Z kim i co jest nie tak?

‘Przecież ja się staram pisać poprawnie, prościutko i nawet z sensem i nic.. To podstęp i wina Tuska. Napiszę o tym na blogu!’
Po lekkiej zimie, wraz z pierwszym wiosennym wiatrem spod ziemia wypełzli.. hejterzy. Jak ich nie lubię pisałam już wielokrotnie, ale ja mam w głowie poukładane na tyle, że po złościach czy kilku słabszych dniach, wstaję i robię swoje. No i tył mam twardy jak mało kto.
Nie ma obecnie dnia, żebym na którymś z blogów nie widziała obrzydliwych komentarzy. Bo jeśli jakiś szanowny hejtus myśli, że jest wyjątkowy, a MM taka zła to niech zajrzy na jakikolwiek popularny blog, na fanpage celebryty i przeczyta komentarze. Syf i śmieci są wszędzie i co tylko co jakiś czas zmieniają położenie. Ostro? To jak można nazwać osobę która ocenia kogoś po 2 minutach obecności na blogu? Jak nazwać człowieka, potencjalnie matkę, która wyzywa, obraża i poniża kogoś tylko dlatego że nie zrozumiała tekstu, intencji, albo wydawało jej się, że ona już wie lepiej.
Ale dziś nie o tym. Dziś o czymś gorszym.
To chyba ten brak światła i vit. D zimowy, albo przeciążenie wiosenne, ale blogerki zaczęły atakować… siebie nawzajem! Pasywnie agresywnie lub jawnie dopiekają sobie do żywego.
Bo ten blog to słabszy, bo o smsy prosił. Tamten to już dno całkiem, bo matka kolekcję ubrań wypuściła. A inny to treści nie ma.. Wcale. Ludzie wchodzą i na białą plamę patrzą.
Ludzie, co z Wami?! Skąd ta potrzeba podsumowań zachowań innych? Skąd poczucie, że Wasze lepsze, a inne takie słabe. A niech będzie i najsłabsze. Niech sobie wkleja ktoś zdjęcia do góry nogami. Niech pisze bukwami lub od tyłu do przodu. CO MI DO TEGO?
Najczęściej obrywa się popularnym. Nie tylko w blogosferze.. w każdej dziedzinie. Obrywa się im głównie za… popularność. Bo gdyby nie byli tak poczytni, tak lubiani, to by sobie mogły pisać o tyłu do przodu. Ale nie. Są popularni. I ktoś ich czyta. ‘I jak to tak?’, żali się inny bloger. ‘Przecież ja się staram pisać poprawnie, prościutko i nawet z sensem i nic.. To podstęp i wina Tuska. Napiszę o tym na blogu!’. I smarują elaboraty o końcu blogosfery i świata. Pięćdziesiąt innych które mają podobne dylematy im klaszcze. I mamy teatr.
Tylko pytam, po co?
Wielka pisarka lat obecny, znana także jako Kredka rzekła do mnie kiedyś: “Lena. Dobre się obroni. Samo.” Każde dobre, należałoby dodać. I nie ważne czy jest to blog o modzie, zdjęciach czy gadżetach. Bez biadolenia i płaczu nad własnym losem, obroni się!
Druga sprawa. Czy kiedykolwiek blog o ww zaatakował te z “bogatą treścią”? Nie przypominam sobie. Skąd więc potrzeba tego analizowania popularności popularnych? Nie pojmę.
Jeśli więc blog jest o gadżetach dla dzieci – szukasz tam gadżetów. Jeśli jest o modzie – oglądasz zdjęcia z modą. Jeśli jest o fotografii, szukasz tam pięknych kadrów. Nie każdy ma potrzebę uzewnętrzniania się i pisania opowiadań o uczuciach, emocjach i stanach. Dla niektórych osób to bardzo delikatne sprawy. Dla innego zaś zdjęcie jest niewyobrażalnym wkraczaniem w prywatność. Ok. Każda z osób ma do tego prawo. Żadna nie jest lepsza czy gorsza.
Szanujmy się. Popularnym blogerkom nie wyrasta trzecia głowa. Wciąż jesteśmy równymi dziewczynami z którymi można poplotkować, pożalić się i na kieliszek wina wyskoczyć. To wy drodzy antyfani widzicie w nas coś dziwnego. Coś czego nie ma. To Wasz problem, Wasza wyobraźnia. Dajcie ludziom przestrzeń do własnej twórczości.
Zobaczcie ile tych internetów jest. Gary. Każdy coś sobie ugotuje.
Cóż, niestety ludzi zawistnych, zazdrosnych w kazdej dziedzinie pelno…kobiet zwlaszcza niestety…Ja jestem nauczycielem w szkole gdzie jest ponad 30 kobiet…wiec naprawde wiem o czym piszesz:) Najwazniejsze to robic swoje i nie dac sie porwać zawiści…pozatym wiosna idzie może z nia ludzie stana sie troche bardziej optymistycznie nastawieni do swiata a jak nie to trudno…takim znajomoscia dziekujemy.
