Dzieci są najlepsze!
Tydzień naszych wakacji dobiega końca, a w mojej głowie tak wiele przemyśleń… Siedem dni miałam wyjątkową przyjemność obserwować czworo maluchów w codziennej zabawie, marszu na szlakach, podejmowaniu decyzji i przełamywaniu własnych lęków. I muszę to napisać – dzieci są tak bardzo najfajniejsze!
1. Naturalnie ciekawe świata
Wstają rano i są gotowe na przygody. Nie martwi ich pogoda, finanse, ograniczenia. Zastanawiają się tylko czy dostaną swoją porcję czekolady :). Tak samo cieszy je bezpłatna wędrówka po górach jak park linowy czy lot balonem. Wszystko jest polem do eksploracji i czerpania prostej, dziecięcej radości z działania. Kwiaty na drodze wywołują okrzyki, bo piękne i kolorowe, parujące góry stają się wulkanami. Wodospady i strumienie to lawy wodne i akweny to moczenia nóg lub chlapania się z kolegami. Wszystko jest nauką, bo pytań pada tysiące. Dlaczego góry są wysokie? A woda w strumieniu to czemu zimna? Kto podlewa rośliny tam, wysoko? I czy można hodować wszystkie napotkane robaki?
Jak tylko cię zobaczyłem, od razu wiedziałem, że czekają nas przygody.*
2. Odważniejsze niż nam się wydaje!
Wyobraźnia rodzica czasami może zaprowadzić go w miejsca, które wywołają w nim lęk. I ten strach łatwo sprzedać dziecku. Góry są za wysokie, woda zbyt mokra i głęboka. Kilometrów zbyt wiele i przecież nie dadzą rady i spadną i koniec świata się wydarzy na pewno.
Dzieci dylematów nie mają. Jeśli coś jest ciekawe, piękne, nowe, przodziewają parę butów i pędzą przed siebie. Mogą wszystko! Codziennie są kimś innym – bohaterem, policjantem i badaczem przyrody. Nie mają ograniczeń, nic nie ciągnie ich w dół. Więc idą po 10 kilometrów na własnych nogach, mimo, że rodzic im trzech nie wróżył. Pływają pod wodą w wieku lat 3, bo chcą i mogą! Skaczą, robią salta, szusują na stokach. Wystarczy stać obok i ograniczyć swoje lęki do momentów realnego zagrożenia życia/zdrowia. Reszta niech będzie najlepszą zabawą!
Jesteś odważniejszy, niż podejrzewasz. Silniejszy, niż ci się wydaje. Mądrzejszy, niż myślisz.*
3. Dobre
Co chwilę się wspierają. Kiedy jedno nie daje rady, podbiega któreś i bierze je za rękę. Pilnują, żeby każdy czekoladek i zabawek miał po równo. Dmuchają swoje ‘kuki’ i pocieszają kiedy boli.
Kiedy rodzicowi ciężko wejść na kamień podają łapkę. Nic, że ta rączka nie udźwignęłaby ciężaru mamy. Jest trochę jednak tak, że ta mała , wyciągnięta łapka dodaje energii razy tysiąc. Świadomość, że wychowujemy dobrego, wspaniałego, empatycznego człowieka uskrzydla!
Trochę życzliwości i troski o ludzi wokół potrafi zmienić bardzo dużo.*
4. Cieszące się każdą chwilą
Nie szacują upływającego czasu. Cieszą się każdą chwilą spędzoną… z Tobą. Ręka w rękę, słowo w słowo, razem przez nieznane szlaki. Ono zadaje pytania, Ty udzielasz odpowiedzi. Jesteś przewodnikiem, mistrzem, najmądrzejszą osobą na świecie.. dla nich. Wiesz gdzie chowa się niedźwiedź jak go nie widać, umiesz nakleić plasterek równiutko, będąc najlepszym środkiem przeciwbólowym. Masz silne barki, które poniosą kiedy sił brak, a w Twoim plecaku zawsze czeka jakaś pyszna niespodzianka. Dajesz dziecku siebie bawiąc się z nim, spacerując czy leniuchując. A ono w ten sposób ładuje swoje baterie.
