Wenecja
Idealne zwieńczenie lata. Pełen szumiący w głowie romantyzm. Odpoczynek w wersji 2.o, taki który pojmie tylko inny rodzic. Mimo pędu, 4 lotów i odcisków na piętach – relaks, wolność i zabawa
Idealne zwieńczenie lata. Pełen szumiący w głowie romantyzm. Odpoczynek w wersji 2.o, taki który pojmie tylko inny rodzic. Mimo pędu, 4 lotów i odcisków na piętach – relaks, wolność i zabawa. Tak właśnie minął nam długi weekend w Wenecji.
To, że męża wygrałam na loterii i ‘trafiło się jak ślepej kurze’ to już wiecie. Więc domyślacie się pewnie, że było idealne i perfekcyjnie w każdym calu. Prawie każdym… Los postarał się rzucić nam jakąś kłodę, bo sam miał mdłości od tej sielanki. Więc zagubiono nam bagaż.
Ogólnie to mogłabym startować na wieszcza, a raczej na wiedźmę, bo – nie uwierzycie- wykrakałam to kiedy tylko usłyszałam, że mamy lot z przesiadką. “Zgubią nam walizy”- rzekłam.
I zgubili. PT który większość swego lotniczego czasu spędził w czarterech Polska – Egipt, Polska – coś tam z plażą i piaskiem (z pkt. a do b), był w szoku. Dla mnie, latającej w przeróżne dziwne miejsca, było to raczej normalne i całkiem oczywiste. Pewnie dlatego, ku zdziwieniu małżonka, zniosłam ten fakt ze stoickim spokojem. Bo on się martwił… o mnie.
W pierwszej dobie czekały nas więc zakupy. Jak się potem okazało, Wenecja jest idealnym miejscem na zagubienie bagażu. Generalnie składa się ona z kanałów, kościołów i .. sklepów. No i z Włochów których pokochałam od pierwszej… kłótni z PT. Ok, przyznaję się, była taka jedna. Bo on nie posłuchał żony (a to już samo w sobie powinno być karalne) i uparł się, że bilet który kupił jest na autobus wodny. Więc drałowaliśmy z kilometr w 30C, ja w swetrze, bez możliwości przebrania się (przez ten bagaż zagubiony), bez picia, zmęczeni i niewyspani. I jak doszliśmy to co się okazało? Co? Wszystkie razem, chórem… że żona miała rację i to był bilet na autobus naziemny.
Więc wracaliśmy…
Ale zanim postanowiłam znowu przemierzyć tą drogę, musiałam sobie pokrzyczeć w celach relaksacyjno – rekreacyjnych. Powydzierałam się, pomachałam rękami i … nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Wtopiłam się w tłum.
Bo tuż obok kasjerka darła się na kupującego. A on zapluwał szybkę krzycząc na nią. Po lewej 5-osobowa rodzina tubylcza wykrzykiwała, każdy na siebie i wszyscy na nikogo. Ot, musieli sobie ulżyć. I przystanęłam na chwilkę z łezką w oku jak ten zagubiony pingwin czy inne samotne i silne słodkie zwierzątko z bajek Disney. Dom.
Włochy to mój dom. Mój temperament w tamtym miejscu jest najnormalniejszą rzeczą na świecie. Zaśmieję się głośniej w restauracji – nic. Gestykuluję tłumacząc – nic. Podniosę głos – nic. Zagadam się z kelnerem – super. Sprzedawcy w sklepach – bajka (przy okazji oklaski dla pani z Sephory! Jakość obsługi – złoty medal!).
Huk, że po angielsku mówią na poziomie mojego taty. Oni w ogóle nie biorą tego do głowy. Tną, opowiadają, gestykulują. Okiem nie mrugną, że ich opowieść to ‘kali być, kali pić’. Ich zaangażowanie i pewność siebie sprawiają, że można ich słuchać godzinami.