Mnie to kłuje w oczy jako zwykłego czytelnika, te wszystkie “hejty”, brak szacunku dla zdania innych. Wyznaje zasadę “jesli mi sie cos nie podoba, to poprostu wychodze” i tak jest w kazdej dziedzinie zycia. Szkoda, ze ludzie wyrzucają swoje frustracje, dowartościowuja sie w internecie, a w sytuacji “face to face” tracą jezyk w gębie :/
Ejmen, sister!
Niedługo gala :) Nie ma co sobie humoru psuć czymś, czego się nie przeskoczy :)
A ja sobie żyłam marzeniami, że to takie proste wszystko.
Że ja sobie bloga będę prowadzić, że taka dumna bedę, bo ktoś to pisanie zauważy.
Że tych UU co raz wiecej, a mejli dostaje dużo z podziękowaniami, że otworzyłam oczy na tamto i tamto.
Że ktoś mnie czyta, lubi i czyta wstecz (że cały blog przeczytał!).
No tak. Tylko, że ostatnio cokolwiek napiszę jest źle.
Właściwie niezależnie od tego co napisze i tak wchodzą osoby za mną wszędzie i się czepiają. Wszystkiego dosłownie. Bo przecież dużo się udzielam nie z konta blogowego, tylko prywatnego.
i się zastanawiam czy to jedna osoba nakręca – bo w sumie anonimowa, czy to się kilka osób bawi?
Ja już nawet własnych racji mieć nie mogę, wyważać każde słowo muszę, bo przecież mogę kogoś urazić, a potem on sobie idzie z fochem, bo jak mogłam?! Jak matka może napisać, że jestem za aborcją (ktoś mi ostatnio napisał, że się będzie za mnie modlił) itp.
Zawsze zazdrosciłam tej popularności, choć nigdy do niej nie dążyłam.
Potem współczułam popularnym blogerką.
Teraz współczuję nie tylko tym popularny, ale jeszcze tym czytanym, bo ja się za popularną nie uważam.
Ostatnio zaczęłam pisać każdemu po kolei, że ma własnego bloga założyć.
I zobaczyć jak to wesoło jest.
To się rozpisałam. -_-
blogerkom*
[ale byk. :D ]
Zastanawiam się czasem nad tym jakie obrać stanowisko wobec publikowania zdjęć dzieci w necie (na własne potrzeby, nie by kogoś oceniać). Twój tekst otworzył mi oczy na jeden niuans, o którym nie pomyślałam – zdjęcie to nie jest szczyt dzielenia się intymnością, tekstem można również odsłonić dużo/ za dużo.
Don’t worry, be happy ;)
Popularne blogi nie są złe dlatego, że są popularne, ale niektóre z nich przedstawiają po prostu kiepski poziom w porównaniu z wieloma mniej popularnymi. Może nie brzmi to dobrze, ale to tak jakby wziąć “Pięćdziesiąt twarzy Greya” i jakąś inną książkę, mniej popularną, ale lepiej napisaną. Jasne, kto chce, ten nie czyta, ale odbiorcy mają prawo oczekiwać, że jeśli ktoś uważa się za dobrego, powinien trzymać poziom, a nie rozmieniać się na drobne i nie “skiepszczać”.
Wbijam na Makówy, hiperpopularne przecież, choć jeszcze niedawno sądziłam, że to jeden z tych blogów, które jadą wyłącznie na ładnych zdjęciach. A tu zonk, bo zaczęłam dostrzegać, ile pracy i autentycznej pasji wkładasz w jego prowadzenie. Nie idziesz po linii najmniejszego oporu, nie tworzysz zapchajdziur i nie zaczynasz pisać o byle gównie w myśl zasady, że głupi tłum wszystko połknie. Za to szacun. Niestety, nie każdy jest tak konsekwentny jak Ty.
A, nie dokończyłam myśli o tej książce. Mam na myśli, że “Pięćdziesiąt…” sprzedała się przecież w jakiejś totalnie gigantycznej liczbie egzemplarzy, a obiektywnie rzecz biorąc jest po prostu słaba. Może tak samo jest z blogami, że nieskomplikowana treść jest po prostu lepiej strawna?
Zawsze krytykuje sie popularnych, bo krytykowanie siedzi w naszej polskiej naturze bardzo głęboko, zazdrość zresztą też. A wpis fenomenalny – popieram każde słowo w 100%
sorry, taki mamy klimat! ;/
Lubię to!
Jak same się atakują to jeszcze nic :) Jakoś się może rozejść. Ostatnio przerzucałam kanały i trafiłam na Magiel Towarzyski. Tam mają mocny ból na blogerki modowe. Takiego obrzucania błotem (wyzywanie od kretynek, idiotek itd) dawno nie widziałam. Pomyślałby kto, że taka pani redaktor szanowana, a ładnie się wysłowić nie umiała :)
Nic dodac nic ujac. Swoja przygode z blogowaniem zaczelam calkiem niedawmo. Blog zyskal pozytywne opinie i calkiem spore grono odwiedzajacych. Jak na trzy miesiace istnienia bardzo mnie to cieszy. Niestety hejterzy pomimo malej popularnosci juz sie pojawili. Fakt byla to chwila zwatpienia, ale nie dalam sie i blog jest dalej i ma sie calkiem dobrze. Gratuluje postu i odwagi. BRAWO!
