(nie za) zimno
Od miesiąca, 90% maluchów nosi kombinezony. Już pomijam, że jest to strój narciarski, a przynajmniej przeznaczony do zabaw na śniegu
W naszym kraju są różne kampanie, mniej lub bardziej mądre/udane (patrz Zespół Downa jest jak plama na koszuli). Odnoszą się do zdrowia, życia społecznego, sposobu żywienia.
Lobbuję więc za kampanią na temat nieprzegrzewania dzieci, jako metodzie zapobiegania częstym chorobom u małych dzieci.
Od miesiąca, 90% maluchów nosi kombinezony. Już pomijam, że jest to strój narciarski, a przynajmniej przeznaczony do zabaw na śniegu, ale zastanawiam się, co te maluchy nałożą zimą.. taką prawdziwą ze śniegiem i mrozem -10C? Pewnie nic nie nałożą, jako, że od kilku dni temperatura oscyluje wokół 0C i dzieciaki zniknęły z ulic. Przerażające.
Druga sprawa o której warto rozmawiać to .. place zabaw w innych porach niż lato. Ja nie wiem, czy one są jak lody – jemy dla ochłody? Puściuteńkie. Czy przyjemność z zabawy na placu znika w okresach jesień – wiosna. Czy to nowa, narodowa tradycja?
Czepiamy się ‘syndromu czapki’, ale problem jest naprawdę głęboki i skomplikowany. Dziwię się, że nie ma żadnych badań, statystyk które czarno na białym pokazywałyby jak różnimy się od krajów zachodnich czy skandynawskich. A nasze dzieci nie chorują mniej. Polskie maluchy są jednymi ze najsłabszych jeśli chodzi o frekwencję uczęszczania do przedszkola! A przecież to nasze społeczeństwo tak ‘dba’ o dzieci, tak ubiera, rajstopy w 5C nakłada i czapkę jak kartka w kalendarzu zmienia się na wrzesień. Zero wniosków? Tylko hasła “to moje dziecko i wara od naszej czapki”. Oczywiście, dzieci są rodziców (już pomijam, że społeczeństwa), ale czy dla samego tupania nogą w obronie słuszności własnych argumentów mamy nigdy nie zmienić złych nawyków które sprzedali nam nasi rodzice? Zastanówmy się same…
Zapraszam do zapoznania się z artykułami: 1, 2, 3, 4, 5
Piękne foty!
Co do tematu – zawsze dzwonię do teściowej, jak pokażą księcia Jerzego (nigdy nie ma czapki, nawet w zimnym kościele podczas chrztu!). W Hiszpanii dzieci przy 10 stopniach siadają na betonie – nikt ich nie straszy wilkiem, nie ubiera jak Eskimosa.
W Polsce dzieci przy temperaturze 15 stopni C noszą już kombinezony – byłam zadziwiona, bo mój maluch w tamtym czasie miał tylko grubszy sweterek i kocyk na nogach. Zaczęłam się zastanawiać, jak w takim razie rodzice ubiorą te dzieci, kiedy temperatura spadnie poniżej zera? W ogóle nie wyjdą z domu? Pożyjemy, zobaczymy (wcześniej nie zwracałam na to uwagi).
No masakra z tymi placykami. Nikogo na nich nie ma o tej porze roku. Ty masz jeszcze dwójkę maluchów a mój sam jak palec jak jest to sie po prostu nudzi :(
Witaj w klubie, mój sobie ostatnio z patykiem siedział na placyku i wokół zero żywej duszy
hehe, pamiętam jak ja się sam tak bawiłem kartonem i rozwijałem swoją kreatywność :D Na złe mi to nie wyszło :P
Heh…skad Ja to znam? Jak patrze na dzieciaki opatulone, ze ciezko sie poruszac ,tez sie zastanawiam w co beda ubrane jak bedzie -15 ;) My wychodzimy rowniez na plac zabaw,na spacery …przeciez nie mozna caly czas z dzieckiem w domu siedziec ;) Makoweczki wygladaja cudnie, jak zawsze;*
No właśnie… U nas dzisiaj było “ciepło” w słońcu i umyłam ze Stachem okna. Taplał się w misce wody (ekhmm.. tzn. ręką taplał) na balkonie w bluzie z kapturem, który oczywiście zaraz zdjął. Oczywiście, że pytałam: Zimno ci? NIE!!!
Wzrok przechodniów (mieszkamy na I piętrze) bezcenny. Na szczęście zero komentarzy, okna umyte, zabawa i pomoc mamie była. No i cóż, że grudzień – ciepło było : )
P.S.
Nie mamy termometra.
A my na przekór pogodzie chodzimy na spacery, chodzimy na plac zabaw i w ogrodzie Antek biega. Fakt jest jedynym dzieckiem na placu zabaw. Dla niego raj. Nie musi stać w kolejne na zjeżdżalnie. Mania w wózku przykryta. Ale nawet temperatura 0 nie jest nam straszna. Jak nas pra babcia widziała z dziećmi na spacerze i Antka bez rekawiczek i z czapką na bakier (ucho odkryte, ledno się na głowie trzymała) o mało zawału nie dostała. Że dzieci chore będą że w taki mróz wychodzimy… pfff my się zimy nie boimy :) i chodzić dalej będziemy. A i pragnę zauważyć, że oprócz lekkiego zaczerwienienia gardła Antoś (odpukać puk puk) nie był jeszcze chory :) a jest o 3 mies. starszy od Lenki :)
ale cos w tym jest z pierwsza cora to ja przeginalam z czapa na glowie z Adkiem bylo inaczej…. u nas na placach tez puchy tzn prawie bo my jestesmy;p
Wczoraj wyszłam z córką na spacer, było -5st, kilka osób zwróciło mi uwagę, że tak zimno a dziecko nie w kombinezonie tylko w kurtce.
Oj zgadzam się, zgadzam.. widziałam jak już we wrześniu dzieci w ciepłych czapkach śmigały.. co mnie najbardziej dziwi to to, że nawet latem matki biorą na spacer takiego noworodka/niemowlaka i okrywają go ciepłym kocem! Sama widziałam to na własne oczy: ciepły koc, czapki itp. przy 25 stopniach… przecież to dziecko czuje jak dorosły. To fakt, u nas w kraju dzieci są przegrzewane, ale ile się nasłuchałam opinii że jestem wyrodną matką, bo niemowlakowi nie założyłam rajstop pod spodnie i miał gołe nogi w poczekalni! mało która taka narzekająca (w tym przypadku były to dość podstarzałe panie) nie pomyślała, że niemowlak w foteliku w samochodzie poci się jak szczur..
ooo tak! 35 stopni w słońcu, matula z dzieciaczkiem w pełnym słońcu siedzi. Biedaczysko w długich rękawkach i nogawkach a babsko jeszcze kocyk wyjmuje i szczelnie otula. O zgrozo! A ja siedzę i pot się ze mnie leje w krótkich spodenkach i bluzeczce na ramiączkach… Gdzie Ci ludzie mają głowę???
chyba upalow nigdy nie widzialas… pojedz do krajow, gdzie temperatura dobija do 45st. i zobaczysz, ze porozbierany nikt nie chodzi. Ja sama chodzilam w spodniach z dlugim rekawem i koszuli z dlugim rekawem, bo w krotkich parzylo mnie powietrze po wyjsciu z budynku. W takim palacym powietrzu i w cieniu sie to mocno odczuwa.
