Zaburzenia Integracji Sensorycznej (SI)
Problem realnie mi bliski. Choć Maks wciąż nie ma pełnej diagnozy, wiemy już że ma pewne zachowania ze spektrum zaburzeń SI. Więcej! Zagłębiając się w temat odkryłam, że sama mam ich sporo. Większość z nas ma… Wcześniej jednak nie robiono diagnozowania tego typu zaburzeń więc uznawano je za ‘dziwne zachowania’ konkretnej osoby, lub mówiono “on już tak ma”.
Jako, że problem pojawia się w wielu rodzinach i często jest zamiatany pod dywan czy to z niewiedzy czy niechęci do ‘wyolbrzymiania problemu’, postanowiłam omówić go z Anią, która jest pedagogiem specjalnym, logopedą oraz terapeuta Integracji sensorycznej.
– No więc mamy dziecko. Wykochane, wychuchane, wymarzone. Zdaje się nam najidealniejsze na świecie, choć widzimy, że niektóre rzeczy robi/mówi lub zachowuje się inaczej. Ale z drugiej strony co w tym wieku jest normą? Spektrum przeciwnych zachowań jest przeogromne. Skąd taki statystyczny, zwyczajny rodzic może wiedzieć, że coś jest nie tak?
Zaburzenia integracji sensorycznej ujawniają się dość szybko. Najczęściej są to dzieci z tzw. grupy ryzyka: problemy w ciąży (leki+leżenie), wcześniaki, dzieci z uszkodzeniami okołoprodowymi, dzieci z wrodzonymi wadami układu nerwowego. Również cesarskie cięcie może, ale nie musi powodować zaburzenia integracji sensorycznej. Często też dużym czynnikiem jest słabszy układ nerwowy, który dzieci dziedziczą po rodzicach. Zaburzenia integracji sensorycznej również potęguje cywilizacja.
Pytasz, czy ciężko zauważyć te zaburzenia. Jeżeli widzimy pewne zachowanie u dziecka, które mu utrudniają życie i sprawiają, że źle funkcjonuje warto skontaktować się ze specjalistą.
– Jakiego typu są to zaburzenia?
Nieprawidłowa percepcja zmysłowa ujawnia się w zakresie tych obszarów:
– układ dotykowy:
nadwrażliwość, czyli unikanie – np. nie lubią się brudzić, narzekają na wystające metki, nie lubią czesać włosów. Przeciwlegle mówimy o podwrażliwości, czyli ciągłego dążenia do bodźców dotykowych np. gryzienie się po rękach, bardzo mocne przytulanie
– układ słuchowy:
nadwrażliwość: unikanie głośnych dźwięków, zatykanie uszu, duże rozproszenie w hałasie, podwrażliwość: tzw. głośne zabawy, podniesiony ton głosu
– układ przedsionkowy (umieszczony w uchu środkowym odpowiedzialny m.in. za równowagę)
nadwrażliwość: unikanie huśtania, kręcenia się na karuzeli, choroba lokomocyjna, słaba równowaga, podwrażliwość: ciągłe dążenie do pobudzania układu przedsionkowego: bycie w ciągłym ruchu, nietypowe zachowania jak np. oglądanie telewizji głową w dół, problemy z koordynacją
– układ proprioceptywny (czyli. tzw czucie głębokie)
nadważliwość: unika zabaw i gier ruchowych, szybko się męczy,
podwrażiwość: jest w ciągłym ruchu, bije innych, bardzo mocno się przytula,
– układ wzrokowy
nadwrażliwość: mrużenie oczu w jasnych pomieszczeniach, częste pocieranie oczu,
podwrażliwość: jest bardzo pobudzone kiedy wokół jest wiele bodźców wzrokowych
– układ węchowy
nadwrażliwość: nie lubi niektórych zapachów, często zatyka nos i mówi, że “śmierdzi”, ma odruch wymiotny w reakcji na niektóre zapachy,
podwrażliwość: lubi wąchać rzeczy, które nie nadają się do jedzenia, lubi mocno przyprawione potrawy.
Oczywiście dane zaburzenia lub trudności nie występują w izolacji.
Jeżeli macie wątpliwości, polecam wypełnienie kwestionariusza sensomotorycznego i sprawdzenie, czy warto udać się na diagnozę. http://www.integra.zgora.pl/kis
– Co jeszcze jest normą rozwojową? A co powinno nas niepokoić? Jest jakaś gama ‘niepożądanych’ zachowań?
Tak jak powiedziałam Ci wcześniej. Jest wiele niepokojących zachowań, ale jeżeli stwierdzamy, że np. nadwrażliwość słuchowa mojego dziecka utrudnia mu i nam życie warto skonsultować się ze specjalistą.
– Od razu trzeba biec… no właśnie gdzie? Skąd zasięgnąć tej pierwszej opinii?
Najpierw warto wypełnić kwestionariusz sensomotoryczny i wg wyników pomyśleć co można z tym zrobić. Terapia integracji sensorycznej odbywa się państwowo np. poradniach pedagogicznych lub prywatnie w gabinetach.
– Bądźmy szczere. Co lekarz to historia. Często pediatrzy bagatelizują problemy integracji sensorycznej. Drążyć dalej, czy orzec “on już tak ma”?
Oczywiście, każde dziecko jest inne i ma różne cechy osobnicze. Trzeba wziąć na to poprawkę. Dlatego mając jakiekolwiek wątpliwości warto skonsultować się ze specjalistą, który wykona profesjonalną diagnozę. Pediatra nie powinien bagatelizować żadnych problemów zgłaszanych przez rodziców, ale niestety tak się dzieje. Powinien w miarę możliwości zaproponować konsultację.
– No dobrze. wiemy już że coś jest nie tak. Być może nawet nasz pediatra to potwierdził. Gdzie udajemy się dalej? Do psychologa, neurologa? Neurologopedy?
Jeżeli zaburzenia są duże i bardzo przeszkadzają dziecku warto udać się najpierw na konsultację do neurologa. Z opinią kierujemy się do terapeuty SI (państwowo lub prywatnie).
Często również zaburzenia SI współwystępują z opóźnionym rozwojem mowy i wadami wymowy. Jeżeli ten problem również Was dotyczy trzeba również odwiedzić logopedę.
– Czy warto robić testy na zaburzenia SI? Z tego co wiem sa one odpłatne.
Jeżeli jest taka potrzeba to oczywiście jest warto. Diagnoza niestety jest droga, ale jest niezbędna do prowadzenia terapii. Spotkania diagnostyczne zazwyczaj są rozłożone w czasie. Zazwyczaj są to 3 sesje po ok 50 minut. Warto zabrać ze sobą książeczkę zdrowia dziecka. Terapeuta będzie nam zadawał różne pytania odnośnie ciąży, porodu, rozwoju dziecka. Następnie przejdzie do wykonywania odpowiednich testów.