Your comment*
Nic dodac nic ujac. Swoja przygode z blogowaniem zaczelam calkiem niedawmo. Blog zyskal pozytywne opinie i calkiem spore grono odwiedzajacych. Jak na trzy miesiace istnienia bardzo mnie to cieszy. Niestety hejterzy pomimo malej popularnosci juz sie pojawili. Fakt byla to chwila zwatpienia, ale nie dalam sie i blog jest dalej i ma sie calkiem dobrze. Gratuluje postu i odwagi. BRAWO!
Marlena dokładnie…..to jest jakieś chore bo w blogosferze powinnyśmy się wspierać, a nie obrzucać najgorszym błotem…. ale w sumie co ja tam wiem- popularna nie jestem, więc mi się nie obrywa :D
Zawiść. To jest nie tak. W pełni popieram Twoje słowa.
Mogę tylko powiedzieć…Amen!!!
swietny tekst
Mądre słowa… nic dodać nic ująć ;P
PS. Po kilku “złych” komentach też miałam chwile zwątpienia, ale co tam, trzeba być twardym a nie miętkim ;) I działam dalej. Pozdrowienia dla wszystkich blogerek i blogereczek :)
Podpisuje się rekami i nogami!
Niech każdy robi to na co ma ochotę :) Nikomu nic do tego ;) Najwięcej mówią Ci, którzy najnormalniej w świecie zazdroszczą. Niemniej jednak należy pamiętać, że człowiek, który osiągnął “sukces” nie osiągnął go leząc przed komputerem i pisząc złośliwe komentarze, hejtując, itp. Osiągnął go bo zapierdzielał jak mały samochodzik, ile fabryka dała ;D
A wiesz, Marlenka, co mnie cieszy najbardziej dziś? Że ja nie mam pojęcia, o czym piszesz :) Tak też można :)
Ściskam mocno! :*
Ja koleżanki podsyłają linki.. chyba im zabronię ;)
Pierwszy raz się cieszę…że rownież nie mam pojęcia o czym mówisz! :)
I powaznie. Chyba mi tak lepiej, bo tych pseudo aferek mam już dość
Choć nutka ciekawości jest….chyba Ci prv skrobne :)
No właśnie. Czasami oddycham z ulgą, że jestem niszową blogerką z lasu. Te najgorsze nerwy mnie często omijają :)
Napisałabym, żebyś zmieniła koleżanki… ale to chyba byłby hejt ;)
Ale to nasze wspólne koleżanki, także teges.. ;)
Dokładnie, ja też nie mam pojęcia tym razem o czym mowa. Ale może to i lepiej. Sama jestem na tyle niepopularna, że z hejterstwem spotykam się bardzo rzadko. I ma nadzieję, że tak już zostanie. Przynajmniej w kwestii antyfanów. ;)
Posłużę się cytatem zespołu Coma: “Po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot? Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego!” Należy powtarzać w chwilach kryzysu:)
Olac hejterow :]
Relax i szykuj się na galę :)
No nawet odrost zrobiłam (włosy ostatnio malowane na BFG O.o) i paznokcie.. I sukienkę mam. Także teges..
Jaka będzie kiecka? Black?? Odkryjesz rąbka?
Obstawiam, że będziesz najchętniej fotografowaną blogerką na tej imprezie :P
Wyglądałaś pięknie.
W dzisiejszych czasach każdy jest blogerem. Każdy wyraża swoje zdanie, swoje opinie w necie. Na FB. Na forach. Na blogach. Więc nie sztuką jest opisać swoje przemyślenia na dany temat – ząbkowania czy eutanazji… Nie sztuką jest opisać swoje macierzyństwo, na różowo czy na czarno… Nie sztuką jest zrobić zdjęcie. Nie sztuką jest polecić jakiś produkt.
Sztuką jest napisanie tak, zrobienie zdjęcia tak, reklamowanie tak – żeby inni chcieli to czytać. Żeby inni chcieli to oglądać. Inni – czytelnicy, nie blogerki…
Nie sztuka pisać, że ‘ile bloga w blogu’ tworząc pseudofilozofię biadolącą o niesprawiedliwości. To nie blogerki decydują o popularności danego bloga. To czynią czytelnicy. Jeśli dany blog jest czytany przez rodzinę i 30 przypadkowych googlowiczów to nie jest to wina ‘popularnych’, to wina tego bloga. Widocznie jest słaby.
I jeszcze argument ‘mi nie zależy na statystykach…’ – no to jak nie zależy to po co się pluć? Po co biadolić?
Wartość bloga? Wartość contentu? Wartości nie wyznacza nikt inny jak czytelnicy, ich liczba, ich zaangażowanie…
Dobre jest dobre. I dobre zawsze się obroni. Prosta selekcja.