Tak, pewność siebie to ich cecha narodowa. Kobiety które są nie zawsze urodziwe, zaś zadbane aż za bardzo i przystrojone jak papużki w karnawale idą z głową uniesioną wysoko w chmurach. One czują się piękne, przez co są cudowne, magnetyczne… W kobietach właśnie ‘zakochałam’ się znacznie bardziej niż w mężczyznach, którzy wyglądali na pantoflarzy.. Nie trzeba przebywać tam długo, żeby widzieć, że domostwem rządzi mama. a tuz po niej żona. Tym chłopinom tak po prostu z oczu patrzy.
Ale jako naród są pozbawieni kija w tyłku np. w przeciwieństwie do Francuzów. Co sprawia, że pobyt we Włoszech znacznie przebija klimatem i spontanicznością, ten we Francji.
Sama Wenecja? Piękna i bajeczna. Jeśli ktoś sprowadza ją do pytania “śmierdzi?” znaczy, że jest zazdrosnym ignorantem. “Zapach” miasta, a raczej jego wodnych części, poczułam słownie dwa razy. I oceniłabym go raczej na plus, przez klimat i sielskość. Ale powiedzmy sobie wprost, pachniało lepiej niż w Sopocie. Więc spokojnie…
Wszystko inne? Zawiera się w zdjęciach niżej. Mimo, że aparat na całą wycieczkę miałam tylko 4 godziny (bo ostatecznie nasz bagaż odnalazł się wieczorem, w przeddzień wylotu), starałam się uchwycić dla Was magię tego miejsca. Mam nadzieję, że mi się udało.
Enjoy.
Cudownie! Po Twoim opisie, mam ochotę tam pojechać i też pojazgotać na wszystko, i na wszystkich. :D
Piękne zdjęcia i radosna Ty. :*
PS.: Pytanie z innej beczki – co za pomadkę masz na ustach? Ładny odcień. :)
Dzięki <3
Pomadkę ochronną :D chyba nivea z tego krążka co sobie trzeba palcem wydłubać. Trochę niehigienicznie, ale jest 100x lepsza niż sztyft.
No co Ty? Ochronna? :D Najważniejsze, że jest efekt glamour. ;D
80% moich pomadek to zwykłe ochronne ;). Usta wyglądają w nich dobrze i naturalnie :)
Zazdroszczę szczerze ale tak pozytywnie!!!!! Cudne zdjęcia!!!!!!
Wenecja jest piękna, zresztą jak całe Włochy :) Byłam na północy, w małym miasteczku i było cydownie, wspaniali ludzie, wspaniałe jedzenie, bajka :)
Jeej<3 zazdroszczę ! Też kocham Włochy i mam podobnie jak Ty :) Mój temperament pasuje tam jak ulał ! Jak patrzę na zdjęcia to mam ochotę już rezerwować bilety, a dopiero co wróciłam z 2 miesięcznej posiadówki we Włoszech. Zazdroszczę :)))
Ze wszystkich miejsc we Włoszech w których dotychczas byłam, Wenecja i Mediolan zrobiły na mnie najmniejsze wrażenie. Zdecydowanie wolę Toskanie. Sienaaaaa <3
Toskania.. brzmi zachęcająco :)
Tylko tak sobie zamarzyłam, podumałam i wróciłam. Toskania to nie na weekend, tylko na miesiąc. A Wenecję obskoczysz w 3 dni ;)
PRZE – PIĘK – NIE!!!
Chcę do Wenecji!!!
Marlena gdzie się zatrzymaliście (nocleg)?
a może coś polecasz?
Alllleee zazdroszcze okropnie ;) zdjecia cudne, fajnie,ze odpoczeliscie ;)
Całość czyta się tak lekko i miło jakbym z Tobą siedziała przy kawie. Bije od was taka radość dnia codziennego, uśmiech i totalny luz. Zdjęcia są super jak na kilka godzin z aparatem, uchwyciłaś wszystko to co było piękne dookoła was.
I ja tez! i ja tez do Wloch naleze!! Ale niestety mieszkam w Dojczlandzie i dusze sie tu!!! Oni to moja 3 kije w doopie w porownaniu z Napoleonami!!!