– Kiedy pada diagnoza “ma zaburzenia integracji sensorycznej” większość rodziców jest przerażonych. Nie do końca wiedzą co to oznacza i jakie jest dalsze postępowanie…
Tak! Dodatkowo dostajemy plik białych kartek zapisanych drobnych maczkiem z dziwnymi terminami. Dlatego każda diagnoza powinna się zakończyć omówieniem całego badania z rodzicem. Terapeuta powinien powiedzieć nam na czym polegają zaburzenia i przedstawić plan terapii. Każdy rodzic dostaje również wskazówki jak ma ćwiczyć w domu.
– Jak długa może być taka terapia?
To zależy od dziecka i natężenia jego zaburzeń. Często już po kilku miesiącach i intensywnej pracy w domu widać wyraźne efekty. Czasami nawet już po jednych zajęciach widać, że terapia wpływa na dziecko.
– Czy można wykonywać ją samodzielnie w domu?
Bez odpowiedniej wiedzy nie jesteśmy w stanie prowadzić w domu terapii SI, ale jako uzupełnienie zajęć na sali – jak najbardziej. Wręcz jest to wymagane
– Co byś zaproponowała rodzicom niemowlaków jako stymulowanie zmysłów aby uniknąć problemów w przyszłości?
Trudne pytanie. Z zaburzeniami SI się rodzimy, więc możemy mieć jedynie wpływ na późniejszą “terapię”. Jednak widzę, że cywilizacja i wszystkie wynalazki mogą potęgować problemy dziecka. Jednym z nich jest np. leżaczek niemowlęcy. Polecam mój stary wpis na ten temat: http://www.nebule.pl/lezaczkowo/
Co jeszcze? Zapewnić w miarę stymulujące otoczenie i reagować na różne sygnały, które daje nam dziecko.
– A ciężarnym?
Ten temat jest bardzo kontrowersyjny, bo jak kobieta leżąca całą ciążę i zażywająca leki ma stymulować układ przedsionkowy dziecka? W USA są np. specjalne łóżka bujane. Jeżeli możemy siadać to polecam fotel bujany. Nie będzie to duże obciążenie dla organizmu, a jednak układ przedsionkowy nienarodzonego dziecka będzie pobudzany. Również pytałabym po 3 razy ginekologa czy dany lek jest w moim stanie konieczny. Jeżeli tak, brałabym bez dyskusji. Jednak widzę tendencję do wypisywania leków hurtem, a w szczególności nospy, która może obniżać napięcie mięśniowe u dziecka.
Dziękuję za rozmowę!
Jeśli macie jakieś pytania do Ani to prosimy abyście zadawali je w komentarzach i utworzymy z pytań i odpowiedzi oddzielny wpis, żeby teraz Ania nie musiała całymi dniami na nie odpowiadać :)
Dzięki za ten post. Problem dotyczy naprawdę wielu dzieci, a nawet tak jak piszesz – dorosłych. Potrzebowałam takiego opracowania :).
Dzieki wielkie za ten wpis !!!
Jestem mama wczesniaka i to skrajnego i wiem, ze jestesmy w grupie ryzyka. O zaburzeniach integracji czytalam, ale mam pytanie kiedy warto zainteresowac sie tematem? Jest jakis wiek graniczny? Corka ma roczek, jest jeszcze za mala, czy warto juz dzialac?
Nie jest za mała. Ja ze swoją córką zostałam skierowana do ośrodka wczesnej interwencji gdy miała 3 tygodnie (wcześniak z hipotrofią, podejrzenie porażenia, kłopoty z napięciem mięśniowym, no lista długa) i zaczęłyśmy działać. Warto, im wcześniej się zacznie tym więcej można zdziałać. Pozdrawiam i życzę by nie było potrzeby tak ukierunkowanej stymulacji
Ja z Lenką (wcześniaczką) chodziłam na rehabilitację wiele miesięcy, kilka razy w tygodniu i tam miała masę stymulacji (do raczkowania). I z Lenką nie ma praktycznie żadnych problemów z SI, więc warto jak najwcześniej zająć się tematem.
Jestesmy po dlugiej rehabilitacji, zreszta kontrolnie caly czas odwiedzamy rehabilitantke. Chodzi mi bardziej o wizyte u specjalisty w zakresie si.
W ogole tak jak balam sie rehabilitacji, tak teraz uwazam, ze kazde dziecko powinno byc od czasu do czasu na wizycie u dobrego rehabilitanta, widze tego same plusy.
Kochana MM tekst Ci się rozjechał, odnośniki pojawiają się przy tekście a nie od nowego akapitu.
Kasiu odśwież stronę proszę i daj znać czy jest ok :)
O ! Przepraszam już jest dobrze :))
Tekst super potrzebny !
Dziękuje za podjęcie tego tematu.
Czy dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej może chodzić normalnie do przedszkola, szkoły czy musi to być ośrodek specjalistyczny?
Oczywiście ze może, jeśli nie współistnieją one z niepełnosprawnością dziecka (np. autyzmem, ZA itp). Ważna jest dodatkowa terapia i wsparcie oraz informowanie wychowawcy o problemach dziecka oraz ustalonych wspólnie z terapeuta sposobach postępowania z nimi.
Co to znaczy normalnie? Tu ZAZWYCZAJ chodzi o zachowania typu płacz u fryzjera, bo zwykły dotyk “boli” albo denerwuje głaskanie. To nie przeszkadza na tyle żeby rezygnować ze szkoły. Tekst dla mnie, jest tylko tzw. ziarenkiem i właściwie nie wyjaśnia nic, a tylko sieje postrach u rodziców. Nie lubię jak ktoś chce poruszać tematy, o których nic nie wie. Wolałabym żebyś zajęła się tym, co robisz naprawdę dobrze – prowadzić bloga rodzicielskiego, a nie specjalistycznego. Co do zaburzeń – cesarka moja Droga. Dziecko rodząc się siłami natury jest przeciskane przez kanał rodny, czyli dostymulowane, “dociśnięte”. Nie otrzymuje tych bodźców przez CC. I masz babo placek. Noworodka trzeba uciskać, uaktywniać czucie głębokie…
PS uwielbiam Ciebie, Twoje dzieci, Wasze zdjęcia, uśmiechy, a Twój blog po prostu przoduje; ale ten temat mnie po prostu zirytował
Fakt, że tekst jest kroplą w morzu, jednak od czegoś trzeba zacząć. Ciebie irytują tego typu wpisy a mnie pouczanie autora o czym ma pisać. Wywiad jest przeprowadzony z profesjonalistą, z osobą wykształconą w temacie, z matką. Więc pisanie “nie lubię jak ktoś chce poruszać tematy, o których nic nie wie”, jest nie na miejscu. Tym bardziej, że mam dziecko z zaburzeniami SI.
Podam na przykładzie Maksa. Jego problemy ze spektrum SI sprowadzają się do tego, że nie je wielu potraw (nadwrażliwość w obrębie jamy ustnej), seplenił (już tego nie robi po wielu, wielu dziesiątkach godzin spędzonych u logopedy), gryzą go metki i nie lubi twardych jeansów. W czasie pracy/ogląda TV mruczy sobie pod nosem, głośno mówi i jakby niedosłyszał niektórych wyrazów (przekręca to co mówiłam). Także można tak (lub podobnie) opisać 90% dzieci ;). Maks jest raczej prymusem w p-kolu. Ma też dużą wrażliwość i inteligencję emocjonalną. I gdybym nie była mocno zaangażowanym rodzicem to bym nic z tym nie robiła i mógłby tak przeżyć życie, ALE.. mam świadomość, że np. pół roku terapii i mój syn nie będzie miał tych problemów. Więc dlaczego nie popracować i nie ułatwić mu życia :)
I będzie nadal prymusem, bo ma ŚWIADOMĄ mamę, która się poświęca całą sobą.