Cóż….zawiść to podobno nasza narodowa cecha ;) Rób swoje dziewczyno i miej w d…. hejterów
Olać ciepłym moczem. tyle w tym temacie :)
Jak jako nieznana blogerka (za dużo powiedziane) – mama mająca stronkę nie znam hejterów. I mam nadzieję, że ich nie poznam ;-) Ale tak naprawdę kilka może kilkanaście razy tylko czytałam na fb wypowiedzi ,,tych” ludzi na Twój temat. Na tyle pozytywnych opinii jakie masz, na tyle sympatii jaką darzą Cię czytelnicy to jest to kropla w morzu. Dlatego wydaje mi się, że najlepiej to sobie dupy nimi nie zawracaj! Spójrz na te liczby, które Cię uwielbiają i pomyśl, że to dla nich robisz, a że komuś się coś nie podoba to zawsze w każdej dziedzinie życia znajdą się tacy z odmiennym zdaniem i niestety chamstwem.
Popieram całkowicie! Gdy czytam o takich rzeczach to nie mogę przejść obojętnie i nie napisać parę słów. Wkurzają mnie osoby które krążą po blogach tylko po to żeby wytykać innym ich błędy, pokazywać jakie to okropne matki i wypisywać rzeczy typu : ” jak można swoje dzieci męczyć sesjami zdjęciowymi ” nie wspomnę już o zazdrości!!!!! bo dziecko jest fajnie ubrane! Choć nie często zostawiam komentarze pod wpisem, ponieważ wynika to z braku czasu (praca, dom, dziecko, blog) Zazwyczaj wpadnę, popatrzę, pozachwycam się, nacieszę oko jak starczy czasu to przeczytam(choć nie zawsze) i lecę dalej :D Oglądam to co lubię ,to co mnie zachwyca, inspiruje. Każdy lubi coś innego i jeśli Komuś się nie podoba to niech nie wchodzi, nie patrzy. Sam prowadzę bloga a raczej foto bloga;) Postawiłam na zdjęcia nie na tekst. Chciałam pokazać moje dziecko……kawałek mojego świata….maleńki kawałek bo tak postanowiłam. Choć sama lubię czytać fajne teksty na blogach, ja nie zdecydowała bym się na to. Dla mnie zbyt dużo…… Więc tak jak napisałaś szanujmy się!! Niech każdy ogląda i czyta to co go interesuje …. a jeśli to nie Twój świat i nie Twoja bajka po prostu więcej tu nie wracaj i kropka!
Pozdrawiam serdecznie!!!
Też podpisuję się pod każdym słowem……też prowadzę blog (od niedawna)….nie mam może oszałamiającej liczby lubiących na fb, ale dla mnie każda osoba jest ważna, każda która czyta i nieważne ile ich jest. Wiem też o tym, że czyta mnie więcej niż te dwieście parę osób…od ludzi. Cieszę się, że czasem mogę komuś pomóc, czasem też napisać coś, co innym ciężko jest przyznać…..I robię to przede wszystkim dlatego, że to lubię.
Powodzenia :)
Makóweczki Rulez :D
Pewna starsza mądra Pani powiedziała mi kiedyś : “Każdy swój los znosi tak jak potrafi”. Być może Ci “anonimowi krytycy” nie potrafią inaczej. My też zatem musimy żyć tak jak potrafimy…… obok nich.
Jeśli wiesz, że tym co robisz, nie robisz nikomu krzywdy, sprawia Ci to radość, nie przejmuj się krytyką. Idź do przodu nie patrząc na boki. Jest wielu ludzi, którzy tam z przodu na Ciebie czekają….
to po prostu zazdrość w czystej postaci. Ale czasem otwiera taki hejter oczy na różne sprawy ale to trzeba dostrzec. Mnie też wkurzał hejt dopóki nie “oczytałam” się z nim i teraz ciut inaczej na to patrze
Ole o co chozi.?
Niestety taka jest ta nasza babska zazdrosna natura. Jeśli biadolisz, że źle Ci się wiedzie, że nie masz pieniędzy na to czy tamto, że mąż do d…, to nagle okazuje się, że masz setki przyjaciółek. Jednak jeśli wiedzie Ci się dobrze, bo masz fajne zajęcie, zarabiasz dzięki niemu niezłą kasę i masz męża, który pozmywa za Ciebie przysłowiowe gary, to nagle okazuje się, że masz samych wrogów. To zazdrość, nic więcej. Nie ma się czym przejmować. Pozdrawiam
Ok … nie wiem jak to się dzieje,ale ktoś posługuje się moim mailem ! Czytam sobie komentarze i już 3 raz widzę *your comment – ale to nie mój ! O co kaman ?!!!
Co do hejterów … najlepiej nie pisać o nich wcale i nie dostrzegać … to boli bardziej jak się kogoś olewa. A tak to się nakręcają …. i jak wyścig szczurów – kto lepszym hejtem pociśnie ;) Może to taki nowy trend ?
