Z dziecka wyjmiesz tyle ile włożysz… nie więcej
W niedzielny poranek, kiedy to leniwie przeciągałam swe obolałe kości (znowu siadł mi kręgosłup), które poleżały na łożu dłużej niż zwykle, jako, że dzieciaki od sobotniego popołudnia przebywały u dziadków, dostałam powiadomienie o wiadomości na fanpage’u Makóweczek. Brzmiała ona tak:
“Cóż to było za spotkanie
(tu zdjęcia mojej córeczki zjeżdżającej z dmuchanej ślizgawki z jakąś dziewczynką)
Cudowna Lenka zaproponowała Amelce, ze podczas pierwszego zjazdu weźmie ją za rękę żeby sie nie bała. Gdy kolejny raz Amelia zjechała juz sama bez pomocnej dłoni, Lena biła jej brawo, ze jest taka odważna Musiałam Ci to napisać . Są powody do dumy.“
Najlepszy poranek z możliwych. Widziałam, że dzieciaki dnia ubiegłego pojechały z dziadkami na wesołe miasteczko i do parku. To pewnie tam Lenka poznała Amelkę. Jej zachowanie mnie wzruszyło i owszem, byłam dumna.
Potem pomyślałam sobie jednak o ważnej nauce i prawdzie o której zdarza się nam zapominać. Dzieci umieją dawać to, co same dostały. Czy to od rodziców, czy rówieśników. Nie da się z nich ‘wyjąć’ czegoś czego nie doświadczyły. Nie ma co oczekiwać zachowań, których nie poznały.
Rok temu to Lenka była tą przestraszoną dziewczyną. Weszła na wielki dmuchaniec i… koniec. Bała się i zejść i zjechać. Brat i inne dzieci próbowały ją zachęcić, ale nic nie pomagało. Pierwszy raz skończyło się na tym, że ja wdrapałam się na dmuchaniec i zjechałam z nią. Drugi raz jakaś dziewczynka podała jej rękę i powiedziała, że będzie ok i zjadą razem.
Tak już w tym macierzyństwie jest. Ile miłości, troski i dobrej nauki w nasze dzieci wpompujemy, tyle zaowocuje, za rok, dwa, dwadzieścia. Każdy gest, słowo, uwaga i uważność. To co zdaje się być niewidoczne i codzienne. Rzeczy wielkie i błahe. Wszystkie znajdują swoje miejsce i zastosowanie w życiu.
Myślałam dziś o tym leżąc na kocyku. Zamknęłam oczy bo słońce mocno świeciło. Lenka, myśląc, że śpię, podeszła, pocałowała mnie w rękę, w usta, policzek, po czym odgarnęła włosy z mojej twarzy i do ucha szepnęła “jesteś taka piękna mamusiu… śpij dobrze”. To mniej więcej co wieczór robię kładąc ją spać.
Outfit – 5.10.15
Lenka jest niesamowita i cudowna dziewczynka!
Gdy wczoraj leżałam ledwo żywa (rotawirus),moja córeczka 3,5 latka przychodziła co chwilkę i pytała się Mamusiu jak się czujesz? dać Ci wody i głaskała mnie po ręce. cudowna :)
Masz rację w tym wpisie. Moja córka (4 latka), gdy tylko jęknę z bólu, natychmiast mnie pociesza dając buziaka i mówiąc “Będzie dobrze, szybko się zagoi”. Zdarzyło się Jej też powiedzieć na placu zabaw do innego dziecka “Kochanie”:-))) To jest takie dziecięce “kopiuj i wklej”.
Ostatnio bardzo mądrze prawisz. Kiedyś wchodząc do Ciebie podskórnie czułam, że muszę się uzbroić w jakiś oręż. I tak właziłam bo jesteś zbyt kolorowa by omijać Cię łukiem szerokim. Ale od pewnego czasu zupełnie mnie rozbrajasz…
A ja zawsze lubiłam czytać i oglądać MM.Mam wrażenie,że Ci którzy muszą “uzbroić się w jakąś oręż” to mamy u których pojawia się ukłucie zazdrości,że można wszystko pogodzić, mieć zdrowe,mądre a do tego śliczne dzieci,ubrane jak z obrazka,fajnego męża, piękny dom itd. itp. Żyć pełnią życia i cieszyć się tym.