Chodzi mi o to, że osoba, która nie wie nic o zaburzeniach i terapiach SI czytając wpis obleje ją zimny pot, przerazi się i zacznie doszukiwać się czegoś, aaaaaaaaaaaaa tam właściwie nie ma pojęcia czego ma się doszukiwać. We wszystkim trzeba być spokojnym. Trzeba mieć przede wszystkim wiedzę, żeby nie zrobić dziecku i sobie krzywdy. Trzeba wiedzieć, że nawet n-le specjalni sięgają porad innych specjalistów odnośnie owego tematu. I właśnie ta wiedza… Boję się, że hmmm nie wiem jak to wyjaśnić. Po prostu zaczęłaś temat, ale go nie rozwinęłaś na tyle, by był satysfakcjonujący. Oczywiście, że większość powie, że dałaś iskrę i zaczęli szukać w internecie więcej informacji. Tylko akurat tak poważne problemy powinny być wyjaśnione od razu od A do Z. Nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi; zawsze mam problem żeby przelać myśli na papier ( w tym przypadku elektroniczny ). Cieszę się, że napisałaś o sytuacjach z Maksem w komentarzu
@kukulkan chyba wiem o co ci chodzi – temat jest bardzo obszerny, a post krotki. Ja sama zmierzyłam się swojego czasu z tym tematem i w tym celu przeczytałam grube książki, żeby ten problem zrozumieć dogłębnie. Chodziło o moja córkę, u której dostrzegałam pewne zgrzyty. Po zapoznaniu się z problemem zauważyłam podobne problemu u kilku innych dzieci – jako nauczycielka zyskałam. Moja córka przeszła ergoterapie. Teraz jest w trakcie drugiej – już tak na dopieszczenie (żeby nie było już żadnych wątpliwości). Myślę, ze głównym sensem tego postu jest zwrócenie uwagi rodziców na to, ze cos takiego jak SI w ogole istnieje i ze mozna cos z tym zrobic. Wielu nauczycieli w ogole nie wie, ze cos takiego istnieje. Jeszcze mniej rodzicow! Wiec naprawde warto sie zainteresowac i zawczasu pomoc dziecku. Bo pomagac mozna, poki dziecko jest male – do 8 lat mniej wiecej. Potem juz trudno.
Kazdy rodzic ma jakas tam intuicje i czuje, ze z jego dzieckiem ewentualnie cos nie gra. Tylko glupio wchodzi, jak lekarz rodzinny nie ma odpowiedniej wiedzy. Dziecko sie meczy, nikt mu nie pomaga, bo nikt nie wie jak…
Niektore szkoly prywatne w Polsce oferuja juz zajecia SI – niestety drogie. Swiadomosc rosnie. Byc moze niejeden rodzic zostanie naciagniety na takie zajecia – bo czy ktorys pozaluje dziecku terapii? Tak czy inaczej trzeba sie zmierzyc z tematem – chociazby dlatego, zeby nie dac sie zrobic w jajo.
Dla zainteresowanych – inny punkt widzenia na SI:
http://hiena-oswojona.blogspot.com/2015/03/si-kiedy-integracja-sensoryczna-jest.ht
Hiena, dobre podsumowanie. Nie chciałam wszystkiego napisać w jednym poście, bo trzeba mieć bazę, wyjściową dla trudniejszych tematów (którą mogę potem linkować przy okazji następnych wpisów) lub ciekawych zagadnień nt. rehabilitacji.
Zgodzę się jednak z faktem, że wielu nauczycieli/lekarzy/rodziców nie ma pojęcia o problemie i totalnie olewa sprawę. I wolę, żeby z tysięcy czytelników jeden zrobił diagnozę nadgorliwie, jeśli można pomóc kilku setkom powiedzmy. A wieżę, że wiele mam zacznie baczniej przyglądać się ‘dziwnym zachowaniom’ swoich dzieci.
Kukulkan, czy MM napisała, że to koniec tematu? Nie, napisała natomiast, że prosi o pytania w komentarzach, bo planuje zamieszczenie odpowiedzi specjalisty właśnie na te wątki tematu, które będą intetesowały czytelników. Nie jest to więc tylko “liźnięty” trudny temat, ale wstęp do dyskusji, która jest niezmiernie ważna i potrzebna.
MM cieszę się, że podjęłaś ten temat :) Wiem, że jest wielu rodziców, którzy bagatelizują takie problemy. Kiedy zwracam uwagę, na nietypowe reakcje dzieci, często słyszę w odpowiedzi: “metki? no przecież to normalne, że drażnią dziecko, ja sama obcinam wszystkie w swoich ubraniach.”
Kukuklan czy jak piszę o wychowaniu lub innych tematach to od razu wyczerpuję temat? Tak sie nie da… To początek, wstęp. Wpisy będę kontynuowała w te wakacje, w czasie diagnozy Maksa i naszej terapii. Sami dopiero zaczynamy zagłębiać się w temat choć podstawową wiedzę miałam od dawna.
Z drugiej strony jakoś nie widzę tego stada przestraszonych mam biegnących na diagnozę. Zaś obserwuję masę matek które bagatelizują problem i to jest dramat ich i ich dzieci. Może takie wpisy zachęca kobiety do rozmów, do zgłębiania wiedzy lub jeśli problemy są bardziej widoczne, do zrobienia diagnozy.
Ja akurat spotykałam się z tym tematem codziennie, być może w ten niewłaściwy sposób, dlatego mam taki dystans. A dlaczego w niewłaściwy? Osoby z “mojego” kręgu ( niekoniecznie znajomi ) wszędzie doszukują się skaz i jasne, że trzeba zwracać uwagę na takie rzeczy typu chodzenie na palcach itp. tak jak to ktoś poniżej napisał. Ale ja się spotkałam z uwagą, że zaciskam górną wargę ust, jak się na czymś skupiam. Jasne, niby jest to zaburzenie SI, bo potrzebuję oprócz rąk dodatkowego wspomagacza, ale no cóż, nie widzę rażących konsekwencji; a polecono mi, wręcz kazano! zacząć terapię w tym wieku… Z kolei u dziecka znajomej występują wszystkie zaburzenia/ choroby itp. wystarczy,że coś przeczyta pobieżnie i “o! moje dziecko to ma”.O taką przesadę mi chodzi.
Terapię można robić w domu, tylko i wyłącznie, gdy terapeuta przekaże całkowitą wiedzę i sam stwierdzi, że można kontynuować samodzielnie.
U “nas” nie używają specjalistycznych sprzętów; zwykłe gąbki, szczotki, materiały, piłki; chyba nawet najtańsze. Bo do każdego dziecka powinno się używać nowych rzeczy.
