Wysoko wrażliwi, nadwydajni mentalnie dorośli i ich high need babies
Większość z nas zna już pojęcie high need baby (dzieci bardziej wrażliwych i wymagających). Nikt kto zetknął się z hnb nie ma wątpliwości, że termin i opis funkcjonowania, pasuje do danego dziecka. Tego nie da się przegapić ;). Hajnidy to niemowlęta które często mało śpią i dużo płaczą. Szybko się przestymulowują, a rodzice często boją się ruszać z domu zw. na fakt, że dziecko może przyjąć zbyt dużą ilość bodźców co zaowocuje ‘aferą’ w domu. Póki nie poznałam największego na świecie hnb, który pojawił się w naszej rodzinie, nie wiedziałam, że taki poziom reagowania na świat jest w ogóle możliwy. Jej matka miała ochotę urwać sobie głowę i uciec samym tułowiem w siną dal.
Choć taki początek życia nie jest obowiązkowy, żeby mówić o wysokiej wrażliwości u dziecka starszego. Lenka była złotym niemowlęciem… dopiero z czasem okazało się, że każda emocja jest na całego – jak radość, to słyszą w wszyscy sąsiedzi, jak złość, to poinformowany jest powiat, a dziecko wytarzane jest w tym co było akurat pod nogami. Jak smutek, to taki, że rozrywa serce i dziecka i rodzica. Wszystko jest na 100% dlatego, że wysoko wrażliwy tak właśnie odczuwa świat. Słyszy mocniej, czuje mocniej, widzi więcej! I to sprawia, że łatwo mieć overloada. HNB mają podwójną wysoką wrażliwość – na emocje płynące z własnego wnętrza i bodźce zewnętrzne.
O HNB napisano już sporo książek, jednak im dalej w las tym większa cisza, tak jakby z hnb się magicznie wyrastało mając lat 5, 10 czy 20. A tak nie jest. A przynajmniej nie koniecznie.
Pojęcie osoby wysoko wrażliwej, zostało wprowadzone przez dr Elaine Aron, autorkę książki “Wysoko wrażliwi”. To do niej odsyłam Cię jeśli po moim krótkim opisie uznasz siebie za osobę wysoko wrażliwą. Warte uwagi są też dwie książki Christel Petitcollin “Jak myśleć mniej” (choć teoretycznie są o nadwydajności mentalnej, to imho to inna nazwa wysokiej wrażliwości, rozpisana łopatologicznie na czynniki pierwsze).
Na początku chciałabym zaznaczyć, że szacunkowo 15-20% społeczeństwa jest wysoko wrażliwa. Być może to Ty, Twoje rodzeństwo, kolega w pracy czy przyjaciel. Możesz całe życie spędzić obok osoby ww i nie mieć pojęcia z kim masz do czynienia. Z prostej przyczyny – hnb jako dziecko nie narzędzi do opanowania emocji, więc co czuje, tym wali na zewnątrz. Dorosła osoba takie posiada, może więc zupełnie inaczej manifestować przeżywanie świata lub tego nie robić – w sposób widoczny – wcale. Zauważcie, że osoby dorosłe wysoko wrażliwe żyją tak już 20/30/40 lat więc mają masę doświadczeń w ‘okiełznywaniu’ przeżywania swojego wnętrza, oraz świata zewnętrznego. Może się okazać że bardziej się wycofują ze świata niż ekspresyjnie wyrażają emocje – o co można posądzać osoby wrażliwe.
[Ta część napisałam przed spotkaniem z Agnieszką Stein w temacie wysokiej wrażliwości. Temat jest dla mnie znany od lat, jednak postanowiłam go sobie odświeżyć, jako, że w czasach zamknięcia w domu z mężem i dziećmi czuję się totalnie przestymulowana, co boleśnie odczułam. Spałam kilka fajnych faktów w temacie wysokiej wrażliwości:]
Wysoka wrażliwość to wrodzony rodzaj temperamentu. Już w latach 70 mówiono o takim temperamencie wysoko reaktywnym. Jest cechą dziedziczną.
Główną cechą wysoko wrażliwych jest głębokie przetwarzanie – ludzie, którzy dużo, dużo, dużo za dużo myślą. Każde wydarzenie ma 100 kombinacji i rozgałęzień oraz wersji.
Wrażliwość i uważność społeczna – wrażliwi ludzie więcej widzą.
W optymalnych warunkach mogą funkcjonować na bardzo wysokim poziomie – więcej się uczą, rozumieją i chłoną. Rozkwitają! Natomiast w trudnych warunkach bardzo pogarsza się jakość ich funkcjonowania.
Trzy typu wysoko wrażliwych:
1. Bardzo delikatny, cichutki, kruchy. Dostosowuje się do innych i spełniają oczekiwania innych.
2. Sztywne zachowania. Typ mało dostosowujący się do innych.
3. Mocny, ekspresyjny, głośny – każda rzecz wyprowadza go z równowagi.
Często się zdarza, że mamy do czynienia z mixem tych emocji.