Masz rację ;) poza tym jak się komuś blog nie podoba, to po co na niego wchodzi??? Zazdrość to takie polskie…niestety!
Dobrze baba gada, trza się napić ;)
że ten… podpisuję się…
hmmm, Pani Marleno to już trzeci post w tym temacie w przeciągu kilku, kilkunastu dni… dlaczego tak? mam wrażenie, że zamiast olać temat, specjalnie Pani go wywołuje.. ale to tylko moje zdanie.. pzdr:)
jak dla mnie to tez juz za duzo tych piesni do hejterow a w komentarzach temat przewija sie rowniez czesto.
Wchodze sobie na bloga poogladac ladne fotki, poczytac czy fajne maluchy juz zdrowe a tu znowu jakis dziwny post nie do mnie :(
Bolg funkcjonuje jak kazdy inny biznes i zawsze i wszedzie trafia sie ludzie podkladajacy swinie. Skali problemu makoweczek nie ogarniam, bo nie mam fobii sledzenia w necie wpisow czy komentarzy na ten temat. Ale jasne jest, ze jak o kims jest glosno to i negatywne opinie tez sie trafiaja. Im wieksza popularnosc tym wiecej szumu. Taka jest cena za popularnosc.
I kilkoma wpisami na blogu nie uzdrowi sie swiata.
I nawet jesli masz racje w tym co piszesz (i wierze, ze mm ma racje) to jakos nie podobaja mi sie posty pisane w tym tonie. Czuje niesmak i moge sie domyslac, ze kilka tysiecy stalych czytelniczek czuje sie podobnie.
A te kilkanascie czy kilkadziesiat hejterow tylko sie nasmiewa i cieszy, ze jednak udalo sie wkurzyc ponownie i swietuja sukces, bo ponownie o nich piszesz.
jakby kazda modelka/aktorka/inna osobistosc zaczela sie wczytywac co o nich pisza w necie to by dawno zeszla na zawal ;)
dodam jeszcze, ze zbliza sie gala blogowa, wiec jasne, ze nateza sie nieuczciwa konkurencja. Jak przed wyborami.
No toć było ostrzeżenie na fp “nie czytać” ;). No chyba, że weszłaś bezpośrednio to chylę czoła i przepraszam :)
weszlam bezposrednio, jak zawsze i chcialam cos relaksujacego poczytac, oczy ladnymi zdjeciami nacieszyc a tu zonk! I to nie pierwszy raz!
To dziś już pełen relaks (patrz nowy post :))
A ja Ci powiem kochana tak. Jak Ci hejter: obcy, niedowartościowany, nic nie potrafiący, i ulewający żółci na Twoim blogu, z powodu swoich życiowych porażek hejtami sypie- olać. Kwestia przyzwyczajenia. Wysikać się na to. Ale najgorsze są sympatyczne koleżanki blogerki, co to Cię kochają jak Cię widzą. A jak Cię nie kochają, to do tych, które aktualnie kochają, dupę obsmarują, że Ci paznokcie u stóp wrastać zaczynają….. Taka wrażliwa ta blogosfera…jak d..pa…Że się wyrażę. Bo się mi przelało :)
Podpisuje sie wszystkim, czym pisac sie da!
Dwa dni temu na blogu parentingowym, wlascielka umiescila kod rabatowy, w ramach wspolpracy z firma XY. I co sie okazuje, czytajac komentarze..? A ze za drogo, ze o dzieci nie dba, o kase tylko, ze nie na ich kieszen, ze bez sensu, ze sprzedajna.
No ludzie zlosci, nie mozesz, to nie kupuj, ale ryj zamknij.
Przez dwa lata pisania bloga nie trafił mi się jeszcze ani jeden hejter (tfu, tfu xD). Ale zauważyłam tą tendencję już jakiś czas temu, że blogery po blogerach jadą jak po szmatach. Smutne.
Ale wiesz, popularność to stanie na świeczniku i świecenie własnym światłem. A światło ma to do tego, że niektórych bardzo razi. Nie zmienisz tego. Niestety.
ja też tego nie pojmuję… uwielbiam portale i blogi wnętrzarskie i oglądając piękne pokoje dziecięce, w które mamy włożyły mnóstwo pracy i serca, wiele razy czytałam komentarze s tylu: “telewizor w pokoju dziecka?!” albo “biedne dziecko, ma TV w pokoju” powiem szczerze, krew mnie zalewa…. i to za każdym razem… no bo co to za komentarz? no doprawdy nie pojmuję?! czemu on ma służyć?!? oburza mnie to tak bardzo, że aż mam ochotę wszystkie takie zołzy przeczołgać… więc rozumiem Cię doskonale, a z drugiej strony myślę, że nie warto tym internetowym trollom dawać pożywkę, zamieszczając takie notki na ich temat. Zamiast tego robić, co się kocha i co Tobie naprawdę fajnie wychodzi :-) Pozdrawiam ciepło ze słonecznego Szczecina…
Właściwie mam tylko do powiedzenia jedno słowo – DZIĘKUJĘ za ten tekst. Nic dodać, nic ująć.