Dobrze,że ten temat będzie rozszerzony i kontynuowany,a najlepiej kompletny; bo niektórzy nie dzielą się z tak dobrze płatnymi informacjami i w internecie krążą tylko takie liche witki wiedzy.
Marlena jest też coś takiego jak ,,przestymulowanie”. W przypadku dziecka, które ma nadwrażliwość jamy ustnej i sepleni potrzebny jest neurologopeda, a nie terapeuta SI. W przypadku nadwrażliwości jamy ustnej, nam polecili … uwaga! Szczoteczkę elektryczną.
Jeszcze jedna ważna kwestia – nie wszystkie dzieci MUSZĄ być objęte terapią. Wielu rodziców może spokojnie odbywać terapię w domu. Terapeuta powinien dać wskazówki i postawić diagnozę. Niestety często jest tak, że trzepią po kieszeniach, ale nic w zamian rodzicom nie dają – nawet diagnozy! Pisała do mnie mama bliźniąt, bo chodzi prywatnie na terapię, ale diagnozy nie otrzymała, a chciałaby się przepisać do innego terapeuty, bo ten jest za drogi. To tak jakby wiesz, leczyć dziecko stwierdzenia co mu jest …
Rzadko chyba który rodzic zdaje sobie sprawę, że można wspierać dziecka w zakresie SI w domowym zapleczu. Najbardziej sensorycznym pomieszczeniem w domu jest kuchnia. Dla dzieci z nadwrażliwością dotykową, terapia idealna. Gniecenie ciasta itp.
My z zaburzeń SI wyszliśmy praktycznie całkowicie. :) Wiele pomogło nam również w przedszkole.
Noemi, właśnie dlatego, że istnieje możliwość prestymulowania układu nerwowego, terapia nie powinna być prowadzona tylko w domu. Dobry terapeuta ma obowiązek udostępnić rodzicom diagnozę oraz omówić ją i wytłumaczyć. Ponadto zwykle konstruuje specjalną sekwencję stymulacyjną do pracy w domu. Jest ona indywidualnie dobrana do możliwości i potrzeb dziecka oraz modyfikowana w trakcie trwania i w zależności od efektów terapii.
Ale nie każde dziecko MUSI chodzić na terapię. :) Terapeuta wykreśla zakres w jakim kierunku MOŻE pracować z dzieckiem rodzic. Wyznacza ćwiczenia, pokazuje alternatywy. Wiele prywatnych gabinetów to naciąganie rodziców na kolosalne kwoty, nierzadko zdrowych dzieci, którym wystarczyłaby babranina w błocie. Żeby było jasne w żaden sposób nie neguję tutaj prowadzenia terapii na dzieciach rzeczywiście obciążonych poważnymi zaburzeniami SI – w naszym przypadku padła zbyt późna diagnoza, kiedy właściwie już z tego wyszliśmy. Wszystkie nasze próby zwrócenia uwagi na ,,dziwne” zachowanie syna były ucinane krótkim ,,wyrośnie z tego” ,,wcześniaki tak mają”.
Ale znam całą masę rodziców z SI, które dodatkowo jeżdżą z dzieckiem na WWR.
Po brzuchu rzeczywiście nie wolno. Ręce, nogi, plecy. Ja miałam wypisane to na diagnozie. W sumie mieliśmy bardzo szczegółową diagnozę z dokładnym opisem działań łącznie z opisem masażu Wilbarger.
Traktowaliśmy SI jak zabawę. Kulki hydrożelowe do kwiatów to świetny masaż (cena ok. 5 złotych). Ciastolina, błoto. Mamy poduszkę i piłkę sensoryczną, oraz maty grafomotoryczne.
Ale powtórzę – u nas wszystko minęło jak Janek poszedł do przedszkola i jak zastosowaliśmy się do poleceń terapeutki. Bo nie ulega wątpliwości, że wszelkie nieprawidłowości związane z rozwojem trzeba zgłaszać.
Z fryzjerem też mieliśmy problem. Przeszliśmy na kompromis. Jaś jest strzyżony wyłącznie nożyczkami, nie maszynką. Mamy jednego fryzjera, nie płacze. Wcześniej krzyczał.
Prysznic też zaakceptował.
Ania a także inni specjaliści od SI nie są do końca za prowadzeniem terapii tylko w domu. Ciężko rodzic robi to niewłaściwie. Ja sama zabrałam się za ‘szczotkowanie’ Maksa i robiłam to.. na brzuchu. I dostałam ochrzan, ze tam nie wolno. Fakt, że to o czym mówisz- zabawy w kuchni, w wodzie, w błocie, są ok, ale na większe problemy nie do końca pomogą.
Maks używa szczoteczki elektrycznej od 4 lat. Proponowana terapia to masaże rąk specjalną szczotką, masaże twarzy i jamy ustnej oraz np. odwrażliwianie buzi naprzemiennie podawanymi smakami -słodki, słony, kwaśny, gorzki itp. … (tak, to u neurologopedy).
Fajnie, że poruszasz takie sprawy na swoim blogu. Mnie kiedyś taki wpis na innym blogu pomógł zrozumieć, zauważyć, że mój syn może mieć problemy z integracją sensoryczną. I rzeczywiście diagnoza tylko to potwierdziła.
Warto przejść terapię, jednak niestety nigdy do końca dziecko nie pozbędzie się problemów z integracją sensoryczną. Można powiedzieć, że jest to “niewyleczalne”, choć oczywiście można złagodzić pewne objawy zaburzeń SI i nauczyć się z tym żyć.
Pamiętam, że kiedyś pisałaś o tym, że Maks je tylko wybrane potrawy i że można wybrać się z tym do neurologa?
Mój syn podobnie je tylko wybrane potrawy, jeżeli jakaś potrawa wizualnie mu nie podpasuje to jej nie zje. To samo z zapachami. Mięso na przykład mu śmierdzi. Szukam w tym zakresie dodatkowej pomocy.
Marlena, bardzo z Ciebie mądra Matka! Wiesz, że jak niedawno miałaś urodziny i się dowiedziałam, że masz dopiero 30 lat to byłam w szoku, bo zawsze myślałam że masz jakieś 35-36…Potraktuj to jako komplement, bo nie chodziło mi o Twój wygląd tylko o tą Twoją mądrość matczyną, sposób w jaki się wypowiadasz o swoich dzieciakach, tak zawsze bije od Ciebie dużym doświadczeniem…a tu taki ZONK…rycząca 30-stka:)
Bardzo mi się podobało jak w jednym z niedawnych wpisów (nawet nie pamiętam o czym on był, tylko to jedno stwierdzenie mi zapadło w pamięci) napisałaś tak bardzo wprost, że Twoje dzieci są bardzo mądre i grzeczne…niektórzy pewnie wtedy pomyśleli ‘ale zarozumiała zołza się przechwala’ a ja pomyślałam, że Ty jesteś super Mamą, która zawsze będzie wspierać swoje pociechy! Pozdrawiam
Marlena jakbym czytala o moim Szymku! Metki, wstręt do niektórych potraw i zapachów, nucenie… Do tego był lęk przed fryzjerem ktory już pokonalismy. Mycie uszu tez w miare ogarnięte. Poza tym tak jak Maks jest bardzo empatycznym chlopcem a do tego inteligentnym. W czwartek wizyta w poradni i bardzo sie stresuje… Napisz jak u was sie sprawy potoczyły!