[Tyle wypisałam i moim zdaniem to jest ww w pigułeczce, która skłania do dalszego poszukiwania, jeśli obserwujemy takie cechy u siebie oraz u dziecka]
Kilka słów ode mnie, typowej nadwydajnej mentalnie czy też wysoko wrażliwej:
Bycie ww dzieckiem jest ciężkie, jeśli rodzic nie uświadomił sobie i nie pracował ze swoją nm/ww i nie jest pomocą w omawianiu czy przeżywaniu tego co dzieje się dookoła. Silniejsze doświadczanie świata jest trudne i wymagające masy pomysłów własnych jak ograć rzeczywistość, która notorycznie nas przestymulowuje. A co ważniejsze… jak panować nad własnym mózgiem, który w książce “Jak myśleć mniej”, nazwany jest bolidem. Nasze mózgi do żylety – pozwalają nam nie tylko czuć więcej, ale także uczyć się szybciej, wchłaniają wiedzę jak gąbki i to w sekundy. Tyle, że – cytując Christel – bolid trzeba umieć prowadzić. Jeśli wsiada do niego osoba nieprzeszkolona, rozbije się na pierwszym skrzyżowaniu. Także mózg dający czadu na 100% (gdzie większość ludzi pracuje na 5 czy 10%), szybko nam się, mówiąc kolokwialnie, wykrzaczy.
Ja musiałam niestety czuć się wszystkiego sama. A to, że mój mózg pracuje inaczej odkrywałam – jako typowa nm – bardzo dawno. Maks już także to wie i mówi o tym powiedzmy od około 2 lat. NM wiedzą szybko, że odstają i wcale nie zaczyna się to od emocjonalności. Raczej od… nie chcę zabrzmieć źle, ale uświadomienia sobie, że ogarniają wszystko szybciej, mocniej i trafniej niż inni. I większość nm z marszu uzna to za coś złego, zamiast dobrego. Chyba, że ktoś im podpowie co można z tym mózgiem zrobić produktywnego i jak go wyciszyć. Ja, bez pomocy z zewnątrz uczyłam się latami jak go okiełznać.
W książce “Jak myśleć mniej” jest cała cześć o tym jak nm umieją w ‘magiczny’ sposób wyczuć emocje osób z którymi się spotykają. Cały rozdział próby odgadnięcia jak my to robimy. I ja wiem, że to potrafię robić bezbłędnie. Dosłownie wchodzę do sali pełnej ludzi i wiem jakie kto przeżywa emocje. Kto jest smutny, kto się boi. Wiem jak ludzie reagują na mnie i na siebie. Wiem, kto z płci przeciwnej z marszu lubi mnie za bardzo ;).
Umiem przewidzieć z kim pójdę na obiad na przerwie, kto się popłacze w trakcie. I jeśli w tym momencie brzmi to fajnie, to chciałabym od razu przejść do tego, że to też przekleństwo. W tonie głosu umiem poznać, że coś się dzieje źle. Zawsze wiem, kto jaki ma humor. A czasami chciałabym nie wiedzieć, żeby nie myśleć dalej dlaczego, po co, skąd ect. Mój syn wita mnie w domu i zajmuje mu to 3 sekundy, żeby zapytać “co się stało” – choć weszłam z uśmiechem. Poziom naszego czucia jest niewyjaśnialny.
Ułatwienie życia nm jest możliwie poprzez super dokładne poznanie siebie. Stąd może u mnie ta potrzeba uczęszczania na milion terapii, warsztatów, ustawień systemowych itp. Odkąd dogłębnie poznałam siebie umiem prowadzić bolid! I wtedy – trochę jakby ;) – mam super moce! I jestem tego bardzo świadoma.
Zobaczcie. Jak przeżywa się wszystkie emocje na 100% to tak przeżywa się także te dobre emocje – miłość, radość, zachwyt światem. I jak się umie prowadzić bolid tak, żeby ułożyć sobie świat w taki sposób, aby opanować i wyciszyć niektóre aspekty przeżywania, te gorsze smutne, a rozkręcić te przyjemne, to można sunąć przez świat na 100% miłości, wdzięczności i radości. To taki przykład. Jak nm nauczy się uczyć (w książce ‘Jak myślec mniej” jest cały rozdział o tym jak my nie umiemy się uczyć :P, ponieważ często nie umiemy panować nad naszymi mózgami, zw na fakt, że nauka odbywa się w czasie naszego życia, gdzie dopiero czym się jak funkcjonuje nasz mózg) to może uczyć się naprawdę szybko. I każdą wiedzę migiem łączyć z inną wiedzą i dochodzić do wniosków w sekundy.
O nadwydajnosci mentalnej mogłabym pisać godzinami, bo ja ją u siebie uwielbiam. Nie zawsze tak było. I jak patrzę na mojego syna, to przypominam sobie jak bywało ciężko, bo choć on ma ten ogromny plus w postaci rodzica nm, który stara się mu pomóc i jak najwięcej rozmawiać o byciu ww i nm, to wiem, że zajmie mu lata zanim ułoży to sobie sam w głowie. I uwierzcie, obserwowanie smutku własnego dziecka… na te 1000% to najgorsza rzecz na świecie. Ale super zabawne jest też widzieć jak uczy się wiersza 2 minuty ;).