Nie mowie o owijaniu w koc, ale w upaly nie zawsze tak milo jest latac porozbieranym.
Ale malego dziecka nie trzyma sie w sloncu.
Dobrze prawisz ;) u nas dzieci prawie nie ma, a jak są to w wózkach tak pozakrywane, że buziek nie widać.
My mamy inny problem. Chcemy iść na plac zabaw, ale wszystkie są pozamykane na cztery spusty. Przez ogrodzenie skakać nam pozostaje :)
My na plac zabaw nie chodzimy, bo huśtawki na czas zimy pozabierane, zjeżdżalnia brudna, a w piasku w rękawiczkach kiepsko się bawi.
Moje dziecię przy temperaturze 0 st chodzi w kombinezonie, tak wygodniej i (moim zdaniem) cieplej niż spodniach ubranych na grube rajstopy.
Na mrozu mamy drugi kombinezon, cieplejszy.
Pozdrawiam wszystkie “zaściankowe” i “nowoczesne” :)
my tez nie chodzimy na plac zabaw, bo mamy z metalowymi elementami, a moje dziecko rekawiczek nie lubi i jest bardzo nieprzyjemnie dotykać zmrożonych metalowych prętów. A po drugie trochę MM mija się Twój post, bo sama w 30 stopni Maksa ubrałaś w długie trampki i apaszkę… więc przegrzewanie latem jest ok? a zimą zbrodnia?
Żadnych rękawiczek nie lubi..? To serio problem.
30C, trampki i apaszka? Chyba blogi pomyliłaś ;).. w taką temp chodzimy tylko nago :D
chodzi mi o tą sytuację co pisałaś, że Ciebie jakieś panie zaczepiły, że w taką temp. chłopiec w trampkach…. http://instagram.com/p/dHryowygkE/ i wtedy też się zdzwiłam, bo było mega gorąco… a trampki bardzo ładne :p
Właśnie sobie Was wyobraziłam:)
Ja lubię ubierać dziecko w kombinezon a pod spodem ubrane jest są lekko, np. tylko rajstopki i cienką bluzę. Wydaje mi się, że tak jest wygodnie, nic go nie ciągnie, nie wyłazi, nie trzeba obciągać kurtki a jak wpadnie w kałużę, to nie przemoknie od razu i nie trzeba wracać do domu:)
A sklepy? Tam dopiero Sodoma i Gomora.
Taka sytuacja: wchodzi sobie matka z dyliżansem do sklepu. Dyliżans z gondolą, w gondoli małe niemowlę, od góry do dołu zawinięte chyba we wszystko, bo tylko buzię widać. Matka się rozbiera, kurtkę zdejmuje, czapkę, szalik. A dziecko jak było ubrane, tak jest. I poci się coraz bardziej przez te 30-60 minut w sklepie. W takich chwilach zastanawia mnie, jak te tępe c**y chcą sprawić, że ich dziecko będzie zdrowe, skoro im w sklepie saunę fundują? Mojego synuchę słoninuchę (7 miechów, spacerówka) rozpinam od góry do dołu (albo i całkiem zdejmuję kurtkę, jeśli to kurtka), zdejmuję czapkę, a on i tak się poci, więc ograniczam pobyt w sklepie do minimum, żeby nie było mu niekomfortowo. Chciałabym zobaczyć, jak takie ubrane od góry do dołu niemowlę wygląda pod koniec zakupów z mądrą inaczej matką.
U nas w sklepie odwrotnie. Mama (ja) dziecko rozebrała, czapeczkę zdjęła. Malec zadowolony uciekł szybko do najbardziej kolorowego produktu. Kurteczki poupychane w wózku/torbie/ ręku, a Mama już leci, już nie ma gdzie własnego odzienia zostawić i pot od tego biegania w kurtce się leje :(
Marlenko! A czy ty używałaś :) (poprzez dzieciaki) łapek Maylily? Możesz powiedzieć, czy dzieć łatwo je z rączek ściągnie? Mój ściąga wszystkie na razie wypróbowane :(
O! Cześć Matulu; D
Też zaobserwowałam to co Ty – gdy mamuśka wchodzi do sklepu to się rozbiera, chociażby rozpina a biedne dziecię tak jak było opatulone – tak zostaje i podczas zakupów.
Mnie ostatnio zbulwersowało, gdy cała rodzinka po wejściu do pociągu (mama, tata i taki ok. 3 letni chłopiec) się rozebrali a dziewczynkę w wózku zostawili tak jak była – wózek pod folią, w środku śpiworek i kocyk, gruba kurtka, czapa i oputulona szalikiem tak, że nie mogła wykonać żadnego ruchu.. Maskara!
Ja jestem typem zmarzlucha ale staram ubierać siebie i synka (3 m.) adekwatnie do pogody. Jesteśmy już w kombinezoniku od miesiąca ale takim lżejszym i na spacer na to kocyk, bądź osłona na gondole (nie, nie taka foliowa!)..
A ja sama noszę czapkę od końca września, bo tak jest zdrowiej – ubieram się lekko ale czapka musi być, bo najwięcej ciepła ucieka przez głowę. Chyba, że jest cieplutko i słoneczko świeci to z niej rezygnuję.
Ja już latem zadawałam sobie pytania czy to j jestem nienormalna czy inni rodzice, bo tu upał, człek ledwo się włóczy, bo tak gorąco, jak najmniej na siebie zakłada i na swoje dziecko też ( tylko body, albo koszulka i bez skarpet, bucików, czapeczek żeby nie zawiało – tak ubierałam jak mała miała nieco ponad tydzień), a druga czy trzecia matka czapki, dwie warstwy na długi rękaw i kocyk, a co lepsze to jeszcze pokrowiec na wózkach miały… tylko ja się pytam dlaczego to na mnie wszyscy patrzeli jak na kosmitę O_o o tej porze roku też mamy podobnie :(
Trafiłaś dziś, Makówko, oj, trafiłaś. Wiesz, jaki komentarz przeczytałam rano do mojego wpisu? “Czapka Kuby nie zasłania mu uszu :(” Rety! Zakładam worek pokutny :P
U nas na placu zabaw o tej porze roku jest straszne błoto, huśtawki ubłocone, zjeżdżalnia podobnie (butami gimnazjalistów) dlatego go omijamy. Ale nie omijamy spacerów :) Czasem nie chce mi się jak jasna cholera ubierać ich i siebie (to ubieranie w naszym przypadku to sport ekstremalny), ale walczę ze sobą! Wyjątkiem jest silny wiatr, w przypadku którego staram się jednak nie wychodzić. Wyobraź sobie, że mój Teść (świetny gość swoją drogą) dzwoni do mnie rano i mówi, że za zimno, żeby wychodzić. “Dobra, tato” – mówię i robię swoje ;)
Buziaki!