Bynajmniej Nelu. Błagam nie czytaj mi w myślach. Nie uda Ci się ;) Oręż potrzebna była, bo Marlena świadomie prowokowała pewne dyskusje. Matka kwoka wyrażała treść tonem nieznoszącym sprzeciwu a kurki – czytelniczki posłusznie dziobały wszystko, łącznie wróblami co śmiały zaćwierkać inaczej. Że się tak przesadnie metaforycznie wyrażę. (sama dałaś najlepszy przykład;) Teraz treść u Makóweczek, co tu dużo mówić, jest. I to treść warta czasu jej poświęconego. Życzę żeby wraz z M dojrzała także publisia. Pozdrawiam.
Dziewczyny tak na spokojnie po czasie odpiszę, że obydwie macie rację. Alicja, fakt, że ostatnio wyciszyłam się i nie mam ochoty mieszać na siłę. Nela ma też rację, że wszystko zależy od nastawienia i interpretacji.
Tak czy siak, cieszę się, że obie tu jesteście :) :*
No i prawie się popłakałam ;) mój dzieciak jeszcze za mały na takie gesty, ale mam nadzieję, że już niedługo cały mój wysiłek zaowocuje ;)
Piękne to i takie prawdziwe.. :-)
Wspaniałe usłyszeć takie słowa;) Kiedy moja córka powiedziała ” mamusia jest dobra miła i uczynna” to był odjazd. Nawet po zdaniu prawka nie czułam się tak dobrze ;)
Tego posta dziś potrzebowałam-dziękuję.
<3
Kocham Was!! Święta prawda ten tekst!!
i na prawdę powinnaś być dumna..
Jestem :)
A ja zadam pytanie z innej beczki. Moja córa 5 l ma podobna budowę jak Pani córcia. Ma wystający brzuszek co szczególnie uwidacznia sie po posiłku… Ogolnie wyglada ,,dobrze”…… Lubi podjeść szczególnie wybrane rzeczy….Troszke sie martwię tym bardziej ze córka duzo sie rusza uczęszcza na lekcje pływania…. i jutro ide do lekarza rozwiać watpliwości czy z tego wyrośnie czy to pierwszy sygnał aby skonsultować diete dziecka. Nie myślała Pani o tym czy konsultowała Pani to z kimś? Takie bardziej pytanko niż komentarz…..
Olu a Twoje dziecko nie chodzi na bilanse? Tam lekarz mierzy,waży i ogląda rozwój dziecka.
Lenka jest na 75 centylu wzrostem i wagą i idzie tak od niemowlęctwa.
To prawda, często dzieci są naszym odbiciem.
Czasem wkurzam się że syn zachowuje się tak a nie inaczej, a potem ze zdziwieniem zauważam…”o boszeee ja też tak mam”…
Dzieci uczą się przez naśladownictwo i zanim ocenie zachowanie swoich dzieci, patrzę jak my rodzice reagujemy na daną sytuacje i czy nasze pretensją są uzasadnione..
Geny i naśladownictwo.. Także czasami z przerażeniem patrze na swoje dwa klony ;)
optymistyczne jest to co piszesz, ze co wlozysz to wyjmiesz. A tu algorytm jest inny, wyjmiesz mniej niz wlozysz. Ale fakt, ze nie wyjmiesz czegos, czego nie wlozylas. No chyba ze u starszych dzieci ;)
Ja myślę, że ‘wyjąć’ można nawet więcej! Czasami patologiczni rodzice wychowują naprawdę świetne dzieci…
To o czym piszesz jest prawdziwe . Mam już dorosłych synów , ale dlatego przyznaję Ci rację. Wszystko to , co dzieci zaobserwowały w dzieciństwie robią podobnie w dorosłym zyciu , a potem przekazują to swoim dzieciom.