My planujemy wycieczke do Rzymu, w pazdz celebrowac urodziny meza, ale niestety nie mamy tego luksusu pozostawienia dzieci w dobrych rekach, wiec moze byc wesolo, nie romantycznie;)
Niezmiennie lubię Twoje opisy :) Aż mi się zamarzyła Wenecja.
z wielka przyjemnością pooglądałam, masz racje po Sopocie nic nie śmierdzi :), a i tak Sopot mnie zachwycał każdego dnia, wiec gadanie żeby nie jechać do Wencji, bo capi to nie jest już malkontenctwo a zwykła ignorancja i mam nadzieje, że zdążę zabrać Julke, która marzy o tej podróży, zanim będzie dla tego miasta za późno
Ahh Wenecja<3 Super wspomnienia z tego miejsca :) jeszcze w ciazy z pierworodnym w 20tygodniu pokonywalam 12 godzinne spacery razem z moim M :) ajjj cudnie i mi tam nic nie smierdzialo, wbrew temu co mowili ludzie.
Kocham Wenecję !!! to jedno z tych miast, do którego można wracać o każdej porze roku. Powiem szczerze, że Wenecję znam tylko z pory zimowej … od 4 lat przed wypadem na narty odwiedzamy ją, zatrzymujemy się w Mestre, jeździmy komunikacją miejską i godzinami spracerujemy po przepięknych uliczkach … ona chyba nigdy się nie nudzi … a sekretem jest jej piękno, klimat, nastrój, w który wprowadza … wiesz … nie mamy do siebie “po drodze” w Polsce, być może kiedyś spotkamy się w tym magicznym miejscu, jakim jest Wenecja ….
Boże, jak cudnie! Chcę tam być! Pięknie! I piękni Wy :)
Włochy, mmm uwielbiam. Marlena – po pierwsze i najważniejsze – zdjęcia są mistrzowskie! A i nie raz wtapiałam się w tłum w ten sam sposób co Ty ;p
Jeju babooo dziękuję za komplement! Od profesjonalistki. Serio dodałaś mi skrzydeł, odjęłaś 20kg ;) :*
jest taki fajny blok Polki mieszkającej we Włoszech http://domzkamienia.blogspot.com, fajnie sie go czyta, ogolnie polecam :-)
super, ze wyjazd udany, tez mam wenecje gdzies na swojej liscie wyjazdowej ;)
Fotki bardzo udane! M elegancki a nie jak ktos bez bagazu.
Ja juz tez nie raz dolecialam bez bagazu…. ale mialam to szczescie, ze zawsze bylo to w drodze do domu, wiec tragedii nie bylo.
Dokładnie za to kocham Włochy do Rzymu wracam tak czesto jak tylko się da….no i jedzenie pyszne, wina, nocny gwar. Narobiłaś apetytu na Wenecje :)
O matko… przepadłam w tych zdjęciach….. <3 Tam jest cudownie!!!!! <3 Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę!!!
Pięknie, zazdroszczę :)
Pięknie. Oh jak ja Ci zazdroszczę. Mój mąż wciąż nie da się przekonać na lot samolotem :( “Z Tobą na koniec świata, ale nie samolotem” – mawia.
Jejku jak ja bym chciała spędzić weekend poza granicami kraju. Nie nad morzem, nie na Kaszubach, tylko po prostu daleko daleko .. tak jak Wy. Nawet z takimi niemiłymi niespodziankami jakie się Wam przytrafiły, bo przecież to przygoda sprawia, że takie wyjazdy wspomina się najlepiej ;)
Poryczalam sie (zrzuce to na nadchodzaca @). Chce do Wloch, moj temperament (zwlaszcza w klotniach z mezem) zdecydowanie czulby sie tam jak we wlasnym domu. Zazdroszcze jak … Nie wiem co. Okropnie zazdroszcze, bo chwile (a tym bardziej cale dnie) bez dzieci to jak wygrac milion na loterii. Brakuje mi tego, Nic to, kiedys sobie odbijemy… Wtedy Wenecja bedzie nasza. I Paryz. Na razie wakacje to baseny, plaze, domki z piasku i lowienie ryb. Tez cudne, ale chcialoby sie od tego uciec chociaz na jedna noc ;)
To chyba kolejny cel zabrac meza do wloch :)Niech zobaczy ze nie tylko ja krzycze;) moze z tym krzykiem wtopie sie w tlum no i z tym kali pic tez dam rade Moze to tez moj dom:).MM daj znac jakies wskazowki jak to zalatwiacie lot nocleg itd czy to na wlasna reke czy jakies biuro?