Z sensem, z sensem, miała bardzo podobne odczucia po ostatnich zdarzeniach w blogosferze, ale jako że trenuję nie przejmowanie się ty, co powiedzą inni, nie chciało mi się w to zbyt angażować, ale dzięki, że wypowiedziałaś moje myśli:)
A mnie się wydaje, że ataki na Twoją osobę jednak Cię bolą (pomimo zapewnień, że nie) i stąd to pisanie częste o hejterach. Nie wiem dlaczego ludzie piszą często obrzydliwe komentarze. Bo ja jak mi się jakiś blog przestaje podobać to usuwam go z ulubionych i nie czytam. Proste. ale wiem też, że np. twój blog jest często atakowany a na blogu Kredki czy szafy Tosi takich komentarzy brak. Więc może jednak jest to też “wina” osoby piszącej bloga? Mogę tylko powiedzieć, że u Ciebie przeszkadza mi zbytnia pewność siebie i takie przekonanie, że zawsze masz rację a jak ktoś ma inne zdanie to znaczy że to hejter. I że jak się odpowiadasz na komentarze nie będące pochwalnymi to od razu z tzw grubej rury. To mi przeszkadza. Ale nie muszę czytać, prawda?
Prawda :)
PL to jedyny kraj w którym pewność siebie jest cechą negatywną.
U Kredki ataki są, toż ja się z nią koleguję to wiem raczej lepiej (z resztą skomentowała ten post, poszukaj niżej). U szafytosi jest także moderacja komentarzy, więc gdyby było tak złoto to by raczej jej nie było. A wystarczy przeczytać komentarze pod jej ostatnim postem.
Ważna rzecz- jeśli ktoś będzie zgrywał idealnego cnotliwego i dosłownie Mesjasza na ziemi to ludzie może i to kupią i klaskać będą. Ja jednak wolę pisać szczerze i uczciwie. Uczciwość nie jest popularna, więc czasami ktoś się oburzy. Jednak pozostanę przy swoim i będę nadal pisała otwarcie nie upiększając rzeczywistości tylko na potrzebę bloga i poklasku.
Alleluja MM;) ciepły mocz, środkowy strumień!
Mnie się wydaje, że po prostu jak komuś coś się udaje, ma coś fajnego, jest przedsiębiorczy i po prostu sobie radzi to dla niektórych jest powód do nielubienia. Mój przykład jest taki: wrzuciłam kiedyś na pewną stronę zdjęcia swojej kuchni. Podpisane, że zdjęcia ciemne bo robione wieczorem, przy sztucznym świetle, ale generalnie jest mega jasno. W większości się podobało, ktoś coś by zmienił, ogólnie ok. Pojawia się komentarz jakiejś baby, że ikeowo, że za biała, że okapu nie ma, że pewnie nie gotuje – bo za czysto ;) wchodzę na jej konto i oglądam kuchnie gorszą niż bodzio. No ręce opadają. Nie mówię, że każdemu ma się podobać. Wkurzyłam się, było mi przykro. Dla mnie to typowa zazdrość. Ona ma lepiej, to jej dosram, bo ja tak bym chciała, a nie mam.
Kurde, podziwiam Cię. Dla mnie to była jedna sytuacja, a Ty na co dzień się z tym spotykasz. Naprawdę musisz mieć twardą d…
ale tamtej babce jej kuchnia zapewne sie bardzo podoba a twoja skrytykowala. Dlaczego wiec mialaby byc zazdrosna?
Oj marleńcia lubisz wkładać kij w mrowisko.
No właśnie nie lubię. NIGDY NIKoGO NIE ZAATAKOWAŁAM, nigdy! Co jakiś czas się bronię. Ale z mojej strony atak nie wyszedł ani razu.
Na szczęście nie wiem co to za kolejna afera.
Życie w błogiej nieświadomości
pozdrawiam
Hania
Przepraszam, ale o co chodzi ? bo czytam 5 raz i nie rozumiem o co kaman….?
Moze warto byłoby podac definicje – hejtera wg MM, to pewnie wiele rozwiąze.
Hejterem jest kazdy kto ma inne zdanie ? bo ja… sorry – nim nie jestem, ale na tym blogu niestety tak sie czuję. Piszę grzecznie, lecz czasami sie nie gadzam – moich wypowiedzi nie ma. Stad wnioskuje ze jestem hejterem ?
MM.. ludzie są różni, w mojej ocenie kasować powinnas wypowiedzi obraźliwe, Tak. STOP … ale inne zdania czytających to niekoniecznie jest hejterstwo…
Tu chodziło akurat o inne blogerki. A hejter to osoba która w poście o płaszczu albo lampce dziecięcej pisz “jesteś beznadziejna, umrzyj” —>ofc to hiperbola, ale niegatywne komentarze nt. PŁASZCZA i tematu notki przepuszczam ZAWSZE. Wycieczek osobistych i obrażania mnie i mojej rodziny nie będę tolerowała.
Ja nigdy cie nie ,obraziłam a mój komentarz został usuniety właśnie przez odmienne zdanie i kłopotliwe dla ciebie pytanie.