Ja z problemem przegrzewania dzieci zetknęłam się już niestety w szpitalu. Ja rozumiem, że świeżo urodzone dzieci, dopiero co wyciągnięte z temperatury 36,6 st. potrzebują więcej ciepła, ale to jak moje były opatulane 1000 koców i ubrane w kilkanaście mam wrażenie warstw ubrań, to budziło moje przerażenie. Do pokoju, w którym leżałam z dziewczynami co rusz jak ktoś zaglądał z personelu szpitalnego to byłam musztrowana od góry do dołu i pouczana jak to trzeba dzieci otulać. Nie wspomnę o tym, że w szpitalu kaloryfery bez pokręteł grzały na full. Ja się gotowałam w lekkim ubraniu, domyślam się, że dzieci moje przeżywały dramat. Wyszliśmy ze szpitalu i darowałam moim dzieciom zaparzanie, to z kolei wszystkie ciotki, babcie itp. głośno się zastanawiały czy im oby nie jest za zimno. Moje dzieci mają już prawie rok, a za nami tylko jeden katarek, lekki bardzo do tego. ZDECYDOWANIE przegrzewanie jest o wiele groźniejsze niż lekkie wyziębienie.
Ja noworodków to nie do końca się bym czepiała z tym opatulaniem Obydwie moje sierotki urodziły się za wcześnie (2 i 4 tyg) i miały zawsze lodowate kończyny i ogólnie było im zimno wiecznie. Ale to tak góra 2-4 tyg. Potem już ubierałam w pajacyk czy tak jak siebie. :)
Gorzej, że 90% społeczeństwa traktuje dzieci jak wieczne niemowlaki przykryte po oczy…
Zimne stópki u noworodków i “młodych”niemowlaków wynikają z krążenia, krew u nich nie krąży jeszcze tak sprawnie. Jak wspomniałaś, sprawdzamy czy dziecku za ciepło, czy za zimno, po karku.
pozdrawiam
mj
przy -10 będą siedzieć w domach! :D
Eh…te nasze polskie przegrzewanie :) za kazdym razem jak jestesmy z coreczka w Polsce musimy sie zmierzyc z babciami, ciociami i znajomymi wmawiajacymi nam, ze naszemu dziecku jest zbyt zimno. Przeciez ubieram ja co dzien, znam jej organizm, wiec wiem kiedy dolozyc warstwe ;) ale nieeeeee, na bank jej za zimno :P Generalnie, moja Ola jak jestesmy w Polsce zawsze jest najlzej ubranym dzieckiem w towarzystwie, natomiast w UK jest zawsze najcieplej ubranym dzieckiem w towarzystwie :P Roznica jest OGROMNA :D
Pozdrawiam x
Dobrze że o tym napisałaś. Sama nie mogę się temu nadziwić. Ja mojej Matyldy nie przegrzewam i na razie jest okazem zdrowia. Najbardziej przeraża mnie nie rozbieranie dzieci w sklepach.
Pozdrawiam
Pragnę tylko zwrócić uwagę,że niestety nie każdy ma na 10 kurtek w sezonie, każda na inną pogodę. Niektórzy kupują jedną rzecz na całą zimę. My mamy kurtkę i kombinezon i ostatnio jak byliśmy w kurtce to zmarzł bardzo, miał zimne plecki mimo,że pod spodem ciepły sweterek i koszulka, tak samo uda. Niektóre dzieci to po prostu zmarzluchy, osobiście widzę,że synek lepiej się czuje w kombinezonie, ma większą swobodę ruchu i wraca do domu cieplutki no i ja mam spokojną głowę i nie biegam za nim bo mu się coś podwinęło
Oczywiście-przegrzewanie w Polsce to norma i nie raz wykłócam się z mamą czy babcią ale nie warto wsadzać wszystkich do jednego worka, większość mam robi to z troski, nie każda czyta artykuły, wiele z nich czerpie wiedzę od rodziców, znajomych i rzadko kiedy są uświadamiane,że ubieranie dziecka w 15 warstw ubranek nie sprawi,że nie zachoruje, a wręcz przeciwnie..Mnie najbardziej irytują maluchy w wózkach, w kombinezonach, pod kocem w lecie.. bo jeszcze zimę da się znieść, ale przy temperaturze +30stopni to niemowlaka się wkłada w bodziaka i przykrywa pieluszką tetrową, a nie ubiera bodziaka, pajaca i na to kombinezon, kładzie się gruby pled, najlepiej taki szpitalny i idzie na pełne słońce spacerować-o takie widoki to codzienność w lecie..
Ja już od ponad dwóch tygodni się zastanawiam, gdzie się podziały wszystkie mamy z dziećmi w wózkach. Jak się jakaś zdarzy , to dziecko tak opatulone , że masakra. Niektórym to tylko oczy widać, czapka, szalik na twarzy (sick!), grube rękawiczki, obowiązkowo gruby kombinezon no i oczywiście śpiwór wełniany w wózku. Na mnie się zazwyczaj krzywo wszyscy patrzą a szczególnie babcie z wnukami. Raz nawet jedna do mnie zagadała, że zdecydowanie za cienką czapkę ma mój syn, że wełnianą na polarze już powinnam mu zakładać. To ja się Pani spytałam, co ona mam zamiar dziecku zakładać na głowę jak będzie mróz, a ona na to “pani jak jest mróz to się w domu siedzi z dzieckiem”. Pamiętam jak wszystkie sąsiadki się dziwiły, że w styczniu z dwu-tygodniowym niemowlakiem na dwór wyszłam. Jakież to było oburzenie, ze za zimno, że koło kwietnia dopiero wyjść jak się cieplej zrobi. Mój syn ma obecnie 10,5 m-ca a na spacerze nie byliśmy może z 5 razy i to tylko jak deszcz padał mocno. Do tej pory ominęły go wszelkiego rodzaju przeziębienia, nawet katar tylko raz nam się przydarzył. Pozdrawiam wszystkie sąsiadki i ich “dobre rady” ;)
P.S. Od niedawna jestem czytelniczką tego bloga i nie mogę się napatrzeć na Makóweczkę jaka ona śliczna jest. Aż mi się zachciało córeczkę mieć, choć się zarzekałam, że jak będzie drugie to też ma być synek. Pozdrawiam, Agnieszka.
o kurczę, moja 2.5- letnia Mała NIE MA kombinezonu i nawet nie planuję zakupu w celu spacerowania w nim po mieście….. W sumie takiego z prawdziwego zdarzenia – to nigdy nie miała ;-) A swoją pierwszą zimę, która ją zastała, jako 6- miesięcznego bobasa, ,,przechodziła” w komb dwuczęściowym. Rajstop pod spodniami w tym sezonie też jeszcze nie było, szalika na szyi również. OMG- co ze mnie za matka :-) ale przynajmniej nie kicha, nie prycha.
