nie ma plam. W jego głowie rodzi się myśl, że będzie miał pełny portfel i nie będzie musiał kupować kolejnych ciuszków dla synka.
Z całym szacunkiem do babci- Dobrze, że tak jest tylko w dniu odwiedzin ;)
Zmywanie plam nakręciłabym w łazience- tam spędza się w końcu największą ilość czasu, by te plamy usunać. Dziwnym trafem, ich powstawanie jest już mniej czasochłonne. Pralka, wiszace pranie, czekajace kolejne ubranka i ja z jakąś śliczną sukienką i paskudną plamą. Typowy polski dom z małym dzieckiem ;) Nasza Łucyjka chce wszystko sama i choc jeszcze nie mówi, nadrabia gestykulacją- staramy się poskramiać latające łyżeczki, ale wiadomo- różnie bywa ze starszymi niemowlakami… W różowym farttuszku poczułabym się jak z prawdziwej reklamy, a może plamy by faktycznie szybciej schodziły? Teraz używam mydła de Marseille i jest dobre, ale poświecić trzeba trochę wiecej czasu
Z racji braku na chwilę obecną własnych pociech w czasie wakacji przyspasabiam sobie sobie na 2 tygodnie siostrzeńca. U cioci jak u babci można więcej niż w domu.
Adaś bardzo lubi makarony z sosem pomidorowym przy czym kategorycznie od najmłodszych lat odmawia jedzenia pomidora na kanapce (jako że jest lato i sezon pomidorowy w pełni)
Scena 1) Adaś bardzo prosi że chciałby zjeść w pokoju bo właśnie “idzie” spongebob, ja jako dobra ciocia w sposób całkowicie przeczący zdrowemu rozsądkowi i wszystkim metodą nauczania pozwalam.
W scenie 2 następuje mycie Adasia, pranie podkoszulki, szortów i majtek (nie wiem jak nie pytajcie) obrusu. Podkładka, podłoga i sofa znowu nadają się do czyszczenia.
Adaś wybiegając na zewnątrz krzyczy: Ciociu a jutro na obiad zupa pomidorowa z kluseczkami.
Z racji tego, że ja bardzo lubię gotować i angażować do tego moje dzieci, to nagrałabym filmik właśnie podczas przygotowań posiłku. Moje dzieciaki właśnie wtedy najbardziej się brudzą. A to robią sobie żarty i rysują surowym ciastem po buzi, a to sprawdzaj moją cierpliwość poprzez wycieranie łapek w ciuchy ( tak! bo zwłaszcza temu mniejszemu szkrabowi łatwiej jest wytrzeć łapkę w spodnie czy bluzkę niż w ręcznik) czy próbować paluszkiem i niosąc jedzenie do buzi oblewać koszulkę.
Rozważyłabym też nagranie z zabawy w ogródku, bo plamy po błocie i trawie to jest z najgorszych zmor, większa niż te jedzeniowe ;)
Oczyma wyobraźni potencjalnego reżysera na miejsce tej “plamistej” potyczki obiorę moją ukochaną pastelową kuchnię. Moje dziecię usadzę, na swoim ulubionym krzesełku i podam tradycyjne danie pierworodnego pod postacią schabowego oraz buraczków. Nie, nie zapomniałam o ziemniaczkach, lecz moje Ksawidło twierdzi,że są po prostu niejadalne. Z tego też względu nie lądują na dziecinny talerz, za to buraczki moja latorośl wprost uwielbia i nawet kiedyś jadł je ze smakiem na chlebie. Powracając do tematu sprawa buraczków, a raczej plam z zawartością buraczanego soku spędza mi sen z powiem. On to zawsze musi macać bluzkę gdy to spożywa obiad? Ogląda zazwyczaj cała bluzkę i opowiada,że ten czy tamten chłopak miał w przedszkolu bluzkę z Dustym, Myszką Mickey czy też Scooby Doo. W porze obiadu poznaję cała przedszkolną modę panującą w naszej Jagodzie. Bilans tych powieści to małe czy też duże plamy na bluzce, spodniach, a niekiedy i na skarpetach. Jejciu jak ja ich nie lubię!