Wow, myślałam, że to dotyczy wąskiej grupy dzieci, a tu jestem w lekkim szoku.
Bo ludzie myślą, że zaburzenia muszą być niesamowicie wielkie, wręcz łącząc je z pewnego rodzaju upośledzeniem (patrz wyżej pytanie o to czy dziecko może chodzić do normalnego p-kola). Zaś to są małe problemy, dyskomforty, z którymi, co najważniejsze, można wygrać w krótkim czasie. Dlatego warto przyjrzeć się tematowi.
MM co robicie na tych zajęciach, na czym polegają??chodzicie do terapeuty?? mamy prawie te same problemy, nie zakłada połowy ubrań bo go swędzą i jest coraz gorzej. Ogromna potrzeba ruchu już od urodzenia, krzyczenie zamiast mówienia itd. Myślałam że przejdzie, ale nie chce sobie nigdzie pójść :-/
Jeszcze nic nie robimy, bo jesteśmy przed diagnozą. Warto to zrobić zw. na świadomość, że w pół roku można z tego wyjść i problemy miną. To ogromna zachęta dla mnie bo ja mam niesamowitą nadwrażliwość kontaktową (nie nałożę rajstop niżej niż 60-tki) i chętnie sama bym się odwrażliwiła :)
no właśnie mój syn nie zakłada rajstop od 2 lat choć ma dopiero 6. Niby bzdura, są gacie termiczne i te sprawy ale wiesz jak jest ;) kurde dałaś mi mocno domyślenia…. gdzie poszłaś po tą diagnozę??
Fajnie ze o tym piszesz :) jestem nauczycielem przedszkola i niestety, nie jest kolorowo. Z wykształcenia jestem też terapeutą wczesnego wspomagania i szybko wyłapuję u dzieciaków zaburzenia IS. Niestety rodzice reagują źle na takie wieści, rzadko diagnozują. Aktualnie w grupie 25 osobowej mam 4 dzieci których rodzicom zgłosiłyśmy problem z zakresu integracji, zaledwie jeden z nich poszedł na kompletną diagnostykę. Rodzice nie rozumieją, że jeśli dziecko cały czas chodzi na palcach, to wcale nie jest zabawa w księżniczkę. Ze jeśli wogole nie układa puzzli w wieku 5 lat, to nie dlatego że nie ma fajnego obrazka, a dlatego ze ma zaburzoną analizę i syntezę obrazka. Że jeśli w największy upał nie rozbiera się z kurtki przy 30stopniowym upale to nie dlatego że jest zmarzluchem tylko dlatego ze ma zaburzone czucie. Rodzice, nie bójcie się przedszkolnych psychologów, to pomoc a nie zagrożenie.
Jest dokładnie jak piszesz. Rodzice udają, że problemu nie ma, albo ‘wszyscy tak mają’ lub ‘on już tak ma’ a to są ewidentne problemy z SI, które można szybko ograć z wielkim zyskiem dla dziecka.
Przykład- koleżanki córka nad jeziorem wpada w histerię bo woda jest mokra i błoto lepkie. Kiedy dzieci bawią się wesoło ona wykrzykuje “wytrzyj mi rękę!” i siedzi na kocu. … To “ona tak ma” czy jednak SI. Tamtej osobie mogłam powiedzieć bo to mądra i zatroskana o swoje dziecko mama, ale nie za wiele takich zainteresowanych rodzicielek spotkałam. W 90% przypadków nic nie mówię, bo wiadomo, że będzie to jak grochem o ścianę.
Wygląda na to, że mój eM ma problem z nadwrażliwością na dotyk… Zero metek, spodnie – tylko dresowe, obcinanie włosów – masakra, bo “go bolą”, szalik to samo zło, bo “go dusi”… :/
Mam mieszane uczucia… Nie myślę o dzieciach, u których problem jest intensywny i ewidentnie jakaś dziedzina życia jest na co dzień uciążliwa. Ale widzę w swoim otoczeniu ogólną chęć, potrzebę i konieczność do DIAGNOZOWANIA właśnie normalnych dzieci. Większość dzieci ma albo ‘lekkie adhd’ albo z. aspergera albo niektóre cechy tych przypadłości stwierdzone przez specjalistów.
jeśli dziecko je trzy potrawy na krzyż /w tym głównie słodkie/ , zero surowych warzyw a ma 6 lat to już powinnam zacząć się martwić?
Moje je tylko potrawy mleczne, huśta się bardzo wysoko i nie cierpi jak ma choćby plamkę na ubraniu. Nie zamierzam się martwić. Nie dajmy się zwariować
Obawiam się, że po tym wpisie mnóstwo rodziców zacznie szukać u swoich dzieci (co zresztą widać po treściach komentarzy) zaburzeń integracji sensorycznej i co najgorsze – znajdzie je. To nie jest tak, że jak dziecko nie lubi metek, nie lubi się brudzić, jest bardzo ruchliwe ma od razu zaburzenia SI. Musi być zespół pewnych zachowań żeby to zaburzenie wystąpiło. Poza tym dzieci same często wyrównują swoje deficyty np na placu zabaw. Jeśli już kogoś martwi zachowanie dziecka to powinien znaleźć dobrego specjalistę a przed terapią sprawdzić zaplecze sali do integracji. Wiele osób daje się naciągać a potem na zajęciach dzieci są huśtane przez pół godziny za grube pieniądze. To samo rodzic zrobi we własnym zakresie.
Dobrze, że poruszyłaś ten temat. Sama jestem po pierwszym etapie szkolenia na terapeutę SI. Dzisiejsze czasy produkują wręcz dzieci z zaburzeniami SI. Dlaczego? Bo zamiast ruchu, który usprawnia wszystkie funkcje niezbędne do procesu uczenia się, serwuje się dzieciom nadmiar bodźców, których ich mózg nie jest w stanie “przetrawić” (tv, komputery, tablety, galerie handlowe). Kiedyś czas po szkole spędzało się na podwórku, a teraz podwórko serwują terapeuci w “laboratoryjnych warunkach”. Co 4-5 dziecko ma zaburzenia SI, więc to nie jest tak, że zdrowe dzieci kieruje się terapie.
Nadreaktywność lub podreaktywność na bodźce, to tylko część objawów. To również zaburzenia w planowaniu motorycznym -dziecko nie potrafi wykonać wielu czynności właściwych dla jego wieku, potyka się o własne nogi, zaburzenia napięcia mięśniowego, kontroli postawy, koordynacji ruchowej trudności w uczniu się (pisanie, czytanie, matematyka). To również dzieci nadpobudliwe, jak i apatyczne, bez energii i motywacji do działania. Tak naprawdę wszyscy nauczyciele powinni zapoznać się z podstawami SI, może wtedy przestali by etykietować dzieci.