Widać,że wypad udany!
Nie lepiej byłoby zabrać tylko bagaż podręczny na 3 dni?
Hhahaaaa :) uśmiałam się, tak trochę jak bym siebie widziała ;)
Wygląda na to, że mimo niespodzianek mieliście naprawdę udany wypad. Kolejny raz jestem zachwycona Twoją torebką ;) Mam nadzieję, że powrót do rzeczywistości nie byl zbyt bolesny ;)
Super rodzinny wyjazd i zdjęcia :)
http://swiatrodzica.blogspot.com/
Wygląda na to, że pomimo zgubionego bagażu i tak świetnie się bawiliście.
SUPER!
Uwielbiam takie wpisy.
Zdjęcia boskie.
A te ujęcia z gondoli – miodzio-lodzio!
Przepiękne zdjęcia. Aż się oczy uśmiechają :)
Przerewelacyjne zdjęcia, zostaję na stałe.
Ależ piękne zdjęcia, widoki… Zdecydowanie cudowną podróż mieliście. Marzy mi się bardzo aby Wenecję odwiedzić, kto wie może w przyszłym roku… A co do bagażu, to w końcu nudno by było tak bez przygód;))) Uściski dla Was:)
http://www.homeonthehill.pl/
Jestes piekna, wiesz?
Marleno, kiedys bylo mozna was zobaczyc w ddtvn, mozesz podac link?
Aż zatęskniłam za klimatem Włoch i wakacji.Teraz tylko czeka zakuwanie do matury :( Oglądając takie piękne zdjęcia można na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości :) Coraz piękniejsze robi Pani zdjęcia!
Zamykam oczy i wyobrażam sobie to wszystko co jest u ciebie na zdjęcia. już wiem ,że chce to zobaczyć i przeżyć. Włochy to moje wielkie marzenie, co roku coś mnie od nich odciąga. Mam nadzieję, że kiedyś się wybiorę. pozdrawiam :)
Piękne zdjęcia! W tym roku w wakacje też zahaczyliśmy o Wenecję, było to środek lipca i patrząc na Twoje zdjęcia i porównując z moimi – stwierdzam że podczas Waszej wycieczki w Wenecji było pusto, prawie bezludnie :) W lipcu są tam dzikie tłumy! Byłam też i ja :)
Przepiękne zdjęcia! Wenecja jest na mojej długiej liście miejsc, które koniecznie muszę zobaczyć. :)
Wlochy zachwycaja, ale tez powolaja na kolana swoja skomplikowana rzeczywistoscia, ktora jest istnie teatralna. Tam juz same miejsca sa nieprawdziwe, a ludzie odrywaja swoje role w zaleznosci od nastroju. Przeklinalam Wlochy mieszkajac w nich, teraz jestem znowu na etapie gloryfikowania i tesknie, cholernie tesknie. Ale czesc Wloch mam w domu, dzieci miedzy soba mowia po wlosku, a i moja polowka to Wloch z krwi i kosci. Minelo zaledwie kilka miesiecy, mieszkamy teraz w Niemczech, a ja juz teraz wiem, ze jak dzieci podrosna wrocimy tam i sie zestarzejemy… Wlochy potrafilam znienawidziec i wyrzekac na nie zyjac tam, teraz tesknie i placze za moimi juz przeciez gajami oliwnymi, sadami pomaranczy i calym ludzkim teatrem.
hmmmmm rozmarzyłam się , wspaniałe miejsce, super tekst a zdjęcia przepiękne. Szkoda tylko że na dzień dzisiejszy mogę tylko pomarzyć, ale może kiedyś ?