Co widzę przed oczami? Trawa. Moje dziecię uwielbia dosłownie tarzać się w niej. A pozbycie się plam po niej to koszmar…
Poniedziałek po 17, trening piłki nożnej mojej córki, białe getry, białe spodenki, koszulka jasny róż, biegnie , biegnie no i….po białych getrach i spodenkach,tylko zielone plamy od trawy, na to wszystko trzeba po treningu napić sie soku a tu koleżanka nagle popchnie niechcący i kolejna plama…wtedy wkracza do akcji Vanish i po plamach
Gdybym miała nakręcić film z udziałem plam, składałby się z połączonych ze sobą klatek filmowych obrazujących zlepek wielu dni, gdzie synek wylewa na siebie kolejno: sok, herbatę, mleko, ketchup, sos spagetti, budyń z sokiem, mus owocowy i jogurt, po czym nastąpiłaby ostatnia klatka filmowa, w której pada ubrudzony farbami na jasną kołdrę i zasypia. W każdej klatce byłby oczywiście w innym (czystym) ubranku.
Czym brudzi się najbardziej?… Wszystkim tym, co akurat znajduje się na jego talerzu lub kubeczku. Taki z niego smakosz.
Do domu wpada jak burza syn i ojciec. Obaj ubłoceni i umorusani trawą-jeszcze przed chwilą grali w nogę-na co wskazuje sportowe odzienie i… piłka.
Niczym wygłodniałe lwy po miesięcznym poście rzucają się na świeżo upieczonego kuraka, którego konsumują przy pomocy rąķ-jak gdyby Obca im była obsługa sztućców. Tłuszcz z mięsa spływa im wprost na ostatnie czyste miejsca na koszulkach. Na dodatek wszystko widać w zwolnionym tempie ;)
W drugim akcie owe plamy na koszulkach poddają się mocy vanisha. W tle delikatnie wymaga się muzyka Mozarta. Koszulki schną w słońcu olsniewając czystością, by już za chwilę zniknąć za drzwiami w towarzystwie swoich właścicieli i piłki. Muzyka finishuje gdy mama uśmiecha się poblazliwie patrząc na nowe opakowanie vanisha.
Moje dziecię brudzi się najczęściej wtedy gdy “pomaga” tatusiowi. Wraca wtedy cały wysmarowany smarem, farbami lub… nutellą :)
Moje dzieci menu przedszkolne mają na koszulkach, nie trzeba pytać, co było w przedszkolu na obiadek ;) Nawet trafiła się kiedyś rzodkiewka w kieszonce…
I oczywiście artystyczna twórczość kredki, mazaki i zmora, z którą nie radzę sobie – plamy z kleju.
hmmm, moja 3 letnia córka w swojej garderobie ma praktycznie same jasne bluzeczki ( od zawsze) jej ulubione obiady to jak większości dzieci sosy pomidorowe w rożnych wersjach, zupa dyniowa i różowa zupka z makaronem tzn buraczkowa zupa. Od zawsze nie lubię stosować sliniakow zawsze mi przeszkadzały a serwetka jest tylko do wycierania buzi. Młoda zawsze siadając do stołu juz strzeli pierwsza plamę. Ostatnio zrobiła tak z różowa zupka ale tym razem postarała sie by ja wylać na siebie i mój nowy jasny obrus!!!! Myślałam ze juz po obrusie, o bluzkę sie nie martwiłam bo trudno gdyby sie nie udało doprac sa inne. Nie mam nawyku zamarzania wszystkiego co sie poplami wiec odłożyłam do pralki az mi sie uzbiera więcej rzeczy. Normalnie sie dobrało hahaha
U nas tłem byłyby oczywiście obiady – a raczej zupy obiadowe ;) , które to Marysia zajada z wielkim zapałem nie tylko dorosłymi sztućcami ale i całymi rączkami. Marysia bowiem po zjedzeniu obiadku domaga się, by nalać jej do kubka wody i następnie, to czego nie zjadła wrzuca skrupulatnie kawałek po kawałku do kubeczka, miesza z zapałem, wstrząsa. Potem czasami popije trochę wywaru “własnej produkcji” ale ostatecznie w większości “zupa” ta ląduje na blacie oraz pieluszce, którą ją ochraniam przed totalnym pobrudzeniem i polamieniem ubrania. Dzięki temu zabiegowi do odplamiania mam w zasadzie tylko pieluszki, no i czasami trochę rękawów, kiedy nie uda mi się ich w porę wyjąć z kubeczka pełnego zupy ;) Ostatnim hitem jedzeniowym jest kaszka manna z jagodami i niestety już po jednym użyciu pieluszko-śliniaczek kwalifikuje się do pralki.
Więc zestaw odplamiający byłby dla nas jak znalazł :)
Ja mam w domu małą stylistkę i wizażystkę. Zawsze, gdy mama robi sobie makijaż to córka robi makijaż swoim lalką. Dlatego najwięcej plam z jakimi się stykam to plamy po szmince i tuszu do rzęs.