Zachęcam świadomych rodziców do obserwacji swoich dzieci. Z zaburzeniami SI da się żyć i nikt nikogo nie zmusza na terapię, tylko to życie nieraz może być łatwiejsze i przyjemniejsze.
temat jest trudny i trudny do zdiagnozowania i w zasadzie ciezko okreslic co jest norma a co nie, szczegolnie ze te normy sa tak rozne w roznych krajach. Czesto odnosze wrazenie, ze w Polsce szybko sie diagnozuje i zaraz jakas terapie przeprowadza na schorzenia, ktore gdzie indziej nie istnieja. Moja corka ma rozne dziwactwa, na przeciwleglych biegunach rzeczy o ktorych piszesz ale poza pl nie kwalifikuje sie do niczego. Nie wiem czy to dobrze czy zle, ale ostatecznie jestemy tylko ludzmi i to metki i halas trzeba “poprawic” a nie dziecko.
Wielu doroslych tez rozne bodzce odbiera jako nieprzyjemne i to nie oznacza, ze sie na terapie kwalifikuje. Albo na odwrot – jak ktos gruboskorny i niewrazliwy to tez mu terapia sie nalezy, zeby uwrazliwic na dzwieki i dotyk.
Dlatego temat jest trudny, diagnoza trudna i czesto stawiana na wyrost, na wszelki wypadek.
W zaburzeniach si chodzi głownie o pomoc dziecku, o to,zeby mu pomoc albo ulżyć ,gdy widzimy ,ze z czymś sobie nie radzi albo cos moze sprawiać pozniej problem . Przykładowo u nas problemem było karmienie. Odnosiłem wrażenie,i dalej tak jest,ze moj syn nie czuje wcale głodu ,nigdy sie o jedzenie nie upominał a nakłonienie go do zjedzenia czegokolwiek to była tortura i gimnastyka wyższego szczebla… Każda najmniejsza grudka kończyła sie wymiotami . Kazdy płacz do tej pory kończy sie odruchem wymiotnym . A przeciez musiał gryźć ,zeby chociażby aparat mowy był stymulowany. . Ze juz nie wspomnę o tym ,ze zeby żyć musiał cos jesc . Nie mógł jesc nabiału ze względu na alergie ,a owoców i warzyw zwyczajnie nie potrafił. Dzis ma prawie 5 lat i za wielki sukces uważam to,ze juz kilkanaście warzyw i owoców … Mogłabym olać sprawę i podawać mu tylko mleko i wodę,bo on “nie lubi”, ale wolałam szukać przyczyny dla jego dobra . Następny problem wyszedł przy zabkowaniu,kolejny przy rozwoju mowy ,który był opóźniony ,bo dziecko zdawało sie mieć zasznurowana buzie.moglam machnąć ręka -chłopcy zaczynaja mowić pozniej ,nawet po 3 roku życia,ale wolałam dziecku pomoc, bo widziałam jak bardzo sie meczy,nie mogąc powiedzieć co myśli,czego chce… Po prostu potrzebował moc sie kontaktować z ludźmi a nie umiał ,zreszta nic dziwnego ,dzis zagaduje wszystkich na smierć i to w 2 językach ..czasem tęsknię za cisza ;) nie meczylam dziecka wizytami u specjalistów ,bo rówieśnicy robili cos lepiej lub szybciej albo dlatego,ze nie robił czegoś ,co ja bym chciała ,zeby robił…szukałam pomocy,gdy widziałam ,ze z czymś sie meczy i tej pomocy potrzebuje,a sama nie umiałam mu pomoc. ..i tak dzis w obrębie jamy ustnej dalej mamy małe problemy,ale dłonie odwrazliwilismy praktycznie całkiem. ..i dzieki temu dzis syn moze malować palcami i lepić w plastelinie i nie mamy problemów w przedszkolu,gdzie takie rzeczy robi sie na porządku dZiennym (co kiedys byłoby dla niego tortura).Chociaz zdarzają sie dni ,gdy po każdym ulepionym kotlecie mielonym ,musi umyć ręce..grzebie w ziemi,piachu ,błocie i bardzo mnie to cieszy… Przytula sie o wiele chętniej ( a wcześniej sie wyrywał ,niekiedy myslalam o sobie jako o złej matce,skoro dziecko unika czułości),choc o poglaskaniu po plecach czy pod broda wciąż nie ma mowy ( chyba ze z odpowiednim uciskiem,woli mocniejszy dotyk od subtelnego). W jego przypadku nie było mowy o tym,ze cos mu życie uniemożliwi i trzeba to natychmiast zaleczyc..po prostu pewne sprawy sprawiały mu trudność i jako matka chciałam i chce mu je ułatwić ,pomoc.dlatego bardzo mnie cieszy,ze będzie tu poruszany ten temat . Nie zauważyłam tez,zeby pisanie o nim miało kogoś skłaniać do wyszukiwania problemów tam,gdzie ich nie ma i gnania na sile do lekarza. Ale czasem matka czuje ,ze cos jest nie tak ,a nie wie co i gdzie uderzyć po pomoc…
pytanie tylko – czy gdybys nic nie robila to nie byloby tego samego efektu? Z tym nie radzeniem sobie z jedzeniem, gryzieniem, grudkami – tez u nas tak bylo, zreszta majac kilka lat niewiele pokarmow lubi, z wiekiem jest lepiej, z mowa nie bylo problemow. Nie robilam z tym nic poza zamartwianiem sie, bo u nas lekarze nie traktuja tego jak cos nie normalnego, zalecaja czekanie, dac dziecku spokojnie dojrzec do kolejnych etapow i to nie szkodzi ze dziecko bedze gryzlo czy lykalo pozniej niz inne maluchy.
Syl. Ja mam w domu 2 obiekty do testowania. Maksio SI i papki, Lenka “normalna” i BLW. Młoda smiga, je wszystko a Maks.. jak to Maks. Niewiele się poprawia.
ok, ale co z tego wynika? Dzieci sa rozne. Nie neguje, ze Maks si nie ma, po prostu chcialam zwrocic uwage, ze nie kazda “anomalia” to si. I nie kazde zachowanie odbiegajace od wiekszosci to anomalia. A zreszta kazdy w pewnym sensie ma swoje rozne odchylki i na to nie ma norm.
Po prostu ostatnio si zbyt modne sie zrobilo a jak sama zauwazasz i nam doroslym daloby sie pare cech do terapii przypisac.
W kazdym razie jak z Maksem zaczniesz cos dzialac, to napisz koniecznie o efektach.