P.S. mądry post :-)
A My nosimy czapki okrągły rok!!!Bo je po prostu uwielbiamy:-) Najlepsze Rebell:-)We love it!!!!A ja kocham ponad wszystko kozaki!!!Inne buty mogłyby nie istnieć:-D w lecie też noszę a co (ku zgorszeniu ludności)!!!!Tylko takie letnie:-D
Generalnie sprawa opatulania i przegrzewania to u Nas zmora narodowa. <Mnie przerażają też domy z temp. 25 C (bo dzieci) a następnie w zderzeniu z wyjściem na zewnątrz (oczywiście w ubraniu Robocopa) powstają gile…Ale pozdrawiam wszystkich niezależnie od ubioru:-)
Dokładnie kombinezony są na ZIMĘ a nie na jesień! Bo wszak jeszcze ZImy nie ma!!!!
My pod takowe odzienie zakładamy tylko rajtuzki w zależności od ilości stopni na minusie ciepłe bądz super ciepłe rajtuzki + bluzeczka. Aż strach pomyśleć co te malce pod spód zakładają i pewnie jak pingwinki się “ruszają”
Wszystko prawda. Należy jeszcze dodać, że do przedszkola, gdzie nie ma czym oddychać, dzieci biegają, skaczą, turlają się, mamy zakładają barchanowe spodnie dresowe, podkoszulki i sweterki, leginsy, a pod nimi rajstopy. Koszmar jakiś! Dzieciaki później z zadyszką, zziajane, purpurowe. I – niestety – jak mówiły panie, niektóre mamy nie pozwalaja zdejmować tych podkoszulków.
ja wychodzę z założenia, że zima to zima i zimą w domu nie chodzi się w majtkach tylko w dresie. ja jeszcze w mieszkaniu nie grzałam, kaloryfery zakręcone na amen. wszyscy jesteśmy zdrowi, tylko pranie wolniej schnie ;) co do spacerów, to ja ubieram swojego dwulatka w chłodne dni takie jak teraz w rajstopy i spodnie, bo potrafi dwie godziny przesiedzieć w wózku i nawet myśli pobiegać, to wtedy wyobrażam sobie, że dupinie chłodno i gacę, bez przesady, ale gacę. co do czapek – syn ma tendencję do zbierania wody w uszach po infekcjach i mnie uczulała bardzo nasza laryngolog by uszy chronić. więc czapkę nosimy. ale te futrzane, polarowe zostawiamy na zimę i mrozy i zawieruchy, a jak po prostu upały zelżą to takie cieniutkie bawełniane i już. no i spacery – spacery to podstawa, choćby pół godziny trzeba wygospodarować.
Najgorsze jest to, że te kombinezony często są dwa numery za duże i dzieciaki wyglądają w nich jak w workach. Za duże, za szerokie… Podobno ludzie robią to z ekonomicznych względów, ale bez przesady. Moja sąsiadka wyznaje też taką filozofię przy kupowaniu butów.
Moja ciotka lekarka mawia kończyny noworodek może mieć chłodne oby karczek ciepły był.
Zgadzam się z tym przegrzewaniem.I tak myślałam że będzie wiele wpisów że:my na plac zabaw chodzimy!!!tylko gdzie jesteście?bo Was nie widać hehehe
Tez mam podobne zdanie o tym ubieraniu tym bardziej ze moja córka tez nie lubi ciepła jak tylko jest wiecej np w domu niz 24st to ona spocona Wydaje mi sie ze tego trzeba “uczyc” od urodzenia bo niektore matki pisza ze ich dzieci marzna moze od małego byly opatulane bo sam nosek. Mamy 2 kurtki i spodnie z polarkiem na zime (jeszcze nie użylismy bo wlasnie mysle jak bedzie -10 to co jej wtedy ubiore 2 pary spodni:) Kombinezonu nie posiadamy bo na nartach nie jezdzimy a jedne spodnie na sanki i snieg mamy z zeszlorocznego doswiadczenia wiem ze to wystarczy. Ale najgorsze sa babcie panie i nasz Tata z tekstami typu – nie siadaj na ziemi bo zimno:)P.S od czerwca nie bylismy chorzy a czerwiec to z zebow:)
A zapomnialam zapytac mame MM czy przy tem 0-5st nie ubiera dzieciom rajstop?
Ja też słyszę od ludzi dookoła, że za słabo ubieram dziecko, a przecież zima… Jak szłam z młodzianem do przychodni nasłuchałam się, że rajtuzy, że spodnie cieplejsze, że skarpety do tego, że body, na to bluza, sweter, kurtka… Że puchowej nie wyciągnęłam jeszcze? Skandal! A ja stoję, czekam i spokojnie pytam, gdy w końcu pozwolą mi dość do słowa: “A jak będzie PRAWDZIWA zima, w co ubiorę dziecko?”
No jak to nikogo nie ma na placu zabaw? My jesteśmy i to codziennie, nawet na zimnej zjeżdżalni z blachy da się zjechać, i to bez rękawiczek ;) I jak czapka zaczyna przeszkadzać, to również jest bez końca zdejmowana i zakładana przez matkę ze stosem tłumaczeń ;) I nie ma u nas kaszlu, kataru…
Hubert w ubiegłą zimę chodząc do przedszkola nie miał ani razu rajstop, getrów, kalesonek założonych, bo później zagotowałby się w tym stroju, bo wstydzi się przebierania w tłumie, więc nie dałoby rady przebrać go w szatni ;) Wyjątkiem były oczywiście wyjścia na sanki w śnieżną zimę. Ale faktem jest też, że są dzieci zmarźluchy, które mniej się ruszają i zdecydowanie szybciej marzną, wtedy warto zadbać o to aby były cieplej ubrane. Dla mnie doskonałym przykładem przesady są niemowlęta, zapakowane w kombinezony, czpaki, naciagniete kaptury, zasłonięta buda, na to kocyk, albo kołderka i przkryte śpiworkiem, litości….
Mamo Makóweczek zgadzam się z Tobą w pełni- nie mieszkam w Polsce i tutaj gdzie wychowują się moje dzieci lekkie ubieranie jest normą i o dziwo dzieci nie chorują- Córka rozpoczęła edukację przedszkolną w wieku dwóch i pół roku- obecnie ma 5lat i 2mce w sumie opuściła przez tak długo okres czasu 10dni- raz miała ospę drugi raz wirusa ,antybiotyk miała raz w życiu i to nie na przeziębienie
Syn ma dwa lata i osiem miesięcy lekarza widział raz w życiu na kontroli :D
Mogę powiedzieć że Dzieci najprawdopodobniej mają dobre geny związane z odpornością bo my z mężem również sporadycznie chorujemy (w przeciągu 10lat byłam przeziębiona dwa razy i ani razy tak aby leżeć w łóżku czy brać antybiotyk) ale na pewno ma również wpływ iż nie są przegrzewane- u nas do tej pory czapki nie noszą i założą dopiero jak przyjdą przymrozki konkretne
Nie rozumiem tej tendencji przegrzewania i chyba nigdy nie zrozumiem?
dzieciaczki Makóweczki są cudnie ubrane i wygodnie w dresikach :)
Jestem mamą 2 dzieci… mieszkamy na skandynawi.
Prawdą jest, że dzieci są lżej ubierane, lecz nie na place zabaw.
Od miesiąca listopada dzieci noszą kombinezony. Jest to norma, ponieważ dzieci spędzaja mnóstwo godzin dziennie na powietrzu. Od października noszą spodnie termiczne. Od września zazwyczaj spodnie przeciwdeszczowe jak pada.