Mój filmik byłby zobrazowaniem scen z łazienki. Mama robi makijaż. Córka podpatruje i stara się zrobić identyczny wszystkim klientkom lalkowego salonu kosmetycznego. Coś nie wyszło… trach szminka starta rękawem bluzki córy. Czas na oczy… oczywiście mascara spad tworząc czarny wzór na bluzce. Później scena z próby wywabienia plam. Mama namacza bluzkę z Vanishem i stwierdza, że plama zniknęła. Córka wyciąga pranie z zabawkowej pralki i powtarza gesty mamy. Obie panie zadowolone, bo po plamach nie ma śladu.
W domu… to na pewno obiadki :) plamy wszędzie gdzie możliwe, ale zmorą są na pewno plamy po zabawach w ogrodzie, u mnie numer jeden to błoto ( zwłaszcza już zaschnięte) trawa i to co najgorsze….. piękny plac zabaw, super huśtawka – opona wymarzona wyproszona, taka prawdziwa, by było eko itd. a tu niespodzianka, każde spodenki są w pewnym miejscu szaro – czarne :( i nic nie pomaga
Farby! Moja pięciolatka jest artystką. I maluje. Wszędzie. ;) Kartki papieru do dla niej mało oryginalne miejsca do tworzenia swoich dzieł. W zeszłym roku, gdy wyszłam do toalety, zastałam w pokoju nad łóżkiem wieeeeeeelki kwiat i słonia namalowane na ścianie farbkami plakatowymi. A plamy? W farbie ufajdane jest wszystko – ubranka mojej małej, obrusy, firany, ręczniki, ścierki, pościel, koc i nawet te moje ubrania, których sprzątnąć nie zdążę i nie schowam do szafy. I to nie tak, że córeczka robi to celowo. Ona jest po prostu roztrzepana (prezent w genach ode mnie) i jak zaczyna tworzyć te swoje obrazy, to zapomina o wszystkim.
Moja córka Hania (5 lat) marzy o tym, by zostać modelką. Uwielbia zakładać na siebie moje ubrania i szpilki. Do tego obowiązkowo musi mieć “perfekcyjny makijaż”. Niestety najbardziej cierpią na tym moje ubrania, które zwykle również zostają pięknie umalowane.
Tłem filmiku byłaby więc moja sypialnia – córka stoi przy otwartej szafie, z której wyrzucone są ubrania. Ma na sobie szpilki i za dużą sukienkę. Patrząc dumnie w lustro maluje się moją szminką. Przy okazji maluje też sukienkę. Zaglądam przez drzwi do pokoju, córka patrzy na mnie przerażona. Wtedy do akcji wchodzę ja i ratuję poplamione ubranie za pomocą Vanisha.
Nasze tło to salon, w naszym 2-pokojowym mieszkaniu nie ma miejsca na stół do jedzenia w kuchni, więc wszystkie nasze posiłki jemy w pokoju głównym :) A ja lubię jasne kolory ee tzn lubiłam bo odkąd mam dziecko mój salon jest kolorowy :) Barszczyk czerwony mniam mniam…lubimy wszyscy a ja w ciąży w związku z lekką anemią spożywam buraki w ilościach sporych :) Moja córcia prawie 2 latka uczy się samodzielnego jedzenia z nami przy stoliku, oczywiście pod szyjką jest śliniaczek a na kolankach jest ściereczka, ale głównie po to, żebym mogła szybko tą ściereczka wycierać barszczyk z każdego miejsca wokół stołu i kapiącej brody. Miło by było usunąć plamy z ubrań córki i naszych a do tego spróbować pozbyć się innych kolorów z narzuty czy kremowego dywaniku :)
Dziś deszczowa jest pogoda
Jest mi więc Maciusia szkoda
Bo w pogodę taką, wiecie
Nudzą się w swych domach dzieci
Biorę farby i pędzelki
Parę kartek i stempelki
Widzę już wesołe oczy
I już pędzel Maciuś moczy
Nagle słyszę-ratuj mama
Buzia jego zapłakana
Jego ciuszki ulubione
Są już mocno zaplamione
Kiedyś bym się zatroskała
Może i zdenerwowała
Teraz już problemu nie ma
Vanish mam, to żadna ściema
Mam ten Vanish jest niezawodny w usuwaniu naprawdę ciężkich plam, bez obawy o kolory. No i bezpieczny dla dzieci, bo bez chloru.