Myśle,ze gdybym nic z tym nie robiła ,do dzis jadlby tylko papki przeplatane chemicznymi witaminami. W konsekwencji np nie dostałby sie do przedszkola . Nie moglibyśmy jechać na plaze,pójść na basen ,odmawialby prac plastycznych w przedszkolu,nie moglibyśmy zabrać go na pierwsza wizytę u dentysty bo ta skończyłaby sie histeria, nie gralby w gry zespołowe ,bo to ociera sie o kontakt fizyczny z rówieśnikami.Nie wiem kiedy zacząłby mowić i jakie wady wymowy wyszlyby pozniej…a ponieważ mieszkamy za granica od jakiegoś czasu , cieszę sie,ze mogl isc do przedszkola i zmierzyć sie z nauka języka teraz. Będzie miał równe szanse w szkole. Mogłabym tak gdybać i czekać az samo sie ,ale po co ?cwiczenia sa naprawdę bardzo przyjemne, miło spędziliśmy razem czas na zabawie i nikt nikogo do niczego nie zmuszał .a w początkowych miesiącach dom pękał w szwach od domowych ciast ( i tych gniecionych i tych,gdzie używa sie miksera,który wibruje ) ,wiec sąsiedzi tez skorzystali;) poza tym serce pęka,jak widzi sie 3 latka,który podbiega do dzieci i chce sie bawić ,potrzebuje kontaktu z innymi dziecmi ,ale to sie nie udaje ,bo nie mowi , nikt go nie rozumie,bo nie pozwala sie dotknąć,bo nie bawi sie w popularnej na placu zabaw piaskownicy i boi sie karuzeli..nie rozumiem ,dlaczego nie miałabym pomoc swojemu dziecku? Oczywiście co innego przyspieszanie naturalnego rozwoju,ale nie o to nam chodziło…abstrahując…młodszy syn jest niejadkiem. Pomimo blw,konsekwentnie wyjada z talerza te same produkty,czasem cos spróbuje i wypluje,bi mu nie smakuje.ale różnica polega na tym ,ze odczuwa głód,jesli przez kilka godz nie je,to zje więcej pozniej. Jesli nie ma apetytu przez 3 dni,4 wcina za dwóch( nawet jesli tylko to,co lubi az do znudzenia )bo organizm sie upomina. Je sztuccami ale i rączka. Jako kilkumiesięczne niemowle bawił sie jedzeniem ,taplal w piciu i nie miał z tym problemu. Tez wymyślam ,przemycam owoce i warzywa ,ale bez strachu ,ze sie zagłodzi. Bo zawsze moge podać gotowane mięsko i je zje chętnie.Po prostu szukam tego,co mu zasmakuje i czekam cierpliwie. Tez nie lubi myć ząbków i włosów,ale jest różnica miedzy nie lubie a nie moge znieść,gdy to mi robią.wymawia tylko kilka slow,podczas gdy jego kuzyn kilkanaście i wcale sie tym nie martwię. Bo je wymawia,bo wydaje piski radości ,bo śpiewa po swojemu,strzela miny,wywala jęzor i pozwala sie całować po Polikach..a starszy syn nie otwierał buzi prawie wcale.nie jestem histeryczka;) ludzie na słowo terapia reagują tak,jakby chodziło tylko o poważne choroby ,niepełnosprawność itd. A czasem chodzi o zwykle drobiazgi ,ktore jednak maja ogromny wpływ na nasze życie.
Opisałaś prawie dokładnie mojego 2 latka. Chodzimy na terapię i po 3 miesiącach już widzę efekty – dłonie dużo mniej wrażliwe a ostatnio sam z własnej woli tarzał się po świeżo przystrzyżonej trawie! Dajesz mi nadzieję, że w końcu i z jedzeniem “ruszy”.
Mam pytanie do pani terapeutki – jak przedstawić dziecku (kilkulatkowi) terapię? Jak ją nazwać i opisać jej sens, żeby dziecko nie czuło się źle z tym, że potrzebuje terapii? Czy dziecko uczęszczające na terapię nie czuje się gorsze, że coś z nim nie tak? Jak rozmawiać z dziećmi o konieczności diagnozy i późniejszej terapii?
A do Marleny – WIELKI SZACUN! Masz kobieto mega siłę i odwagę. A największy szacun za siłę spokoju i pewność siebie kiedy odpierasz “ataki” i hejt. Jestem przekonana, że będziesz szczęśliwą staruszką ;) Otoczoną troskliwą opieką swoich dzieci i wnuków <3
Myśle,ze Kilkulatek odbiera rzeczywistość tak ,jak mu ja pokazują dorośli…dlaczego miałby czuć sie gorszy chodząc na terapie ? Większości dzieci słowo terapia nic nie mowi. Za to owszem,nasłuchałam sie od dorosłych ludzi : nie zabieraj go do logopedy,bo zrobisz z niego opóźnionego w rozwoju. A juz w ogóle psycholog! Robisz z niego nienormalnego. Nienormalne to jest podejście tych ludzi do tych spraw. Nienormalne jest myślenie,co ludzie powiedzą zamiast : co moge zrobic dla swojego dziecka..
Też jestem zdania, że kilkulatek odbiera rzeczywistość tak jak mu ją przedstawiają dorośli…stąd moje pytanie – jak dorośli mają mówić o terapii, żeby niechcąco nie skrzywdzić dziecka :) Pytanie zadaje w zasadzie nie w swoim imieniu, bo na szczęście moje dzieci nie mają akurat tych problemów. Ale za to mają problemy ze zdrowiem (szczególnie mój starszy syn), wielu rzeczy im nie wolno, są różne zabiegi i wizyty u lekarzy, i w pewnym momencie pojawiły się pytania. Dzieci nie są głupie i rozumieją, że się różnią czy, że są w jakimś stopniu inne. Chciałbym przy okazji tego tematu poznać opinię terapety o tym jak rozmawiać z dziećmi o ich brakach czy inności. To jest właśnie pytanie z serii “co mogę zrobić dla swojego dziecka” ;)
Terapia to takie straszne słowo – a w Polsce to już w ogóle urasta do rangi niemal zbrodni. Szczególnie, jak trzeba do psychiatry – wstyd się przyznać nawet rodzinie.
A co do terapii SI to wygląda to tak, że dzieci wchodzą na salę, która ma mnóstwo sprzętów do huśtania, kupę zabawek, gier itd. Ja mówię moim dzieciom, że idą się pobawić i tak naprawdę to właśnie robią: przechodzą przez tunele, huśtają się, grają w gry, itd. Terapia SI to dobodźcowanie dziecka i ćwiczenia przez zabawę. Nie takie straszne chyba?
Ja moim dzieciom powiedziałam prawdę: chodzimy tam, żeby miały lepszą koordynację, szybciej biegały, żeby im było łatwiej w szkole. Tylko tyle i aż tyle.
Ja nie używam słowa terapia. Staram się też unikać nazw: psycholog, pedagog, logopeda.
Idziemy do pani Kasi, Zosi czy Marysi.
Idziemy tam (bez nazywania że to przychodnia, poradnia), żeby dziecko pobawiło się z panią.
I tak moje dziecko odbiera i diagnozy i terapie: jako świetną zabawę z panią Jolą czy panią Klarą.
Trochę nie rozumiem ataków na autorkę w stylu “po co ten post/ niepotrzebnie straszysz rodziców itp.”. Tekst i temat bardzo potrzebny, poszerzający świadomość człowieka jako rodzica. Niestety, zerkając od czasu do czasu na niektóre blogi rodzicielskie (nie znoszę słowa “parentingowe”) i obserwując ich żenujący poziom (pisanie dosłownie o niczym a czasem o takich pierdołach, że zęby bolą z zażenowania.. vide ostatni post jednej pani nt. drugiej pani, która to nie mogła czegoś tam wsadzić do walizki. Serio?) dochodzę do wniosku, że ludzie nie lubią czytać wpisów o poważniejszych sprawach. Bo nie mają dystansu, bo od razu biorą wszystko do siebie (nagłe oburzenie “co? że moje dziecko jest chore?”). Autorka tylko naświetla problem, logiczne jest, że nie wyczerpie tematu w jednym poście a rodzicowi, który widzi, że coś niepokojącego dzieje się z jego dzieckiem może pozwoli nakierować na rozwiązanie problemu.