Na głowach tylko kominiarki ( od ok połowy listopada ) tzw. elefanthue http://www.elefanthuen.dk/
… ale to wszystko na dłuższych wybiegach, tak jak pisałam wcześniej podczas zabaw i do ok 5- 6 lat zazwyczaj. Ale i bawią się inaczej… w Polsce jest to na sztywno “uważaj nie wywróć się” albo “nie! bo się ubrudzisz!” Tutaj dziecko faktycznie 100% bawi się i korzysta z dzieciństwa :) i nie ważne że się ubrudzi, bo mamy kombinezon i cieplej sie siedzi w piaskownicy :)
Powyżej tego wieku, kiedy są to już dzieci szkolne, (nadal spędzają mnóstwo czasu dziennie na podwórkach podczas długich przerw, a także pobytu na świetlicach, niezależnie czy deszcz, wiatr, śnieg ) są ubierane, a raczej ubierają się znacznie lżej, bez czapek, szalików, a nawet w krótkich spodenkach :) taka skrajność też się zdaża. Choruja mniej, gdyż sa zachartowane bieganiem w każdą pogodę i organizm nie jest osłabiony antybiotykami. I w sumie można jeszcze dużo pisać na ten temat, ale… Polska się zmienia, a w jakim czasie to przyjdzie zobaczymy….
To się rozpisałam :)
Ogólnie ja uwielbiam stroić swoje dzieci. Kiedy tu przyjechaliśmy byłam trochę zniesmaczona, ale teraz… zmieniłam zdanie :)
Kombinezony nie są złe, tylko trzeba dostosować je do okazji :) a w Polsce są wykorzystywane w inny sposób!
pozdrawiam
Dorota
Podpisuje sie pod tym choc nie mieszkam w skandynawii, ale tez poza pl.
Kombinezon (sa rozne, ciensze, grubsze, oddychajace) jest nie tylko strojem narciarskim ale jest przede wszystkim strojem dla bardzo aktywnych dzieci spedzajacych duzo czasu na swiezym powietrzu, w kazdych warunkach, przy kazdej pogodzie. I nie chodzi mi o spacerki za raczke na godzinke ale o calodniowe przebywanie w warunkach lesnych czy gorskich, wilgotnych. Do tego kombinezonu dziecku sie nie uda zle zalozyc, nic sie nie podwinie przy turlaniu z gorki w blocie itd.
Ja widze same zalety kombinezonow, ale musi to byc dobry kombinezon a nie byle jaki waciak.
Ale są kombinezony i KOMBINEZONY. My mówimy tu o tych grubych na śnieg, bo takie noszą polskie dzieci. Te skandynawskie mają przeróżne od nieocieplanych, przeciwdeszczowych, przez lekko ocieplane po właśnie te na śnieg i narty.
Dodam,ze tez nie mieszkam w Polsce i napisze Wam,ze moje malenstwo obowiazkowo w pokoju ma miec nie wiecej niz 18 stopni,wiec ogrzewnie jest poprostu wylaczone,
dodam,ze nie stosuje nawet zadnej kolderki(z wiadomych przyczyn-dziecko moze sie nakryc),spi tylko w szpiworku.Pani polozna uczyla mnie,ze dziecko najlepiej ubierac tak,jak samemu sie ubieramy.Dzieciaczek ma dopiero 5 miesiecy,lecz (odpukac)nie zmagal sie z zadnym przeziebieniem,katerem itp.Mowi sie tutaj rowniez duzoooo o smierci lozeczkowej,gdzie problem przegrzewania dzieci sie z nia wiaze.I zgadzam sie z przedmowczynia,lepiej jest miec dziecko lekko wyziebione,niz przegrzane.Pozdrawiam Was serdecznie:)
Milo sie Was czyta:)
a mnie z kolei uczono, ze niemowle ubiera sie tak jak siebie + jeszcze jedna wartwa.
A to, ze roczniak nie choruje prawie wcale (jak pisze tu wiele mam) to jest to w zupelnosci normalne. roznej masci gile i inne koszmarki pojawiaja sie natychmiast z chwila poslania dziecka do zlobka/przedszkola.
Oj to jest masakra, w Krakowie obecnie jakie temperatura są MM wiesz, bo byłaś ostatnio. Wszystkie dzieci jakie widzę w okolicy okutane jak przy -10, kombinezony zimowe i cieple, grube koce do wózka, na nogach śniegowce ocieplane. Ja przeżywam szok, bo moje (2latka i 4miesięczniak) na spacerach ubrane jesiennie, nie przeginamy, a najcieplej ubrana jestem ja :D bo jestem strasznym zmarźluchem, przy 15 stopniach się telepię, ale może mnie właśnie w dzieciństwie przegrzewano.
Kombinezony, ciepłe kurtki, czapki i buty (oraz gruby koc dla małego zostawiam na zimę, śniegi i temperatury mocno minusowe, bo jeśli teraz się przyzwyczają do tych rzeczy to co potem? Moja znajoma znalazła na to sposób, jej dzieć już od temp +10 w kombinezonie zimowym, stwierdziła że przy temperaturze minusowej po prostu zamknie się z dzieckiem w domu.
Moja córcia po urodzeniu też długo miała zimne rączki i nóżki i też myślałam, że jest jej zimno i opatulałam jak się tylko dało…ale z tego co się dowiedziałam jest to normalne u noworodków i oznacza, że dziecko jest zdrowe…
Ja myślę ponadto, że to niewychodzenie z domu z dzieciaczkami w takie nieciekawe pogody jest też spowodowane lenistwem ze strony rodziców, mają pretekst, że no przecież jest tak zimno, to gdzie ja na spacer… Wiadomo milej się spaceruje jak jest ciepło, ale przepraszam teraz za porównanie dziecko jest jak “piesek” trzeba z nim wychodzić na dwór, chciało się dziecka to obowiązek jest obowiązkiem!
Usprawiedliwiam tylko rezygnacje ze spacerów, gdy pada czy mocno wieje…apropo dziś zapowiadają straszne wichury u nas w Polsce…:)
Oczywiście jak zawsze piękne stylizacje i profesjonalne zdjęcia maluchów:)
Pozdrawiam i dziękuję za odpisanie na mojego meila:) Ania
po przyjeździe do UK- przeżyłam szok.. jak takie małe dzieci mogą nie nosić czapeczek, gdy ja sama owinięta w najgrubsze ciuchy, jakie tylko posiadam. albo zimą z wózka wystają gołe stópki.
tutaj przedobrzają w tą drugą stronę, choć wcale nie wydaje mi się, żeby dzieciaki chorowały bardziej. kwestia odporności, nawyków “od małego”.
2 lata temu jesień była tak gorąca, że pod koniec października kąpaliśmy się z moim małżem w morzu; tak tak, prawie listopad a my w strojach. co z tego, skoro ciepło było?
wbrew pozorom ubieranie siebie (swoich dzieci) adekwatnie do pogody, to nie jest łatwa sztuka.
btw- czapka makóweczki najpiękniejsza!