‘Kłopotliwe pytanie’ nt. ww płaszcza? :D
Czy jednak wchodzenie z butami w moją prywatność? <---- to robiłaś w celu dopieczenia mi czy ośmieszenia, więc tak, to jest hejt.
Lepiej się kawy napić i pączka zjeść :) niż się przejmować kimś kto mnie nie zna, a ocenia !!!!!
Pączki..? Ty mnie zabić chcesz. Ja w kieckę sie muszę jutro dopiąć ;)
Aj tam :) do jutra nie zdąży się nigdzie odłożyć :D
Nestety masz racje co do blogosfery ja pisze bloga od niedawna ale obserwuje brak szacunku do innych tylko z tego powodu ze mozna byc anonimowym smutne to troche ale patrzac na to co robisz i ile osob tu zaglada po inspiracje rob swoje a hejterow ignoruj
A mnie sie zdaje, ze hejerow polskich ogolnie nie ma wcale specjalnie duzo, tyle ze sa bardzo aktywni. Gdyby policzyc adres IP wszystkich chamskich i wrednych komentarzy, moze okazaloby sie ze to raptem kilkaset osob, ktore swoje frutstracje przelewaja na siec. Osobiscie szkoda mi tych ludzi bardzo. Mozna sobie tylko wyobrazic co przezyli w dziecinstwie.
Bardzo lubie Makoweczko Twojego bloga, podobnie jak i Kredke i kilka innych blogow. Przede wszystkich dlatego, ze mamy tu do czynienia z rodzicielstwem swiadomym majacym na celu uksztaltowanie szczesliwego czlowiego. Przyszlego niehejtera.
Chyba wiem o kogo tekście piszesz:). Zgadzam sie z Tobą w 100%. Dobry blog to nie tylko ten niszowy, z brzydkimi zdjęciami, bez żadnych recenzji. Pozdrawiam
Nie wiem o czym mowa, coś ostatnio wypadłam z obiegu, bark czasu na inne blogi, zaglądam tylko do najlepszych, a tam nie ma smrodu raczej, chyba, że w komentarzach, ale tych tez staram się nie czytać. Oczywiście podpisuję się obiema rekami i na pohybel im, tym hejterom, oby Ci się dzisiaj piękny sen przyśnił o tym że latasz i wiesz co robisz? No tak. że tego…
Witam, ja mam pytanie z całkiem innej beczki do Mamy i była bym wdzięczna za odpowiedź. Mam synka który w sierpniu kończy 3 lata, w lipcu idziemy na ślub i w związku z tym chciała bym zapytać co Mama Makóweczek ubrała by swojemu Maczkowi w takim przypadku? Czy koszula i jakiś krawacik czy muszka a do tego eleganckie spodnie czy mniej uroczyście ze względu na to, że to po prostu jest dziecko a nie dorosły któremu wypada i np. jakiś t-shirt z aplikacją muchy, tak bardziej na luzie? Dodam, że moje dziecko jest takie pulchniutkie i nie wygląda we wszystkim ok. Była bym wdzięczna za odpowiedź, pozdrawiam serdecznie.
Ubrałabym chinosy i koszulę z podrolowanymi rękawami. Chyba, że by było 100C to wzięłabym coś na przebranie i po części oficjalnej, przebrałabym dziecko w polo :)
Zawsze znajdzie się ktoś UPRZEJMY. Kogo boli że inni mają hmmm lepiej? Może inaczej. Bo każdy z nas, każda blogerka też ma problemy, nie zawsze ma kolorowo ale swoją determinacją i siłą coś chciała osiągnąć i osiągnęła to. Tylko niektórym żal dupe ściska bo ONI TEŻ TAK CHCĄ. więc to całe hejtowanie to wg mnie czysta zazdrość nic innego.
ja kiedys napisałam, że kalosze które miały byc na kazda kieszen według mnie nie były, np na moja i komentarz nie został opublikowany, wiec tez jestem hejterem? czy kogos obraziłam? nie wydaje mi się…po prostu wyraziłam swoje zdanie, bo mnie nie stac na kalosze dla dziecka za ponad 100 zł, przepraszam były za 59 zł, ale dawno przed napisaniem posta były wykupione bo to była przecena
Jest jeszcze takie coś jak ‘Spam’. I tam czasem wpadają zwykłe komentarze. Zdarza mi się jakiś wyłowić, ale pewnie część jednak tam zostaje.
Nt. kaloszy. Przecież nie zrobiłam tego złośliwie. Pokazywałam ŁADNE kalosze dostępne w e-sprzedaży.