Nie zawszę zgadzam się z autorką, ale tu akurat kompletnie nie rozumiem nagonki.
Pozdrawiam
Temat trudny, więc opinie będą podzielone… czasami lepiej jednak słuchać siebie i robić to co się kocha.. a Ty to robisz..
Wracam: stara – kubernusiowaszafa.blogspot.com na nowy blog – http://salusiowo.blogspot.com/
wiem, że wytrwam – zapraszam do siebie
Mój synek urodził się z wieloma problemami, (wada serca, arytmia,wzmożone napięcie mięśniowe, przepuklina pępkowa i pachwinowa i kresy białej) jest pod kontrolą wielu specjalistów i został ostatnio skierowany przez neurologa na tzw. wczesne wspomaganie rozwoju. Poszliśmy z nim na badanie psychologiczne gdzie pani psycholog potraktowała mnie radykalnie i stwierdziła że jego problemy z rozwojem są wynikiem mojego rozpieszczania go. Jest chłopcem ruchliwym, nadpobudliwym, ciężko go nauczyć rysowania, nie znosi zabiegów pielęgnacyjnych, ma problemy manualne, wiecznie jest posiniaczony ,przewraca się . Pani psycholog powiedział że nie widzi żadnych odchyleń oprócz tego że ma skłonności do nadpobudliwości i jest słaby manualnie, stwierdziła że wystarczy w domu z nim popracować nad sprawnością manualną i że żadnej terapii nie potrzebuje, ale ja jakoś nie do końca się z nią zgadzam….
My też mamy nadwrażliwość sensoryczną. U starszej córki jest to problem z równowagą, koordynacją i skupieniem i trochę nadwrażliwości dotykowej. U młodszego to nadwrażliwość dotykowa, nadwrażliwość w obrębie jamy ustnej (nie toleruje innych konsystencji niż papki). Chodzimy na terapię raz w tygodniu od 3 miesięcy i już widać postępy.
Sama jestem nadwrażliwcem i z tym da się “normalnie” żyć. Czasami ludzie mogą cię brać za dziwaka, ale w niczym to nie przeszkadza. Nie muszę wydawać kupy kasy na terapię dla dzieci, ale jeśli to im pomoże, ułatwi naukę w szkole i w ogóle życie, to czemu nie?
dobrze, że ktoś o takich problemach głośno mówi :)
A moze poprostu kazde dziecko jest inne? Moze warto zaakceptowac je takim jakie jest? Teraz kazde dziecko ma cos stwierdzone, papierek na wszystkie zachowania ktore nie mieszcza sie w normach ktore im wymarzylismy, kazde musi miec chociaz jedna alergie i kazde jest ‘indywidualista’…obecnie nie ma juz po prostu dzieci. trafilam kiedys na forum gdzie matki na sile dopatrywaly sie autyzmu u swoich maluchow. matki polki kompletnie warjuja. zaakceptujcie swoje dzieci takimi jakie sa
Zaburzenia integracji sensorycznej, dotyka wiele dzieci co niestety jest bagatelizowane przez wielu pediatrów, którzy traktują problem jako ” kolejne fanaberie rodziców”. Szkoda.
Moja czteroletnia córka ma nadwrażliwość i jest to POWAŻNY problem. Teraz jest problem z jedzeniem bo je tylko 3-4 rodzaje produktów: frytki, chleb sam ew. z masłem, raz na jakiś czas schabowego -TYLE!!! a gdzie witaminy, jakieś budulce ?? u regionalnych pediatrów nasłuchałam sie że ” pierwszym prawem dziecka jest niejedzenie” ok, na siłe nigdy jej niczego nie dawałam, chyba że leki ale i tak nie przeszło bo wypluwała albo wymiotowała, ale młoda nie chce nowego nic próbować, wszystko jest bleee. Teraz tez jest masakra jak coś smaże, ucieka zła do pokoju że brzydko pachnie. Centyle bardzo dobre więc pediatrzy patrzą na mnie jak na przewrażliwieńca. Pojechałam do Centrum Zdrowia Dziecka i dopiero Gastroentorolog zwrócił uwagę aby poszukać w okolicy Terapeuty Integracji Sensorycznej i jutro jade z młodą na pierwsza wizytę, i wiem że dobrze robię!! W domu nasłuchałam się od rodziny ze to moja wina i męża bo ??? no właśnie czy mogliśmy temu zapobiec wcześniej?? maltretuje sie tym pytaniem… pozdrawiam
Ja winię siebie, widzę gdzie popełniłam błędy przez pierwsze lata życia mojego starszego syna ale to już jest przeszłość – więcej razy jestem zła na lekarzy którzy ignorowali mnie wiele razy twierdząc że z wszystkiego wyrośnie… Teraz jest dobrze, wiem co mam robić, widzę kiedy nadchodzi chwila na ćwiczenia, rozumiem każdy jego czyn (dlaczego, kiedy i jak do niego podejść by słuchał). Terapeutka obserwowała go w szkole i nie widziała problemu, bo bardzo się stara, kocha szkołę i chce się uczyć, a w domu to zupełnie inna historia… nie chodzimy na żadne terapie – robimy wszystko sami w domu a szkoła ma moje wytyczne co robić jeśli ma zły dzień. Nie ma w tym nic złego! Niektóre problemy przejdą w niepamięć i nikt nawet nie zauważy z innymi nauczy się żyć, a inne nauczy się kontrolować. Najlepszym terapeutą świata zawsze będzie matka! Nikt nie zna twojego dziecka lepiej niż ty i nie dajcie sobie nigdy wmówić inaczej! Powodzenia x
Ja też mam córkę zaburzeniami nadwrażliwość dotykowa na początku myślałam że cuduje ale udaliśmy się na testy Si i okazało się że właśnie ma to zaburzenie i naprawdę jest ciężko Chodzenie bez skarpet oczywiście w zimie też i tylko koszulki na ramiączkach nic z dłuższym rękawem tylko getry z h&m i dużo wiele innych rzeczy
Moja córka też korzystała z integracji sensorycznej i muszę Wam powiedzieć, że w życiu był nie przeliczyła kosztów poniesionych na wizyty. Tylko dlatego, że są duże efekty. Córka chodziła ponad rok na terapię i teraz z wieloma rzeczami radzi sobie rewelacyjnie. Nie wyobrażam sobie robić to samej tym bardziej że są to ćwiczenia, które wymagają ogromnej siły fizycznej i dokładnej techniki. Ciekawy artykuł o możliwościach SI jest na stronie http://xn--tczaknurw-d7a42b.pl/
Opisuje szczegółowo możliwości terapii.
Tresc bliska kazdemu, zalecam literature,