Minusy bycia ww i nm w moim wypadku to głównie mózg pracujący uparcie na 1000%. Dużo mnie to kosztuje, żeby go ujarzmić poprzez mindfullnes, medytację, ćwiczenia ruchowe, ćwiczenia oddechowe, czy inne techniki relaksacyjne. Trzydzieści lat nauki i jak tylko na chwilę zapomnę, to pozamiatane.
Drugi, bardzo ważny do uświadomienia sobie na asap, to ogarnięcie życia własnego na zasadach które nam służą. Ja nie mogłabym pracować z ludźmi, bo jak za długo z nimi przebywam to mnie przebodźcowują. Szybko się rozpraszam, denerwuje mnie że za wolno myślą, denerwuje mnie jak śmierdzą, albo wydają dźwięki ;). Ogólnie w pracy ludzie mnie denerwują :D. Pracuję sama, w jasnej, czystej przestrzeni. Wtedy jestem kreatywna do bólu. Stąd moje wielkie załamanie w czasie kwarantanny – zabrano mi wszystko czego potrzebowałam do pracy – ciszy, spokoju, organizacji przestrzeni. No dramat!
Trwało to tydzień (przypominam – niewydajni pracują na 100% w momencie kiedy wszystko działa i na -100% kiedy coś jest nie tak ;)), aż w końcu poukładałam sobie wszystko w głowie. Ustaliłam nowy plan dnia, podział obowiązków, przeniosłam biuro do (zamykanej) sypialni i odpalam bolid ;).
Trzymajcie się! Wezmę was na przejażdżkę!
Temat jest mi znany od października 2019, kiedy przeczytałam książkę Elaine Aron. Jestem typowym WW. Od tego czasu czytam wszystko co znajdę na ten temat. Polecam jeszcze “Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie” Jeanne Siaud-Facchin. Bardzo szczegółowo omówiony temat nadinteligencji i WW. Świetny wpis. Pozdrawiam 🙂
Ten artykuł uświadomił mi, bardzo dużo spraw, z których nie zadawałam sobie sprawy. Z pewnością trzeba będzie sięgnąć po fachową literaturę i zgłębić ten temat
O książce ” Jak myślec mniej” dowiedziałam się z Ig. Jest rewelacyjna, uświadomiła mi ze muszę nad sobą pracować i zasięgnąć pomocy specjalisty. Dzięki tej książce też dowiedziałam się że nie jestem nienormalna 😊 tylko wyjątkowa 😊
Dzięki za tekst.
Co prawda wpis ma już trochę czasu, ale ja uświadomiłam sobie jaka jestem ( będąc po 30-scte) dopiero teraz właśnie trafiając przypadkiem na książkę jak Myśleć mniej. Próbowałam wszystkiego aby siebie zrozumieć i była już wyczerpana przeładowaniem emocji, myśli , odczuć. Przypadkiem trafienie na tamtą pozycję sprawiło, że w dwa dni przeszłam połowę etapów opisanych w tamtej książce które prowadzą do akceptacji tego jaka jestem. Wszystko jakoś magicznie nabrało sensu. Książka dała mi ogląd jak myślą inni i dlaczego tylko ja wszystko odczytuje i zauważam niuanse i wszystkiemu daje znaczenie. teraz wiem że to jest moja – zdolność , której nie koniecznie ma mój rozmówca. Przede mną długa droga ale taki wpis jak ten tutaj może kogoś innego natchnąć na sięgniecie po taką czy inną wymienioną tutaj pozycję i wreszcie poczuć się dobrze :) Wpis super :)
O, to o mnie! :) Niestety ostatnio nie miałam za dużo czasu na medytacje, odpowiednie wyciszenie i niemal zero czasu dla siebie, przez co objawy mocno się nasiliły. Bardzo treściwy, przemyślany wpis. Cieszę się, że nie jestem jedyną osobą, która „takie coś ma”, a ostatnie wydarzenia sprawiły, że planuję sięgnąć po literaturę – „Jak myśleć mniej” brzmi genialnie, bo czasem wydaje mi się, że to remedium na większość problemów. Niestety z książkami jest tak, że często po przeczytaniu przez kilka dni jesteśmy „oświeceni”, a potem wszystko wraca na swoje stare tory. Myślę, że to kwestia braku ćwiczeń w kontekście stosowania zdobytej wiedzy. Moje dzieci (na szczęście) na razie nie przejawiają podobnych tendencji, chociaż jak widzę po treści, wszystko się jeszcze może zdarzyć :P Pozdrawiam ciepło!
Hej! A opowiedz coś o praktykach które stosujesz. Bo ja na razie lecę w 100% strachu, stresu i leku. Strasznie mi to męczy też stamtąd bezsenność, pewnie wiesz o czym mówię. Ja też wiem, że jest ta druga część gdzie właśnie 100% szczęścia i miłości, i czasami udaje mi się ją osiągnąć na jakiś czas. Ale nie wiem jak z niej korzystać jako z głównej. Poczucie, że na wadzę stoję i w każdej chwile jedna część może jedna część :D