My kombinezony mamy jeszcze głęboko w szafie, ale za to śpiwor w wózku już zamontowany. Baśka ma 16 miesięcy, dopóki gania to jej ciepło, ale gdy w drodze powrotnej pada jak mucha w wózku to tylko zapinam śpiworek i śpi :) Wygodniejszy dla mnie niż koc na tę porę roku, bo i nieprzamakalny, a teraz co i rusz jakiś kapuśniaczek z nieba leci.
Z rękawiczkami mamy problem bo Pannica nie chce żadnych nosić… chyba będę jej ręce na mróz bandażować ;)
A na spacery chodzimy niezależnie od pogody – w zeszłym roku, gdy pożądnie przymroziło, tak z – 20 C, odbywałyśmy spacerki w chuście, przytulone i okryte obie dużą kurtką :) Młoda smacznie spała a ja miałam darmowy fitness ;)
Teraz czekam na pierwszą świadomą zimę, sanki i szaleństwa na śniegu :D
A już najbardziej najmocniej i meeega nie znoszę, gdy baba wchodzi do sklepu gdzie jest ponad 20 stopni, z wózkiem, sama porozpinana bo gorąco, przegląda kiecki a dziecko w kombinezonie, czapie, rękawicach i pod kocem grubości pół metra (ściągnęła z kanapy taki 2mx2m i złożyła w kostkę i bach na wózek) płacze biedne wniebogłosy bo dostaje właśnie udaru cieplnego – zamknęłabym taką w solarium na 100 godzin za karę!!!!!!!! Jak wchodzę do pomieszczeń, najpierw rozbieram dziecię a potem siebie! Marlena, ja Cię nie proszę tylko błagam – zrób kampanię nt. nieprzegrzewania dzieci na skalę jeszcze większą niż “nie kradnij cudzych zdjęć”
Strasznie się zawiodłam, że czapka Makóweczki jest z sh + babci pompony! Jest świetna (mimo, że na inne “czapki – misie” zalewające nasze miasto nie mogę patrzeć).
I zgadzam się z Tobą w kwestii ubioru dzieci, niektórzy ostro przesadzają, najczęściej chyba jednak starsze pokolenie. Sama zresztą wiem ile mnie kosztowało wytłumaczenie moim rodzicom, że skoro sami są w krótkim rękawku to moja córka: rajstop i spodenek i body i bluzki i jeszcze najlepiej kamizelki (żeby po nerkach nie wiało) nie potrzebuje.
http://groshki.pl/dziewczynki/akcesoria_2/czapki_i_szaliki_1/barts_-_czapka_fenny_kids_szara.html
masz tutaj można powiedzieć identyczną :)
kurcze, chyba poszukam też takich pomponów.
Dzięki Dorota :)
Widok dziecka w sklepie opatulonego od stóp do głów, czapka szalik itd., nawet kurtka nie rozpięta…. MASAKRA! Pierwsze co jak do sklepu wchodzę z dziećmi, nawet na chwilę: czapka z głowy i rozpinamy kurtałkę. Teraz już zimno to i cieplejsza kurtka się przydaję, ale miesiąc temu już wszystkie przedszkolaki u syna w p-kolu w rajstopkach i kombinezonach, a Jasiu w wiosennej kurtce….. Dziwnie się matki na mnie patrzyły:) No ale przecież każde dziecko jest inne, jednemu ciepło innemu zimno. Ja się cieszę bo moje dzieci nigdy nie były zmarznięte albo przegrzane, chorują mało, a mój dzielny przedszkolak od września może ze 3 dni w p-kolu nie był:)
Zdjęcia super i przepiękne spodenki…. a apropos spodenek chciałam podpytać jaki rozmiar ma Lenka? chciałam dla córki zamówić, ale odwieczny problem z rozmiarem?:)
Ja też tego nie rozumiałam do czasu :) Moja starsza córka ubiera się jak na Syberię, bo ona twierdzi, że jej zawsze zimno an dworze. Przy czym wchodzi do przedszkola i jako jedyna biega cały dzień w koszulce z krótkim rękawem. Po domu na boso, porozbierana, kiedy ja w swetrze pomykam. To samo robi młodsza. W domu się rozbiera prawie, że do naga, a wcale nie mamy za ciepło, a w sklepie nie da sobie czapki zdjąć. Wyje, wrzeszczy, w konsekwencji zimą nie zabieram jej nigdy do sklepu, bo wyszłaby z niego upocona jak mysz.
Ja również staram się nie przegrzewać, ale tu gdzie mieszkam jest mega otwarty teren i zawsze wieje. jak wychodzimy z domu wiatr prawie że nas zdmuchuje ze schodów, a 500 metrów dalej, jak wejdziemy miedzy bloki jest dużo cieplej. To są trudne warunki do ubierania dzieci.
Z przegrzewaniem dzieci a szczegolnie niemowlat w Polsce w czasie lata jest mega przeginka, to nawet nie ma co komentowac, bo to temat stary, no ale rozumiem ciagle jary;P Teraz zima (no prawie;)) i co rusz pisze jedna z druga ja kombinezonu nie zakladam, ale dzieciaka na plac zabaw to juz nie pusci bo fe, bo blotko, brudne rajtuzki zaraz beda. To zakrawa prosze szanowne panie o hipokryzje, moja cora (3.5 lat) juz zaczela chodzic w kombinezonie (olaboga) do przedszkola, bo tam szaleje rowno na dworze, siedzi w blocie, kolana, dupsko uwalone, a ja nie mam nic przeciwko, bo w srodku ma sucho, a najwazniejsze dla mnie, ze miala mnostwo radosci i nie uslyszala ani razu jeszcze nie idziemy na zjezdzalnie, bo jest na niej bloto O_o
No właśnie nie chcę przegrzewać swojego dziecka ale zawsze się boje że zmarznie i wiecznie lawiruje jakoś pomiędzy. Ale skoro mi zwrócono uwagę, że dziecku może być chłodno bez czapeczki albo dzisiaj że wieje troszkę to może nie jest ze mną źle. Czapka Lenki rulez :)
Zgadzam się z Tobą całkowicie i jestem jak najbardziej za kampanią nt. nie przegrzewania dzieci. Mój Synek ma rok i dwa miesiące i przez cały ten czas toczę walkę z bliższym i dalszym otoczeniem o to że za cienko go ubieram a póki co jest najzdrowszym dzieckiem w rodzinie ;-) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie ;-)
są takie mamy też, co nie założą dziecku czapki/ rękawiczek etc – bo za wcześnie, mimo, że dziecko wyje, ze mu zimno…
Jedna z fajniejszych notek ! :)
Gdzie są teraz dzieci i faktycznie co ubiorą jak będzie poniżej zera już od dawna mnie to bawi :) w sumie nie powinno mnie to bawić ani innych. Bardzo dobry post :)
Nie znoszę tutejszej mentalności, a gdzie dziecko ma czapeczkę, szalik, znowu gołe, popraw je pod szyją, .. nawet tych obcych kobiet zaczepiających mnie w sierpniu gdy powiewał wiaterek że Córeczka nie ma czapki w parku (HA! w sierpniu mało mi szczęka nie opadła.) Córkę od narodzin wożę w cabriolecie (tak w cabrio ! z otwartym dachem bo od tego jest to auto aby się cieszyć słońcem – wypowiedzi nie których napotkanych ludzi przeszły wszystko – Córka ma się dobrze :)
Urodziła się we wrześniu i do końca października nie nosiła czapeczek, nigdy nie miała kombinezonu w których teraz dzieci pomykają.
a pierwszy raz po którym się rozchorowała to mega sala zabaw w zamknietej galerii bardzo nagrzana, że ja stojąc w krótkim rękawku się dusiłam z goraca – gdzie poszłyśmy szukać Dzieci kiedy nie ma ich na placach – wyszła z nagrzanej mega sali, mnóstwem chorych innych dzieci i mamy anginę i antybiotyki – więc koniec z takimi salami tylko świeżę powietrze ! :)
Pozdrawiamy ! :)
Trafiłaś w punkt! Nie mogę wyjść ze zdumienia, że place zabaw są puste. Mało tego. Nawet w lecie, kiedy trafiał się chłodniejszy dzień, czy lekki deszczyk, to też żywego ducha.