Jak dla mnie znów niepotrzebnie poruszany temat.Hejterow nie zmienisz tym tekstem. A normalni ludzie to wiedzą. Pozdrawiam
Hejterów, owszem. Ale to było do koleżanek blogerek, które atakują swoje korytko. One (I hope so) są nawracalne ;)
Jestem starszą panią-babcią i jedno powiem-DZIĘKUJĘ!!!!!!Za mądre słowa; za piękne zdjęcia;za pokazywanie tego na co sama nie zwróciłabym uwagi;za chęć bycia MAMĄ na “pełnym etacie”,gdzie dzisiaj mamy uciekają do pracy byle tylko mieć “święty spokój”.Czytam blog od niedawna,znalazłam go przypadkiem i ……”wpadłam”.Zaglądam prawie każdego dnia,czerpię inspracje.Gratuluję gustu i pomysłów.Myślę,że takich jak ja jest wiele więcej.
A hejter????????Zwyczajna zazdrość i nieporadność ludzka się odzywa.Dobry produkt obroni się sam!
A MM niech dalej swoje robi-pozdrawiam i życzę Wspaniałgo CZWARTKU!!!!
Ktorych kolezanek… Jak juz A powiedzialas to i B wydus, sporo z nas nie wie o czym piszesz?..
Za duzo u ciebie tych wpisow o hejterach. Po co dajesz im pozywke, przez to wiedza, ze tym sie przejmujesz.
Temat – rzeka, wiec dodam tylko:
Hejterzy sa wszedzie, w kazdym elemencie/strefie/srodowisku zycia, wiec musza byc i na blogach. Nie nalezy ich karmic szczegolna uwaga, ale tez nie wolno im pozwalac na to, by za bardzo dokazywali. Slusznie wiec, ze sa usuwani, tepieni, pedzeni… Jesli zas komus sie nie podoba, ze MM walczy (po swojemu) z hejterami – znow mozna przypomniec: nie ma przymusu czytania tego bloga. MatkiMakowej blog to jej swiat czyli jej zasady, jej gust i jej prawa. JA bym nigdy sie nie odwazyla wtracac w cudze wlosci i przestawiac meble w cudzym domu.
O jakie blogi, blogerki chodzi? Cieżko jest mieć jakiś pogląd na ta sprawę nie znając źrodła zamieszania, może np. koleżankom chodziło o konstruktywną krytykę ich samych i środowiska bez miecza w Pani stronę? Ja mam zupełnie inne wrażenie – wg mnie blogerki dziecięce to “koło wzajemnej adoracji” (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), wszystkie lubią te same produkty, podlinkowuja sie wzajemnie, odwiedzają, spotykają.
Dużo na tym blogu o hejterach, po co? Czyżby wizja spotkania w realu na imprezie Blog Roku budziła takie emocje? Ma być przyjemnie przecież.
Z hejterami w przypadku blogów dziecięcych jest niestety tak, ze to głownie kobiety, czyli często emocjonalne, kierujące sie zmienna logika i częstym brakiem konsekwencji osoby, a do tego zazdrosny gatunek:) Dostaly narzędzia : komputery, iPhone, blogi, FB, fora itd… ale nie potrafią z nich korzystać, oczywistych spraw nie rozumieją jak to, ze jeśli blog nie odpowiada ich estetyce czy poglądom to należy poszukać innego, – jest ich masa, ze nie można krytykować reklam na blogu wchodząc co chwila i to krytykując bo właśnie ilośc odświeżen/wejść to sygnał dla reklamodawcy, ze dany blog jest czytany i warto sie na nim reklamować.
Ja blogi odwiedzam dla swoich korzyści, siedzę w biurze lub bawię sie z dzieckiem, kiedy blogerka przeszukuje dla mnie zasoby sklepów i prezentuje książki, zabawki, gadżety dziecięce o których istnieniu nie wiedziałam, albo nie jestem pewna ich jakości. Na blogach dziecięcych nie szukam mody, czy porad wnetrzarskich bo w tym czuje sie sama dobrze i to lubię, a poza tym są inne blogi z tego zakresu. Nie obchodzi mnie kim jest blogerka naprawdę, kupuje ja z blogiem jako produkt jaki mi oferuje, nie chce wiedzieć ile na blogu zarabia, bo o swoich zarobkach tez sama nikomu nie pisze. Po prostu przestańmy kierować sie emocjami, nie oczekujmy od blogera, żeby przypodobal sie każdej z nas, poszukajmy takiego, który po prostu nam pasuje.
Dokładnie.popieram Aga.ten blog mi sie podoba ale ciagle pisanie o hejterach odbiera mi przyjemność zaglądania tutaj…. W końcu nie wiem czy jest to blog o frustracji blogerki czy blog lifestylowy….wolałabym to drugie bo widzę ogromny potencjał który zmierza w jakaś dziwna stronę….
Obiecuję temat zamknąć :)
Sama mam go dosyć.
Pzdr.
MM
Czytając posta od razu zaczęłam nucić :)))
http://m.youtube.com/watch?v=sfYue0xuJcI
Dużo słyszałam o Twoim blogu, jednak nigdy nie czytałam. Niektóre pojedyncze notki owszem, ale całościowo się nie zagłębiałam. Po tym wpisie chyba zacznę. Zgadzam się z nim w 100% i powoli zaczynam rozumieć jak to jest czuć się “shejtowanym” – nie wiem czy to poprawne określenie. :D
Pozdrawiam. ;)