Miłość to umiejętność zrobienia kilku kroków do tyłu, a może i więcej… To znaczy dać miejsce dla szczęścia tego, kogo kochasz. *
5. Dbające o siebie
Z dorosłymi, nie ma tej pewności, ale z dziećmi, tak! Jeśli coś im nie będzie pasowało, jeśli będą nieszczęśliwe, głodne, obolałe, na pewno się o tym dowiemy! Nie kryją emocji. Fakt, czasami wyrażają je nader ekspresyjnie, ale zawsze jest jasne co jest świetne, a co słabe. Lubią zadbać o siebie już rano pędząc na basen, potem jedząc ulubione omlety. Pakując się na szlak nie zapominają o ulubionych przysmakach. Porcja czekolady przy takim wysiłku fizycznym i umysłowym jest absolutnie obowiązkowa! Najlepiej w niebrudzącej wersji z podajnikiem prosto do buzi. Pycha! potem można rozkoszować się resztą dnia.
Czasem się zdarza, że zupełnie małe rzeczy zajmują w sercu bardzo dużo miejsca.*
A na nas rodzicach spoczywa niezwykła rola pielęgnowania tych rosnących roślinek. Budowania więzi, uczenia, bycia obok. Zapewniania tego co najlepsze! Dbania o rzeczy ważne, ale także błahostki. O naukę rozwój, edukację ale także porcję przysmaków, kiedy opadają z sił.
Nasze maluchy na szlakach zajadały się smakołykami od Wedla. Pianki Ptasie Mleczko®, które kochają maluchy ale także uwielbia dziadek, znikało jako pierwsze. Porcja Czekotubki przy takim wysiłku fizycznym i umysłowym jest absolutnie obowiązkowa! Zawsze w niebrudzącej wersji z podajnikiem prosto do buzi. Pycha! potem można rozkoszować się resztą dnia. Trochę było tak, że dzieciaki po trzech krokach pytały czy to już jest ten moment kiedy siadamy i jemy przysmaki :). Celebrowały te chwile…
Czy zgadliście z jakiej bajki wyjęte są teksty oznaczone *? Tak, to najcudowniejszy Kubuś Puchatek! :)
Z całym postem się zgadzamy!! A o gwiazdkowe są wisienka na torcie!!
<3
myslalam, ze ten podajnik czekolady do buzi to mamina dlon :D
fajny post mimo, ze sponsorowany.
I zeby jak najwiecej osob to przeczytalo! Bo sama zauwazam wlasnie sytuacje, kiedy to dorosli ograniczaja dzieci i siebie samych, nie wyrusza w gory, w las, na wycieczke, bo sie nie da, bo dzieci. A drugim argumentem – bo wyjscia z dziecmi duzo kosztuja. A dzieciom tak niewiele do szczescie potrzeba jak wspomniane kwiaty na lace. Dzieci swietnie sie bawia bez komercyjnych atrakcji. I potrafia bardzo duzo jesli sie w nich zaszczepi wiare w siebie. Bez gadania w stylu – nie wejdziesz, nie dasz rady, jestes jeszcze za maly itp. Ale z tego co widze malo jest tak pozytywnie nastawionych rodzicow. Szkoda.
Na szklakach w górach takich sporo. Wracasz do miasta i jesteś zdziwiony zdziwieniem ludzi, którym opowiadasz, że byłaś z dzieckiem na Kasprowym i innych szlakach i że chodziły po 10 km.
A skad taka czadowy biała bluza Lenka?
http://www.littlegoldking.eu
Pani Marleno uwielbiam waszego bloga jestem stałą czytelniczką w związku z tym pozwalam sobie zadać pani pytanie i bardzo proszę o odpowiedz, bardzo podoba mi się pani kuchnia i chciałabym wiedzieć co to za front ???,o blacie przeczytałam na blogu:) Z góry dziękuję za odpowiedz. Marta z Zakopanego.
Oj szkoda że nie uzyskałam odpowiedzi, staram się często komentować ale niestety odpowiedzi jeszcze nigdy nie uzyskałam… wielka szkoda, chyba przestanę komentować :(
Marta odpisuję na tyle na ile się wyrabiam e wszystkim :(. Szantaż jest nie na miejscu.
Fronty mamy z.. no i nie wiem. Stawiam na fornir. Na pewno nie drewno.
Przepraszam :( poniosło mnie
I z takimi pytaniami pisz lepiej maila albo pw :)