Ja z moim gnomem wychodzę codziennie. Czy deszcz, śnieg czy gradobicie. Kombinezon wisi na wieszaku i czeka na śnieg. I nawet jeszcze nie kupiłam śpiwora do wózka!
Aha, mój też o rękawiczkach nie chce słyszeć. Dzisiaj to już myślałam, że mu odpadną dłonie :D
Ha! Ja już od ponad miesiąca małemu kombinezon zakładam na spacery, ale z niemowlakiem to inna sprawa, bo się nie rusza, tylko leży w wózku. Gdyby nie miał kombinezonu, to pewnie bym go przykryła kocykiem.
No ale fakt, też się zastanawiałam, co ja mu zimą będę zakładać? No i doszłam do wniosku, że teraz był lekko ubrany pod spodem, a na mróz to będzie po prostu więcej warstw plus osłonka na wózek. No ale w -15 to wychodzić na spacery nie mamy zamiaru :) raczej.
-15? i siedzimy w domu? Why? :) Ja śmigałam z 4miesięczniakiem do -15, dzieciak żyje, ma się dobrze a ja się dotleniałam i gubiłam kilogramy :)
Ależ ja wiem, że dziecko by to przeżyło i jeszcze frajdę miało. JA bym tego nie przeżyła, zmarzlak jestem i o spacerach w taki mróz w ogóle nie chcę słyszeć ;)
W Londynie zobaczyłam matkę z dzieckiem z gołymi nóżkami zimą na ulicy! Byłam w szoku. Myślałam, że szalona jakaś, ale takie obrazki widziałam jeszcze sporo razy. Może taka goła nóżka w marcu to trochę przesada, ale skoro dla nich to jest normalne to znaczy, że nic się tym dzieciom nie dzieje. Gdybyśmy tak potrafili wypośrodkować pomiędzy gołą londyńską nogą a trzydziestoma warstwami na naszych dziatwach…
ja bym jeszcze dorzuciła zimowe ochraniacze na wózkach zakładane już we wrześniu :)
Ale swoją drogą ,dziś u mnie w Białymstoku na termometrze +3, a odczuwalna jak -20 przez te wiatrzysko,Gruba czapka, zimowa kurtka, rękawiczki, szalik, kaptur a zmarzłam okropnie .
Oj nie przesadzajmy, każda mama wie jak ubrać swoje dziecko;) Moja Ala to przykład chorowitka. Tydzień w przedszkolu- dwa tygodnie chora i tak w kółko. Więc bieganie po placach zabaw w taką zimną pogoda ograniczamy do minimum, bo fakt nie ubieram jej grubo (dopiero wczoraj założyła pierwszy raz zimowe buty) ale jak tak biega i poci się a za chwilę zawieje ją wiatr to choroba murowana. Lepiej spokojny spacerek. My kombinezon używamy tylko na narty i zabawy w śniegu. Co do czapek to Ala nosi nauszniki,czapki czy opaski jak tylko robi się zimno, tyle razy miała zapalenia ucha, że mam gdzieś trendy, mode i nowoczesne wychowywanie dzieci:) A jesli chodzi o maluchy to mam 7 miesięcznego Janka, który siedzi w wózku więc kiedy temperatura zbliża się ku 0 zakładam kombinezon bo skoro mi jest zimno jak ide to co mówić dziecku które się nie rusza?! Ale fakt te dzieci w sklepach!!! o mamo! ja jak tylko wchodze na dłużej do sklepu to rozbieram dzieciaki z kurtek i czapek itp . . . Pozdrawiamy!
Świetne stylowy, uwielbiam taki sportowo- miejski look :)
Mieszkam od kilkunastu lat w UK i twój post i artykuły wcale mnie nie zdziwiły, mogę tylko w 100% potwierdzić każde słowo.
Mimo tego, że w Anglii nie mamy takich srogich zim jak w Polsce to jednak przez wilgotne powietrze i wietrzną aurę często jest tu naprawdę zimno. Osobiście jestem strasznym zmarźlakiem, jednak dzieci staram się wychowywać na styl polsko-angielski. Z synkiem staram się wychodzic codziennie na spacer, a potem często śpi jeszcze w wózeczku w ogrodzie. Córka natomiast chodząc do szkoły, nadal ma ubrane tylko balerinki i rajstopki ( które niedawno zmieniliśmy z podkolanówek).
Pamiętam jak wysłałam zdjęcie córci z pierwszego dnia szkoły do mojej rodzinki w Polsce i zaraz ciocie i babcie wydzwaniały do mnie z pytaniami, dlaczego inne dzieci mają już ciepłe, zimowe kurtki, a nawet czapki, a Jula tylko sweterek ;)
Jednak, kiedy my w słoneczny, marcowy dzień nadal chodzimy w zimowych ubraniach, nie jeden Anglik ubierze japonki i krótki rękawek;)
Droga Mamo Makowa! Odwiedzam Twojego bloga juz od jakiegos czasu, jestem zachwycona pieknymi zdjeciami, a Twoje Makóweczki sa takie slodkie, ze zawsze sie usmiecham jak na nie patrze:) Czytajac ten wpis mialam ciarki na calym ciele – chyba czytalas mi w myslach piszac go! Zgadzam sie z kazdym slowem, wyrazeniem, baaaa…nawet z kazdym przecinkiem i kropka sie zgadzam!:) Sama jestem w ciazy, mieszkam w UK i tutaj calkiem inaczej wychowuja swoje dzieciaki – rzadko kiedy zakladaja czapki, nigdy nie daja antybiotykow dzieciom a te tak naprawde bardzo rzadko choruja! Ja absolutnie rozumiem, ze klimat w Polsce mamy ostrzejszy ale na Boga – czapka, szalik i kaptur w listopadzie a pierwsze antybiotyki w 2/3-cim miesiacu zycia dziecka to wielka przesada!!! Jestem z Toba calym sercem przy tym poscie! Pozdrawiam serdecznie:))
No i czyba nic mądrego tu więcej nie napiszę, bo wszystko już raczej zostało napisane… O tych matkach “galeriankach”, które jak robią zakupy z dzieckiem to chyba w tym szale zaponimają, że nie są same, że czapkę zdjąć by się przydało i kurtkę, bo pot,aż z oczu kapie. O mamach, które pod koniec września opatulały dzieci w czapki z polarem, a zabierając z przedszkola na rajstopy naciągały spodnie…A takze o tych, które przy +10 zapomniały zdjąć dziecku spodnie narciarskie, bo niezauważyły, że już wiosna przyszła. Mądrych tłumaczeń takiego ubierania nie znam, bo takowych nie ma. Myślę, że najlepszym lekarstwem dla nich byłoby samemu się w te wszystkie swetry, rajtki, spodnie i kombinezony ubrać i polatać, a może by do nich dotarło co mądrego serwują swoim nie wątpię ukochanym dzieciom.
