Placuszki z dynią
Jak wyglądają nasze poranki w trakcie tygodnia już wiecie. Sprowadzają się do ‘Spania na śniadanie’ (klik), pośpiechu, maratonu szykowania się oraz pędu do placówek (dorośli do pracy). Dlatego w weekendy mam mega parcie na slow life i celebrowanie chwil spędzonych z rodziną. Cały tydzień upycham do wora z napisem ‘weekend’ wszystkie genialne pomysły na zabawy, wyjścia czy wspólne gotowanie.
Mukbang – co to ?
W weekend staramy się jeść możliwie wszystkie posiłki razem. W końcu zasiąść, spojrzeć sobie w oczy, zamienić kilka zdań lub jeść sobie w ciszy, ciesząc się chwilą. Jeśli oglądaliście ostatni odcinek ‘Kobiety na krańcu świata’ wiecie ile wart może być taki wspólny czas spędzony z kimś w trakcie posiłku. W Korei Południowej istnieją osoby nazywane Mukbang – vlogerzy na żywo transmitujący spożywanie swoich posiłków. Mają tysiące osób oglądających tylko po to, żeby spożyć posiłek w jakimś towarzystwie, a nie samotnie. Oglądający płacą BJ-om wirtualnymi balonami, które mogą spieniężyć. Dzięki swojej ‘pracy’ zarabiają naprawdę bajeczne pieniądze (do 250tys rocznie)!
W Korei Południowej słowo rodzina znaczy ‘ci, którzy jedzą razem‘. Dlatego w weekendy staramy się być rodziną najintensywniej jak to możliwe. W sobotę lub niedzielę tata gotuje obiad- ukochane kotlety mielone z jakiegoś przepisu blogowego, które smakują lepiej niż u mamy. Dzieci zawsze z okrzykami radości proszą go, żeby im usmażył ‘najpyszniejsze kotleciki’, bo nikt takich nie robi, tylko on. Wychodzimy też do restauracji na ulubione przysmaki, nie zawsze super zdrowe z upchanym tysiącem warzyw, czasami po prostu na pizze. Bo posiłek to także przyjemność, radość i zabawa.
Weekendowe śniadania
Ja zaś odpowiadam za weekendowe śniadania. Nigdzie nie musimy się śpieszyć, więc celebrację zaczynamy jak wszyscy są rozbudzeni i głodni. Razem przygotowujemy to na co maluchy mają ochotę. Mamy ochotę na placuszki? Super! Naleśniki z ulubionym serkiem? Nie ma sprawy! Pomocnych łapek, aż nadto więc praca pali się nam w rękach.. a czasami i na patelni jak zaaferowani rozmową zapomnimy obrócić placuszki ;).
A potem delektujemy się efektem naszego kucharzenia, czytamy rodzinką, maluchy kolorują obrazki i nikt się nigdzie nie spieszy. To fantastyczna odmiana…
Przygotowania do śniadania, które widzicie powyżej wyglądały tak:
Upiekliśmy kawałek dyni w piekarniku. Dynię wybraliśmy nie mączną, a wodnistą i elastyczną.
Kiedy dynia się piekła do miski wsypaliśmy kubek mąki, 4 łyżki ksylitolu, 2 łyżki mąki ziemniaczanej (my dodaliśmy skrobię z tapioki), 1 łyżeczka proszku do pieczenia, łyżeczkę cukru waniliowego, szczyptę cynamonu, wbiliśmy 2 jaja i dodaliśmy 2 łyżki oleju.
Następnie maluchy przystąpiły do otwierania swoich ulubionych Piątusiów z Piątnicy (klik). Są to serki dokładnie sprawdzone przez Pana “czytam skład” – Wojciecha, czyli Pana Tatę. Nie zawierają syropu glukozowo – fruktozowego, nie posiadają sztucznych aromatów i barwników. Są sporządzone na bazie naturalnych składników wysokiej jakości: mleka od krów karmionych paszami bez genetycznie modyfikowanych organizmów, żywych kultur bakterii jogurtowych w połączeniu z przetartymi owocami lub w wersji waniliowej – z naturalnie mieloną laską wanilii. Jest źródłem białka, zawiera również witaminy A, D i E oraz wapń, fosfor i potas.
Dodaliśmy dwa waniliowe Piątusie :)
Następnie osoba dorosła z dyni robi mus (trąc/blendując) i wszystkie składniki łączy mikserem. Smażymy na małym ogniu.
Dalszy ciąg opowieści już znacie…
zjedlibyśmy takie placuszki :)
O wow. Dzięki za przepis na dyniowo – serkowe placuszki. Będą na pewno pyszne. No i widzę, że nasze kubeczki z Biedry to normalnie karierę robią, nawet w DDTVN Kinia Rusin dziś z takiego piła ;).
Pozdrawiam.
Widziałam Kingę z kubkiem z Biedry.. Nawet się zastanawiałam czy jest może jakaś oryginalna wersja tego kubka ;)
Hahaha no to miałyśmy tę samą refleksję w tym samym momencie ;).
Ale trzeba przyznać, że kubki bywają udane w tej Biedrze.
Umiejętność odpuszczania sobie w weekend i czasami błogiego, wspólnego “nicnierobienia” jest niesamowicie ważna dla rodziny zwłaszcza, jeśli w tym lenistwie uda się jednak coś razem zrobić ;-)
Robimy bardzo podobne, mega smaczne są! A Piątusiów będziemy wyglądać w sklepach ;)
Oj lubię takie placuszki! ;)
Super śniadanie, a na stole w piórka to jest obrus czy coś innego. Gdzie można coś takiego dostać?
U nas rano w weekendy i tak zawsze pośpiech, a to trzeba zakupy zrobić, a to posprzątać, córka na angielski, z drugą trzeba prezent na czyjeś urodziny kupić :) Może nie aż taki jak w tygodniu, ale jednak. Nie umiem się wyczilować, gdy wiem ile jeszcze przede mną :) Dopiero gdy przychodzi 15.00 i wszystko zrobione wtedy jest czas na reeeelax :)
Świetny wpis!
Oj chciałabym,żeby w Korei Południowej tak wyglądały weekendy, a rodzina spędzała czas jak na Twoich zdjęciach :) Rzeczywistość Koreańska jest zupełnie inna, niestety :( Pozdrawiam z Seulu!