Przez kilka lat mieszkałam w Belgii i tam wychowuje się dzieci na sposób skandynawski. Mimo, że ciągle zasmarkane, i zakaszlane to nic ich nie omija, bo katar to nie choroba i do szkoły z nim chodzą, a antybiotyk to naprawdę ewenement. Zimą -5 wiatr wieje, aż głowy zdejmuje, a dzieci bez czapek, często gołymi łydkami świecą to ich sposób na hartowanie, ale dla mnie to już przesada niepotrafię się do tego przekonać.Nauczycielki mówią, że polskie dzieci na kilometr widać, bo w czapkach zimą chodzą. A te artykuły są ku pamięci, żeby się niezagalopować w tej ochronie przed zimnem i mądrze ubierać dzieci.
Mój młody śmiga w kombinezonie – cienkim jak jest cieplej czyli między 5 a 10 stopni (grubość cieplejszej bluzy). Nie rusza się, nie biega, jak był ubrany lżej to zwyczajnie zmarzł.
Od paru dni ma kurtkę i teraz raczej tą część garderoby mu zakładamy na spacery.
Czapka w chłodniejsze dni bezcenna, ja też używam. Uwielbiam czapki! Tylko, że w październiku była to super ultra cienka czapeczka (używana głównie kiedy wiało) a teraz wiadomo, zimowa.
Poza tym jaką macie temperaturę w domu? U nas to zazwyczaj 19 stopni, a wiem że w domach często jest np. 25 :o. Wyjście z takiej temperatury na -15? Powodzenia. Amplituda 40 stopni – to raz. Dziecko ubrać w ciepłym: spoci się zanim wyjdziecie, w zimnym: też do kitu.
P.S. Jestem jedyną spacerującą mamą na mojej wsi. JEDYNĄ! I to nie tylko w chłodniejsze dni….
Moje dzieci zakładają czapkę jak na dworze jest -5. Do -5 nie zakładają czapek w ogóle. I nie chorują!! Prawie zupełnie! W ubiegłym roku nie chorowały w ogóle i w tym też nie! no jedynie na grypę żołądkową ale to nie ma nic wspólnego z czapką ;) Jestem zdecydowanie za modelem amerykańskiego ubierania dzieci! :) widzę po prostu, że to działa :)
Pamiętam jak w LV, zimą w 0C dziewczynki chodizły w japonkach lub z gołymi nogami, a dziecina przystanku czekały w koszulkach z krótkim rękawem kiedy ja podwożąc ‘moje’ dzieci 100 metrów ubierałam się jak jeti O_o
a na wszystko tylenol.. w lizakach :P
Ha i przez wichurę wybrałam się wczoraj na szybki shoping do galerii handlowej. Moja córka ma 13 m-cy i był to jej debiut. Jak tylko weszłyśmy to od razu ją rozbierałam do stroju domowego. A moim oczom ukazał się obraz okrutny. Gorąca jak w piekle a tu dzieci w zimowych kombinezonach, śpiworkach zimowych do wózka i jeszcze często kocyki. Masakra jakaś. Masz rację MM. Mam pytanko. Jak ubierać niechodzące jeszcze dziecko na spacer kiedy niby jest +4 stopnie ale odczuwalna przez wilgoć i wiatr dużo niższa????
Moim zdaniem ciut cieplej niż siebie bo my spacerując rozgrzewamy organizm a maluch siedzi z grubsza nieruchomo. Chyba że jesteśmy zmarzluchami wtedy lepiej uwazac :).
Widzę, że. czapka to temat rzeka.
Mnie również przeraża to co widuję na spacerach bądź w innych miejscach publicznych. Przy okazji ostatniego spaceru gdzie z ujemnych temperatur mięliśmy prawie wiosnę, bo w najcieplejszym momencie dnia temp. dochodziła do prawie 10 st.C widziałam dziewczynkę ok. 1 roku samodzielnie stąpającą po parku ubraną niczym ludzik Michelin (od razu zaznaczę że we Wro śnigu brak:)) lub dzieciątko wpakowane w spiwór, kombinezon, czapkę+szalik + kaptur od kombinezonui wełniane rękawiczki, tak że tylko widać było oczka, nosek i usteczka. O zgrozo!!! Kobiety opanujta się :), bo potem wyrosną chorowite te nasze niewiasty. Jak czytam sobie to wychodzi, że Polki w świecie znane są z nadmiernego przegrzewania swych pociech. A potem konowały faszerują maluszki antybiotykami. BTW zastanawiam się w czym te mamusie wypuszczą dzieciorki przy -10 st.C :)
Cała prawda, jestem nianią i czasem się zastanawiam, jak rodzice ubierają dzieci i gdzie są jesienią zimą. Place zabaw jakby wymarły
Ja swoje dzieci przegrzewałam… Mama mówiła ,że 26 stopni w domu i suche powietrze to zło ale ja – zmarzluch myślałam, że jak dzieci mają bardzo ciepło to super… skończyło się u młodszego ostrym zapaleniem krtani i pierwsze co w szpitalu powiedzieli to temperatura w domu 19-21 stopni i nie więcej. Teraz już wiem, że przegrzewanie może prowadzić tylko i wyłącznie do chorób.
Generalnie trzeba zachować umiar w doborze ubrań według zasady: jedna warstwa więcej niż my mamy na sobie. Zawsze stosowałam tę metodę i dziecko od urodzenia w ogóle nie chorowało. Codziennie długie spacery na dworze (ale nie po marketach:) bez względu na to jaka była pogoda na dworze.
Od kiedy zaczęło się przedszkole – zaczęły się choroby, głównie zapalenie uszu, więc szczególnie trzeba dbać o to, by uszu nie zawiało. Oczywiście w zimie czapka, szalik, rękawiczki to podstawa :)
Córka uwielbia czapki firmy Broel (super-czapki.pl) – fajne wzory, bawełniane podszewki, więc nie drapią. Często chodzi w nich nawet po domu, lub chce zakładać do spania :)
faktycznie dzieciaki są strasznie przegrzewane i też mnie to drażni, a na placu zabaw koło naszego domu też ciężko zimą o towarzystwo, jedyne na co ja kładę bardzo mocny nacisk to żeby butki były faktycznie ciepłe i nie przemakały bo od tego choroba gotowa, ale w Krasnalu zawsze zamawiam i jeszcze na żadnej parze się nie zawiodłam